Resort rozwoju, który stworzył przepisy wymagające zatrudniania na etat przy publicznych zamówieniach, dostał od Solidarności żółtą kartkę za pomijanie ich we własnym przetargu.
Kiedy zamawiający musi wymagać zatrudnienia na etat / Dziennik Gazeta Prawna
Rząd premier Beaty Szydło kładzie duży nacisk na działania prospołeczne. Jednym z ich przejawów był przygotowany przez Ministerstwo Rozwoju projekt nowelizacji prawa o zamówieniach publicznych. Znalazł się w nim przepis, zgodnie z którym zamawiający muszą wprowadzać do specyfikacji wymagania związane z zatrudnianiem na etat pracowników realizujących zamówienia.
Pod koniec października NSZZ „Solidarność” oraz fundacja CentrumCSR.PL wysłały do wicepremiera Mateusza Morawieckiego list otwarty, w którym zwróciły uwagę, że wymagania dotyczące zatrudniania na etat nie zostały przewidziane w przetargu ogłoszonym przez kierowany przez niego resort rozwoju. Chodzi o sukcesywnie wykonywane usługi przeprowadzkowo-transportowe. Nie zastosowano w nim wymogu dotyczącego zatrudniania pracowników na podstawie umów o pracę.
„Brak klauzul społecznych w zamówieniach publicznych powoduje, że publiczne pieniądze kierowane są do nieuczciwych przedsiębiorców zatrudniających pracowników poniżej wynagrodzenia minimalnego na podstawie umów śmieciowych. Takimi wyborami wykonawców skazuje się pracowników na marginalizację, biedę i pracę ponad normy” – napisano w tym liście, podkreślając, że brak klauzul społecznych jest szczególnie uderzający w przypadku tego akurat ministerstwa. Gdyż to ono doprowadziło do zmian w prawie, które miały uczynić klauzule regułą w przetargach.
Nie tylko sztywny wymóg
Co na to MR? Zapytaliśmy o to Martę Lau, rzecznik prasową resortu. Na odpowiedź musieliśmy poczekać tydzień. Wynika z niej, że w przetargach organizowanych przez MR zasadą jest stosowanie klauzul społecznych, w tym wymogu zatrudniania pracowników na etat, ale przy tym zamówieniu byłoby to nieuzasadnione.
– Nie można przy nim mówić o ciągłości świadczenia pracy i określeniu z góry wymiaru czasu pracy. Będzie ono realizowane według potrzeb (konkretna sytuacja wymagająca przeprowadzki), na podstawie pojedynczych zleceń. Usługi wykonawcy nie będą polegały na stałym, ciągłym świadczeniu pracy. Nie można przy tym oczekiwać, by wykonawca zatrudnił na potrzeby realizacji zamówienia na rzecz MR osobę na podstawie umowy o pracę, nie znając konkretnych terminów, zakresu i ilości zleceń w określonym przedziale czasowym – wyjaśniono nam w departamencie komunikacji.
Prawdą jest, że art. 29 ust. 3A ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 2164 ze zm.) pozwala wymagać zatrudnienia tylko osób wykonujących czynności przy realizacji konkretnego zamówienia i tylko wówczas, gdy spełnia to przesłanki wskazane w art. 22 par. 1 kodeksu pracy.
– Nawet jeśli MR uważa, że nie mogło w swym przetargu zawrzeć sztywnego wymogu zatrudnienia, to nic nie stało na przeszkodzie, by zastosowało tzw. miękkie klauzule społeczne. Mogło ustanowić kryterium oceny ofert, w ramach którego premiowałoby firmy zatrudniające pracowników na podstawie umów o pracę – uważa Sylwia Szczepańska z NSZZ „Solidarność”.
Sądy na cenzurowanym
List otwarty to jedna z żółtych kartek wręczanych przez NSZZ „Solidarność” oraz fundację CentrumCSR.PL zamawiającym, którzy pomijają klauzule społeczne w organizowanych przez siebie przetargach. Dotychczas przyznano ich 32.
– Nie jesteśmy w stanie sprawdzić każdego z tysięcy przetargów ogłaszanych miesięcznie w Polsce, ale reagujemy tam, gdzie widzimy problem. Z naszych analiz wynika, że lepiej jest w przetargach organizowanych przez administrację centralną, gorzej w tych na szczeblu samorządowym i mniejszych instytucji – mówi Sylwia Szczepańska.
Za pozytywne zjawisko uznaje to, że coraz częściej zamawiający po otrzymaniu żółtej kartki zmieniają specyfikacje. Tak uczynił rektor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu po otrzymaniu informacji o tym, że w przetargach na remonty jego obiektów nie wymagano zatrudnienia na etat. Na zmianę dotychczasowego podejścia zdecydował się również Sąd Okręgowy w Zamościu.
Sądy są jednymi z częściej naznaczanych żółtymi kartkami instytucji. Otrzymały ich już pięć. W końcu NSZZ „Solidarność” zdecydowała się napisać list do ministra sprawiedliwości, podkreślając w nim, że brak klauzul społecznych w sądowych przetargach zasługuje na szczególne potępienie, gdyż chodzi o podmioty stojące na straży prawa. Minister Zbigniew Ziobro na razie nie odpisał.
Zamawiający, którzy nie wymagają zatrudniania pracowników na etat, muszą też się liczyć z protestami ze strony przedsiębiorców, którym trudno rywalizować z konkurentami mającymi niższe koszty dzięki zatrudnianiu pracowników w innej formie niż na podstawie umowy o pracę. Zarzut taki pojawił się niedawno w odwołaniu dotyczącym zaprojektowania i wykonania inteligentnego systemu transportu w Bielsku-Białej. Nie został jednak uwzględniony, gdyż zamówienie w przeważającej mierze dotyczyło dostaw, a obowiązek zatrudniania na etat ma być wprowadzany w przetargach na usługi i roboty budowlane (sygn. akt KIO 1581/16).