Wbrew wielu pokutującym opiniom uchwalanie prawa w Polsce nie jest procesem hermetycznym, którego rzeczywisty przebieg jest pilnie strzeżony przed opinią publiczną. Z raportu opublikowanego właśnie przez Access Info, międzynarodową organizację działającą na rzecz jawności życia publicznego, wynika, że blisko połowa dokumentów dotyczących procesu legislacyjnego jest u nas publikowana.
Polska osięgnęła lepszy wynik niż ten, który zanotowały Niemcy, Wielka Brytania czy Finlandia, często wskazywana jako wzorcowy przykład, jeśli chodzi o dostępność informacji o działaniach rządu i parlamentu (niespełna 15 proc. dokumentów podlega tam publikacji).
Organizacja Access Info dokładnie przeanalizowała po kilka ubiegłorocznych procesów legislacyjnych w 11 krajach Unii Europejskiej, a także stanowienie prawa przez same instytucje UE. W przypadku Polski były to prace nad projektem ustawy o in vitro, ustawy o zamówieniach publicznych oraz ustawy o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego. Access Info doceniła nas w szczególności za to, że w każdym z tych procesów prawodawczych na stronach rządowych były publikowane uzasadnienia projektów, bez konieczności występowania o nie w trybie dostępu do informacji publicznej.
Jak się okazuje, w wielu państwach członkowskich UE nie jest to standard. W Niemczech, Austrii, Hiszpanii czy Finlandii tego rodzaju dokumenty nie są automatycznie ujawniane. To samo dotyczy opinii czy analiz przedkładanych parlamentarzystom i urzędnikom przez lobbystów i inne grupy interesu, a także materiałów przekazywanych przy ogłaszaniu konsultacji społecznych. Dane zebrane przez Open Acces wskazują, że przynajmniej część tych dokumentów jest u nas udostępniana bez potrzeby składania odpowiedniego wniosku (podobnie jest w Finlandii). Tymczasem w Niemczech, Austrii i Hiszpanii trzeba o nie wystąpić oficjalnymi kanałami (w Wielkiej Brytanii w ogóle nie przeprowadza się konsultacji społecznych).
– To jednak nie znaczy, że w tych krajach takie informacje uznawane są za mało istotne. Po prostu ich obywatele mają większe zaufanie do władz – uważa Katarzyna Batko-Tołuć z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.