Przedstawiciele Komisji Weneckiej, którzy dziś rozpoczynają wizytę w naszym kraju, nie spotkają się tym razem z członkami Krajowej Rady Sądownictwa – wynika z naszych informacji. O tym, jaki będzie harmonogram wizyty, zdecydowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Prawnicy z KW chcą się dowiedzieć czegoś więcej na temat nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym (Dz.U. z 2016 r. poz. 115). Część z jej zapisów trybunał uznał za niezgodne z ustawą zasadniczą w wyroku z 11 sierpnia br. (sygn. akt K 39/16). Do dziś orzeczenie to nie zostało opublikowane przez prezesa Rady Ministrów. Zagraniczni goście mają rozmawiać o tym m.in. z przedstawicielami parlamentu i rządu, I prezesem Sądu Najwyższego oraz rzecznikiem praw obywatelskich. Nie poznają za to opinii KRS. To dziwi, zwłaszcza że przy poprzednich wizytach przedstawicieli komisji rada była uwzględniana. O powód wykluczenia jej tym razem z harmonogramu spotkań zapytaliśmy MSZ. Niestety, w swojej odpowiedzi resort nie odniósł się do tej kwestii. Nieoficjalnie można za to usłyszeć spekulacje, że pominięcie KRS może być formą kary za włączenie się rady w organizację nadzwyczajnego kongresu sędziów, który tydzień temu odbył się w Warszawie.
O tym, że obecna władza stara się wykluczyć sędziów z publicznego dyskursu, mówi się zresztą nie od dziś. Dowodem na to ma być m.in. brak dialogu ze środowiskiem ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości. Jego przedstawiciele od wielu miesięcy mówią o przygotowywanej reformie wymiaru sprawiedliwości, jednak jak dotąd resort nie opublikował żadnego projektu, a do pracy nad zmianami nie zostali zaproszeni ani członkowie Krajowej Rady Sądownictwa, ani przedstawiciele stowarzyszeń sędziowskich.
W związku z tym sędziowie postanowili, że wezmą sprawy w swoje ręce i sami przygotują projekt reformy – w KRS właśnie powstał zespół mający nad tym pracować. A wsparcia dla swoich pomysłów środowisko chce szukać u prezydenta.
– Pan prezydent podczas ostatniego spotkania z prezydium rady zadeklarował, że jest zainteresowany współpracą z sędziami i że chętnie wesprze nasze starania zmierzające do poprawy funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości – przypomina Waldemar Żurek, rzecznik KRS.
Nad czym więc zamierzają pracować sędziowie? Jednym z bardzo istotnych punktów przygotowywanej przez nich reformy ma być próba wyrównania obciążeń w sądach. Z tym problemem próbowało się już mierzyć wielu ministrów sprawiedliwości, na razie bezskutecznie. Sędziowie mają na to receptę.
– Zmiany zmierzające do poprawy tego stanu rzeczy trzeba zacząć od sporządzenia jednolitej statystyki dotyczącej liczby etatów sędziowskich w poszczególnych apelacjach oraz liczby spraw wpływających do poszczególnych sądów – mówi sędzia Żurek.
Kolejnym krokiem powinno być, jego zdaniem, przekazanie kompetencji do obwieszczania o wolnych stanowiskach sędziowskich I prezesowi Sądu Najwyższego (obecnie jest to w rękach ministra sprawiedliwości).
– W ramach apelacji natomiast prezesi poszczególnych sądów apelacyjnych decydowaliby o rozkładzie etatów między sądami. Jeżeli prezesi będą mieli taką kompetencję, to gwarantuję, że w ciągu dwóch – trzech lat nierówności w obłożeniu sędziów pracą znikną – deklaruje rzecznik KRS.
Zespół ma również pracować nad powrotem tzw. awansu poziomego. Przypomnijmy: awanse poziome zostały wprowadzone w 2008 r. z inicjatywy prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dzięki tej instytucji sędzia sądu rejonowego mógł zostać sędzią sądu okręgowego bez zmiany jednostki, w której orzekał. Tak samo było z sędzią sądu okręgowego, który na skutek awansu poziomego mógł nosić tytuł sędziego sądu apelacyjnego. To wiązało się także z wyższym wynagrodzeniem.
– Ówczesna konstrukcja awansu poziomego nie była pozbawiona wad, co zresztą było pretekstem do jej likwidacji w niedługim czasie od wprowadzenia w życie – zauważa sędzia Żurek.
Chodziło o to, że w procedurze tej brakowało merytorycznej oceny pracy sędziego – takiej, jaką się przeprowadza przy awansie do sądu wyższego rzędu. Wystarczyło jedynie, że sędzia miał za sobą 15 lat nienagannej służby.
– Awans poziomy to bardzo dobre rozwiązania dla sędziów, którzy są świetnymi sędziami, ale z różnych względów nie chcą albo nie mogą przejść do sądu wyższego rzędu. To bowiem często oznacza konieczność przeprowadzki do innego miasta. Nie każdy jest na to gotowy. Są też sędziowie, którzy po prostu kochają pracę w rejonach i nie chcą odchodzić do wyższych instancji – tłumaczy Waldemar Żurek.
Orzecznicy postanowili, że sami przygotują projekt reformy. W KRS właśnie powstał zespół mający nad tym pracować.