W DGP z 29 września br. ukazał się wywiad z sędzią dr. Rafałem Reiwerem z Ministerstwa Sprawiedliwości dotyczący planowanych zmian w funkcjonowaniu zawodu komornika. Z przykrością muszę stwierdzić, że jestem tą rozmową rozczarowany. Przyjąłem błędne założenie, że znajdę w niej merytoryczne argumenty. Tak się nie stało, dlatego chciałbym odnieść się do przedstawionych tez.
Na wstępie wywiadu dowiadujemy się, że projekt nie przewiduje obniżki opłat stosunkowych, a jedynie racjonalizację polegającą na tym, że będzie jedna zasadnicza stawka w egzekucji świadczeń pieniężnych. Ma to wykluczyć sytuacje, w których zamiast dotychczasowej ustawowej stawki 8 proc. komornik brał 15 proc., np. wzywając dłużnika do zapłaty w kancelarii. O ile dobrym pomysłem jest wprowadzenie jednej stawki, to proponowany krok trudno nazwać racjonalizacją. Obecne opłaty wynoszą 15 proc., 8 proc. i 5 proc., a projekt przewiduje wprowadzenie stawek 10 proc., 5 proc. i 3 proc. oraz obniżenie o połowę opłaty maksymalnej i minimalnej. Nie ulega więc wątpliwości, że mamy do czynienia z radykalną obniżką. Jednocześnie tak ustalone stawki opłat oraz zasady ich pobierania powodują zatracenie wartości, jaką niesie jedna stawka (miała eliminować problemy interpretacyjne). Wprowadzenie obniżonej opłaty w przypadku, kiedy dłużnik dokonuje wpłaty komornikowi, świadczy też o braku świadomości, z jakim nakładem pracy komornika jest związany ten etap egzekucji.
Nie mogę też zgodzić się ze stwierdzeniem, że wysokość opłat nie ma żadnego znaczenia dla funkcjonowania gospodarki, powstawania zatorów w regulowaniu zobowiązań i moralności płatniczej, a także że jest to jedynie argument środowiska komorniczego, które dąży do maksymalizacji swoich dochodów. Powszechnie przyjmuje się, że opłaty egzekucyjne pełnią funkcję fiskalną, która polega na tym, że służą one pokryciu wydatków związanych z działalnością egzekucyjną. Mają także ważną funkcję społeczną (prewencyjną), gdyż motywują dłużników do regulowania zobowiązań. Ramy felietonu nie pozwalają mi opisać szerzej zagadnienia moralności płatniczej, ale mam nadzieję, że na ten aspekt zwróci uwagę w konsultacjach Ministerstwo Rozwoju, które podejmuje tak duże wysiłki w celu usprawnienia dochodzenia należności.
Projekt wprost przesądza, że opłaty egzekucyjne nie podlegają VAT, co jak słyszymy, ma być przecięciem sporu doktrynalnego, czy komornik jest organem władzy publicznej, czy też prowadzi działalność opodatkowaną podatkiem od towarów i usług. Taki status komornika ma też podkreślać ograniczenie możliwości dodatkowego zarobkowania, pobieranie wynagrodzenia prowizyjnego z należności stanowiących dochód budżetu czy też wprowadzenie urlopów wypoczynkowych. Problem polega na tym, że dziś sądy administracyjne wydają w tej materii odmienne rozstrzygnięcia. Część z nich podziela stanowisko ministra finansów, zgodnie z którym wykonywane przez komorników czynności należy uznać za obłożone VAT-em świadczenie usług za wynagrodzeniem. Zgodnie z takim podejściem komornicy wykonują działalność nie jako podmioty prawa publicznego, gdyż nie są włączeni w strukturę administracji publicznej, lecz w formie samodzielnej działalności gospodarczej. Projekt, choć prawie „upaństwawia” zawód komornika, to jednak pozostawia hybrydowy model jego funkcjonowania, co może nie rozwiązać problemu komornika jako podatnika VAT.
Jednocześnie w miejsce jednej daniny – VAT – ustawodawca chce wprowadzić wynagrodzenie prowizyjne w modelu degresywnym sprowadzające się do tego, że im bardziej efektywna będzie praca komornika, tym niższy osiągnie on dochód, bowiem od 1 do 40 proc. przychodu będzie podlegało przekazaniu do urzędu skarbowego. Takie rozwiązanie nie będzie działało motywująco. Jedynym wytłumaczeniem tego pomysłu jest chęć skompensowania utraty przychodów budżetowych z tytułu VAT. Warto zwrócić uwagę, że do ograniczenia wielkości kancelarii, a tym samym obniżenia dochodów doprowadzi obniżenie progów przyjmowania spraw z wyboru, które w projekcie zostają obniżone odpowiednio do 2,5 i 5 tys. spraw.
Zaskakujące jest też uzasadnienie autorów projektu co do przyjętych progów ściągniętych opłat, a konkretnie dla najniższego progu, tj. 500 tys. zł przychodu rocznie. W mojej opinii błędnie przyjęto, że po odliczeniu wszystkich kosztów, przy takim przychodzie ma to zapewnić komornikowi wynagrodzenie na poziomie ponad 20 tys. zł miesięcznie. Z danych KRK wynika, że kancelarie osiągają rentowność na poziomie 20–30 proc., rzadko 40 proc. Oznacza to, że przy takim przychodzie faktyczny dochód wynosi od 8 do 12 tys. zł brutto, przy obecnej wysokości opłat. MS, analizując zarobki komorników, wzięło pod uwagę dochody 1211 osób w 2015 r. 1052 z nich osiągnęły dochód powyżej 10 tys. zł. miesięcznie, ale ok. 150 komorników z tej grupy tylko nieznacznie przekroczyło owe 10 tys. zł. Mając na uwadze, że obecnie mamy już ponad 1500 kancelarii, dochody ok. 10 tys. zł brutto lub niższe osiąga ok. 650 komorników, czyli 43 proc.
Ponadto ubiegłoroczne dane znacząco odbiegają od aktualnych wyników – wzrosła liczba kancelarii, a wpływ spraw w I półroczu 2016 r. spadł o 40 proc., co negatywnie wpływa na kondycję finansową kancelarii. Tylko w tym roku zatrudnienie w branży spadło już o 10 proc.
Z pełną odpowiedzialnością podkreślam, że planowane zmiany spowodują spadek przychodów o 20–40 proc. w przypadku małych kancelarii, a o 30–50 proc. w średnich. To oznacza, że przy obecnej rentowności kancelarie te nie będą przynosić żadnego dochodu. Ponadto z niezrozumiałych względów projekt wyłącza z katalogu wydatków koszty doręczenia pieniędzy, które w średniej kancelarii wynoszą 1,5–6 tys. zł miesięcznie. O tę kwotę wzrosną koszty działalności komornika.
Trudno w takich okolicznościach dyskutować o poprawie efektywności egzekucji. Jeśli proponowane zmiany wejdą w życie, niechybnie dojdzie do zapaści. I tak jak do tej pory Ministerstwo Sprawiedliwości często powoływało kolejne osoby do naszego zawodu, tak wkrótce więcej będzie decyzji o odwołaniu komornika na jego wniosek lub z powodu problemów finansowych.
Warto też zwrócić uwagę, że do ostatnich, dobrych zmian w ustawie o komornikach sądowych i egzekucji doszło z inicjatywy samych komorników. Mam tu na myśli m.in. likwidację hurtowni czy powołanie rzecznika dyscyplinarnego. Mamy świadomość, że stabilna egzekucja służy silnemu państwu, dlatego przestrzegamy przed zmianami, które wprowadzają niepewność co do jutra.