Czy Bogdan Święczkowski mógł opiniować prezydentowi kandydata na sędziego? On sam twierdzi, że tak. I powołuje się na przepis, który takie prawo przyznaje sędziemu.
Sprawa dotyczy jednego z dziesięciu kandydatów niepowołanych – mimo wniosku Krajowej Rady Sądownictwa – na urząd sędziego. Prezydent Andrzej Duda nie podał powodów swojej decyzji, za to z akt, do których dotarł DGP, wynika, że wpływ mogło mieć pismo przesłane do Kancelarii Prezydenta przez Bogdana Święczkowskiego, prokuratora krajowego. Sprawa odbiła się szerokim echem, gdyż okazało się, że opinia została wystawiona śledczemu, który kilka lat temu próbował uchylić immunitet właśnie Święczkowskiemu.
Pomylenie kompetencji
Prokuratura Krajowa (PK) przez dłuższy czas nie odpowiadała na nasze pytania o podstawy prawne, które upoważniałyby prokuratora krajowego do wzięcia udziału w procedurze nominacyjnej sędziów. Teraz odpowiedzi nadeszły.
Ewa Bialik, rzecznik prasowy PK, wskazała najpierw na art. 12 ustawy – Prawo o prokuraturze (Dz.U. z 2016 r. poz. 177 ze zm.). Przepis ten stanowi, że m.in. prokurator krajowy może przedstawić organom władzy publicznej informacje dotyczące działalności prokuratury, jeżeli mogą one być istotne dla bezpieczeństwa państwa i jego prawidłowego funkcjonowania.
Później wskazała na art. 57e prawa o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 133 ze zm.; dalej u.s.p.). Stanowi on, że ocena kwalifikacji kandydata zajmującego stanowisko prokuratora jest dokonywana m.in. pod względem prawidłowości i poziomu merytorycznego. I w trakcie dokonywania takiej oceny można badać akta spraw prokuratorskich i zwracać się do jednostek prokuratur o ich przedstawienie.
Problem jednak polega na tym, że u.s.p. takie uprawnienia przyznaje wyłącznie sędziemu, który został wyznaczony przez prezesa sądu do przeprowadzenia oceny kwalifikacji kandydata.
– Odpowiedź PK uważam za kuriozalną. Ktoś tu się pomylił i przypisał organowi prokuratury kompetencje, które mu absolutnie nie przysługują. Na razie jeszcze w Polsce rozróżniamy zawody sędziego i prokuratora – zauważa Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. I podkreśla, że ścieżka dojścia do zawodu sędziego jest bardzo jasno określona. Regulują ją trzy akty prawne, czyli u.s.p., ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 976) oraz konstytucja.
– W żadnym z nich nie ma ani słowa o prokuratorze krajowym – kwituje Markiewicz.
Recenzja, nie opinia
Na pytania DGP na temat toczącej się przed prezydentem procedury nominacyjnej odpowiedziała również Kancelaria Prezydenta. Jednak nie na wszystkie. Prezydenckie służby po prostu pominęły to kluczowe: o przepisy, które pozwoliły Andrzejowi Derze, sekretarzowi stanu w kancelarii, wystąpić do PK o dodatkowe informacje i opinię na temat jednego z kandydatów.
– Takich przepisów po prostu nie ma. Prezydent nie ma kompetencji do przeprowadzania powtórnej oceny kandydatów przedstawionych mu przez radę – uważa Krystian Markiewicz. Sędzia podkreśla też, że w przypadku czynności podejmowanych przez głowę państwa nie znajduje zastosowania zasada, zgodnie z którą to, co nie jest zabronione, jest dozwolone. To dotyczy tylko stosunków czy też czynności z zakresu prawa cywilnego.
Nie wszyscy jednak uważają, że prezydentowi można czynić zarzut z tego, że zasięgnął języka u PK.
– Obowiązujące regulacje są tak sformułowane, że nie można tego prezydentowi zabronić. Jest to jednak niebezpieczna sytuacja, gdyż może oznaczać nadwerężenie niezawisłości i wiarygodności sędziów i otworzyć drogę do wywierania na nich presji politycznej – ocenia dr Ryszard Balicki z Uniwersytetu Wrocławskiego.
W odpowiedzi udzielonej na pozostałe pytania DGP podkreślono przede wszystkim to, że czynione przez Annę Surówkę-Pasek, podsekretarz stanu w KP, dopiski i adnotacje na dokumentacji dotyczącej procesu nominacyjnego nie miały charakteru rozstrzygającego. „Adnotacje i dopiski sekretarzy/podsekretarzy stanu na dokumentacji stanowią materiał pomocniczy przy referowaniu spraw prezydentowi RP (...). W żadnym zakresie nie ma tu miejsca opiniowanie kandydatury na sędziego” – brzmi pismo z KP.
– Oczywiście możemy się tutaj bawić nazewnictwem i wskazywać, że coś nie jest opinią, ale recenzją. Ale czy to zmienia stan faktyczny i zaprzecza temu, że ktoś w KP powtórnie bada kandydatów na sędziów, choć ci zostali już sprawdzeni w sposób przewidziany przez prawo? – pyta prezes Iustitii.