- Wbrew pozorom poziom brawury na drodze da się zmierzyć w sposób obiektywny, za pomocą taryfikatora punktów karnych. Już dwa lata temu proponowałem wprowadzenie przestępstwa polegającego na umyślnym naruszeniu zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym w stopniu odpowiadającym łącznie co najmniej 77 punktom karnym - twierdzi dr Mikołaj Małecki z Uniwersytetu Jagiellońskego.



Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło projekt zaostrzenia przepisów dla kierowców. Jedną z nowości jest wprowadzenie kary pięciu lat pozbawienia wolności za niezatrzymanie pojazdu i kontynuowanie jazdy pomimo wydania polecenia przy użyciu sygnałów dźwiękowych i świetlnych. Jak pan ocenia ten pomysł?
Projektodawca wskazuje w uzasadnieniu, że samo podjęcie i kontynuowanie ucieczki stanowi istotne zagrożenie bezpieczeństwa dla wszystkich potencjalnych użytkowników dróg, nierzadko powodując uszkodzenie mienia, narażenie życia i zdrowia osób postronnych. Jednak w projektowanym art. 178b k.k. nie ma ani słowa o sprowadzeniu przez kierowcę zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Penalizacji ma podlegać samo niepodporządkowanie się poleceniu kontrolera ruchu i kontynuowanie jazdy, bez względu na sposób jazdy czy warunki panujące na drodze. Będzie to klasyczny typ abstrakcyjnego zagrożenia, tak jak np. jazda w stanie nietrzeźwości. Tylko że o ile stan nietrzeźwości może się przekładać na bezpieczeństwo jazdy, o tyle niezatrzymanie pojazdu do kontroli i jej kontynuowanie samo w sobie nie jest niebezpieczne dla innych użytkowników ruchu.
Czy taki przepis jest niepotrzebny czy źle sformułowany?
Można sobie wyobrazić np. dodanie przesłanki polegającej na narażeniu człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jednakże nawet wtedy nie umkniemy przed zarzutem nieuzasadnionej wybiórczości. Skoro powodem wprowadzenia nowego typu przestępstwa jest istotne zagrożenie bezpieczeństwa, to należałoby jednakowo traktować wszystkich piratów drogowych. Jeżeli kierowca urządzi sobie na drodze rajd samochodowy, jak kiedyś uczynił to niesławny „Frog”, zostanie ukarany co najwyżej za kilka wykroczeń. Jeżeli jednak kierujący stworzy podobne lub nawet mniej poważne zagrożenie, uciekając przed patrolem policji, będzie ponosił odpowiedzialność karną (niezależnie od popełnianych po drodze wykroczeń).
Tylko że wspomniany „Frog” jeździł jak szaleniec, lecz ani nie spowodował wypadku, ani niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, więc popełniał tylko wykroczenia.
Wbrew pozorom poziom brawury na drodze da się zmierzyć w sposób obiektywny, za pomocą taryfikatora punktów karnych. Już dwa lata temu proponowałem wprowadzenie przestępstwa polegającego na umyślnym naruszeniu zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym w stopniu odpowiadającym łącznie co najmniej 77 punktom karnym. W przepis ten łapaliby się zarówno piraci drogowi, którzy nie zatrzymali się do kontroli i podczas ucieczki dopuścili się wykroczeń zagrażających bezpieczeństwu, jak i piraci drogowi, którzy danego dnia nie mieli przyjemności spotkać funkcjonariusza uprawnionego do kontroli drogowej, co przecież nie oznacza, że ich zachowanie było mniej karygodne.