Sędziowie doświadczają dziś bezpardonowych ataków. Jednocześnie odmawia się im prawa do repliki, ich udział w debacie przedstawiając jako uprawianie polityki.
Można się było spodziewać, że Nadzwyczajny Kongres Sędziów wywoła wiele reakcji. Za wcześnie, by pokusić się o ocenę roli, jaką odegrał czy może odegrać, w pewnym ciągu zdarzeń, których jesteśmy świadkami. Z jednej strony wzbudził dodatkową falę ataków, w tym skandalicznych, na trzecią władzę. Z drugiej – był wydarzeniem moim zdaniem o charakterze symbolicznym i bez precedensu. Zorganizowany spontanicznie, bo w kilka tygodni w czasie wakacji, zgromadził sędziów wszystkich sądów z całej Polski w liczbie wcześniej niespotykanej. Był wyrazem ogromnego niepokoju o wymiar sprawiedliwości, dowodem nadzwyczajnej sytuacji, w jakiej się jako państwo znaleźliśmy (choć wiceminister sprawiedliwości mówił w przeddzień, m.in. na łamach Prawnika, że wszak „minister niczego złego środowisku sędziowskiemu nie zrobił i zrobić nie zamierza”).
Miał kongres oczywiście swoje ograniczenia, związane z wyjątkowością chwili, która wpłynęła na proporcje w poruszanej problematyce, ale i z logistyką – był raczej agorą dla zasygnalizowania poglądów, a nie miejscem na pogłębioną debatę nad wszystkimi problemami.
W związku z kongresem grupa organizacji obywatelskich postanowiła zabrać głos w formie listu do sędziów, który został odczytany podczas obrad przez Danutę Przywarę, prezeskę Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, oraz przekazany uczestnikom. Zawiera on pięć krótkich punktów, które pozwolę sobie zacytować, a następnie rozwinąć (zastrzegam, że będą to moje własne opinie i spostrzeżenia).
„Jako przedstawiciele organizacji obywatelskich, które obserwują sytuację wymiaru sprawiedliwości, ale przede wszystkim jako obywatele, rozumiemy znaczenie realnej niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Obiecujemy ich bronić”.
Temat zagrożeń dla niezależności i niezawisłości był ważnym wątkiem podczas kongresu, dla wielu osób najważniejszym, bo warunkującym poprawne działanie wymiaru sprawiedliwości. Dlaczego tak jest, tłumaczyć nie trzeba. Rzecz jasna niezależność sądów i niezawisłość sędziów nie są wartościami samymi w sobie, mają służyć odpowiedniemu sprawowaniu sędziowskiej roli. Do mnie bardzo przemawia czteroelementowe określenie tego, czym jest dobry wymiar sprawiedliwości. Potrzebne do tego są następujące cechy sądownictwa: niezależność (obejmująca zarówno niezależność sądów, jak i niezawisłość sędziów), profesjonalizm (kompetencja), odpowiedzialność/rozliczalność (przed społeczeństwem za realizowanie swojej roli, całego wymiaru sprawiedliwości, ale i poszczególnych sędziów) i efektywność (sprawność). Jednak jest dla nas oczywiste, że bez gwarancji niezależności istnieje ryzyko oportunizmu, konformizmu, manipulacji, braku odwagi cywilnej w wyrokowaniu. A taki wymiar sprawiedliwości nie zapewnia ochrony praw obywateli, umniejsza też rolę adwokatów i radców prawnych. Dlatego liczne organizacje obywatelskie, także niezależnie od swojej krytycznej oceny niektórych zjawisk w wymiarze sprawiedliwości, wielokrotnie występowały w przeszłości zarówno w Polsce, jak i na forum międzynarodowym w obronie niezależności i niezawisłości sądów i sędziów. Czynią to także obecnie, i obiecują, że nie będą ustawać w tych wysiłkach. Tak będzie na przykład w trakcie zbliżającej się wrześniowej konferencji OBWE w Warszawie. Chcemy podczas spotkania poinformować w imieniu organizacji obywatelskich o konflikcie wokół sądownictwa w Polsce.
„Od władzy ustawodawczej i wykonawczej oczekujemy szacunku dla władzy sądowniczej i powstrzymania się od działań zagrażających niezależności sądów oraz od wywierania presji na sędziów”.
Relacje między władzami ustawodawczą, wykonawczą a władzą sądowniczą nie były nigdy w ostatnim ćwierćwieczu w pełni partnerskie. Władze niespecjalnie szanowały sądy, nie było prawdziwego dialogu przedstawicieli trzech władz, regularnych spotkań czy wspólnej refleksji nad strategią dla wymiaru sprawiedliwości. Kilka prób podejmowanych w ciągu ostatnich lat zostało przez władzę wykonawczą przerwanych, co świadczy raczej o ich fasadowości.
Sądy nie mają zresztą swojej reprezentacji na poziomie krajowym, która byłaby partnerem do debaty o strategii, gdyż KRS jest organem mieszanym, a zgromadzenia ogólne sędziów funkcjonują na poziomie jurysdykcji sądów. Wymiar sprawiedliwości, sądy jako całość nie mają też rzecznika prasowego. Mimo zatem gwarantowanej konstytucyjnie równości władz w sferze dyskusji o kształcie wymiaru sprawiedliwości mamy nierówność i odbieranie głosu. Wiele komentarzy dotyczących kongresu, włącznie z tymi o braku prawa sędziów do spotykania się, jest tego dowodem. Ten brak szacunku dla wymiaru sprawiedliwości, otwarte bicie w autorytet trzeciej władzy w ostatnim czasie bardzo przybrały na sile, właściwie na skalę bez precedensu. Trzecia władza jako całość, sędziowie jako grupa, a czasem poszczególni jej przedstawiciele i ich rodziny są atakowani dla celów politycznych bez pardonu. I jednocześnie odmawia się im prawa do repliki, ich udział w debacie przedstawiając jako uprawianie polityki.
Mocno zabrzmiał podczas kongresu głos nestora polskich sędziów Adama Strzembosza, który zakończył swoją wypowiedź zdaniem, że (cytuję z notatek) z wielkim niepokojem, będąc blisko przejścia do innej rzeczywistości, patrzy na to, co się dzieje, i apeluje do wszystkich ludzi dobrej woli, by utrzymać niezależny wymiar sprawiedliwości i trójpodział władzy.
„Od państwa sędziów oczekujemy ochrony naszych konstytucyjnych praw i wolności oraz odwagi cywilnej w prawdziwie niezawisłym sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości”.
Jak przypomniał sędzia norweski reprezentujący Radę Konsultacyjną Sędziów Europejskich (CCJE), „rola sędziego polega na obronie demokracji, konstytucji, praw człowieka i rządów prawa”. Niezależnie od trudnych warunków musimy oczekiwać od sędziów zachowania niezależności, niezawisłości, odwagi w uczciwym ferowaniu wyroków. W znakomitej większości spraw obywateli sędzia nie jest wystawiany na próbę, ale zdarzają się takie, gdzie musi być głuchy na głos ulicy czy głos płynący od polityków i przedstawicieli władzy. Także władzy, której działania w niektórych sprawach kontroluje. W nauce opisuje się tzw. efekt mrożący (chilling effect), wpływanie na postawy poprzez atmosferę, naciski, decyzje. W tym kontekście mówi się ostatnio m.in o decyzji prezydenta o niepowołaniu dziesięciu sędziów. Odmowy powołania nie uzasadniono, jest arbitralna, może powodować u innych refleksję, czy ich ewentualne zachowania (jak np. udział w kongresie) nie wpłyną na odmowę awansu w przyszłości. To niezdrowa sytuacja, której należy unikać.
Innym zagadnieniem, które nabiera znaczenia, jest odwaga w stosowaniu przez sądy prawa w sytuacji ewentualnego paraliżu Trybunału Konstytucyjnego. Na kongresie wspominano o rozproszonej kontroli konstytucyjnej, dokonywanej przez poszczególne sądy, o częstszym korzystaniu przez sędziów z możliwości zadania pytania prejudycjalnego Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej. To nowe spojrzenie, bo dotąd większość ekspertów miała do rozproszonej kontroli konstytucyjnej raczej dystans.
„Wiemy, że niektóre aspekty funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości wymagają reform. Ważne jest jednak, by zmiany nie były narzucane z zaskoczenia, a wynikały z prac uwzględniających szerokie konsultacje i debatę publiczną, w tym ze środowiskiem sędziowskim”.
Nie ulega wątpliwości, że w wymiarze sprawiedliwości jest co zmieniać, że są zjawiska negatywne, zdarzają się oburzające. To jest dla wszystkich obserwatorów oczywiste. Na wiele problemów od lat zwracają uwagę także organizacje obywatelskie, prowadząc różne projekty badawcze i apelując o zmiany. Ale, jak powiedziała podczas kongresu prof. Ewa Łętowska, trzeba uważać, żeby lekarstwo nie było gorsze od choroby. Trzeba dokładnie diagnozować problemy i aktywnie starać się je rozwiązywać. Powinni w tym brać udział także sędziowie, m.in. poprzez wewnętrzny nadzór, piętnowanie zjawisk negatywnych, ale i ciągłą edukację, nie tylko profesjonalną, lecz także uwzględniającą tak zwane umiejętności miękkie, poprzez pracę nad komunikacją z obywatelami.
Sytuacja, z jaką mamy obecnie do czynienia, jest przedziwna. Decydenci wypuszczają do debaty publicznej jakieś poszczególne sygnały dotyczące planowanej ustrojowej reformy sądownictwa, nie przedstawiają jednak jej kierunków.
W konsekwencji toczy się dyskusja, również naukowa (w Kwartalniku KRS ukazał się artykuł analizujący propozycje zmiany struktury sądów powszechnych w świetle konstytucji) w zasadzie na bazie plotek i doniesień prasowych. A przecież reforma ważnej części ustroju państwa nie może być robiona z zaskoczenia.
„Bardzo ważna jest także dobra komunikacja sądów i sędziów z obywatelami. Do rozwijania tej komunikacji i wychodzenia z informacją o pracy sądów do obywateli bardzo sądy i sędziów zachęcamy”.
Komunikacja z obywatelami to zagadnienie, z którym sądy i sędziowie sobie często nie radzą. Są oczywiście pasjonaci: czy to rzecznicy sądów, czy sędziowie liniowi, są różne projekty, pomysły, ale ciągle sędziowie są odbierani jako arbitralni, posługujący się żargonem, pozbawieni umiejętności mówienia ludzkim głosem. Wedle znanego, już niemal stuletniego powiedzenia z wyroku angielskiego sądu, wymierzają sprawiedliwość, ale nie potrafią pokazać obywatelom, że sprawiedliwość została wymierzona. To wielki problem wymagający ogromnej pracy, która nigdy się nie kończy. Za dobry znak można uznać to, że podczas kongresu kwestię tę poruszało wiele osób. Sędziowie zaczynają widzieć, jak ważna jest komunikacja ze społeczeństwem. Zwłaszcza w sytuacji wielu ataków, które posługują się uogólnieniami czy fałszem. Sędziowie mówili podczas kongresu o potrzebie zrozumienia protestujących przed Pałacem Kultury i Nauki (to tam miały miejsce obrady), o słuchaniu głosów krytyki, o zapraszaniu do sądów mediów i przedstawianiu im pracy sądu, o mówieniu o sobie bez wybielania, o konieczności otwarcia się sądów na działalność organizacji obywatelskich.
Co po kongresie? Istotne, czy pozostanie on wydarzeniem jednorazowym, czy będzie jakaś kontynuacja, czy i jaki trud podejmą sami sędziowie zainspirowani głosami dyskutantów. Ważne jest, czy przedstawiciele władzy wykonawczej i ustawodawczej, jak dotąd wyrażający się o inicjatywie sędziów krytycznie, stworzą tym ostatnim możliwość debaty. W głosie wstępnym I prezes Sądu Najwyższego powiedziała, że kongres jest apelem do obozu władzy, by zagrała w otwarte karty, by ekipa, która szykuje zupełnie nowy ustrój sądownictwa, nie rozmawiając z sędziami, przedstawiła swoje propozycje. Do takiego apelu mogą się przyłączyć organizacje obywatelskie. Bo to, jaki będzie wymiar sprawiedliwości, nie jest problemem władzy takiej czy innej. To gwarancja praw obywateli.