Każdy, kto wchodzi do tego pięknego i zabytkowego budynku, prawie wpada na strzałkę z frapującym napisem „Nawet o tym nie wiesz, ale...”. Zaciekawiony idzie za tropem wskazanym przez strzałkę i znajduje drugą, z jeszcze bardziej intrygującym sformułowaniem „właśnie znalazłeś się...”. Trzecia strzałka zawiera odpowiedź: „na dobrej drodze do mediacji”.
Ten trzeci, ostatni kierunkowskaz doprowadza do pomieszczenia, nad którym widnieje napis „Fyrtel zgody”. Ale to nie koniec zaskoczeń. Bo jesteśmy w gmachu sądu.
Osoba chcąca wejść na schody, które prowadzą do sal sądowych na pierwszym piętrze, musi wpaść na stojak z napisem „Tu zaczynają się schody”. No fakt, pomyśli każdy, i co z tego? Tajemnicę wyjaśnia kolejny napis: „Możesz jeszcze zawrócić. Wybierz mediację” – oczywiste jest bowiem, że prawdziwe schody się dopiero zaczną, kiedy wejdziesz na salę sądową.
Zaciekawia też nazwa „fyrtel”. Słowo to w gwarze Wielkopolan oznacza część miasta, okolicę. Poznaniacy i tylko oni wiedzą, jak rozumieć określenie „w tym fyrtlu mieszka fajna wiara” (w tej dzielnicy mieszkają interesujący mieszkańcy, ludzie).
A więc mediacja ma w Poznaniu swój fyrtel. Pewnie jego klientami będzie głównie wiara z Poznania i okolic. Ale dla tych, którzy nie rozszyfrują, co to fyrtel zgody, umieszczono dodatkowe wyjaśnienie: „sądowy punkt informacyjny”. Fyrtel – punkt informacyjny o mediacji – ma też swoje logo: dwa koziołki, będące ratuszowym symbolem Poznania, które wpatrują się w węzeł i zastanawiają się nad tym, jak go rozwiązać. Obok fyrtla jest pokój, w którym mediatorzy prowadzą mediację. Kilka dni temu fyrtel został uroczyście otwarty. Tym razem nie jest to pomysł mediatorów fascynatów. To prezesi sądu rejonowego doprowadzili do finału ten frapujący projekt. Jeśli ktoś nie ma pomysłu na marketing mediacji, to właśnie poznański kazus jest świetnym przykładem.
Jakie są jego kluczowe założenia?
1) Punkt informacyjny o mediacji, na który musi „wpaść” klient sądu, bo umieszczono go na wprost głównego wejścia. 2) Usytuowanie pokoju, w którym prowadzone są mediacje, tuż obok punktu informacyjnego. 3) Kapitalny pomysł „ostrzałkowania” i stojaka na schodach. 4) Przyjazny język komunikowania się z klientem sądu. 5) Świetna współpraca środowisk prawniczych wspierających idę mediacji. 6) Autentyczne wsparcie projektu przez prezesa sądu apelacyjnego. 7) Zapał środowisk mediacyjnych (w końcu to oni pro bono będą pracować codziennie w puncie informacyjnym). 8) Przyjazna nazwa ze sznytem regionalnym. 9) Zaangażowanie obu samorządów prawniczych (notabene dziekan jednego i wicedziekan drugiego samorządu są też mediatorami). 10) Pozyskanie mediów dla pomysłu – na otwarciu były chyba wszystkie media poznańskie, papierowe i elektroniczne.
Wiele osób, wielu sędziów, wielu prezesów zastanawia się, jak propagować mediację. Zwykle kończy się na ustnym pouczeniu, w nielicznych przypadkach na ulotkach. W Poznaniu pokazali, że można inaczej.