Trudno znaleźć kompromis między chęcią merytorycznego rozpoznania sporu a potrzebą szybkiego wydania wyroku.
Informatyka i anestezjologia / Dziennik Gazeta Prawna
Spory przetargowe dotyczą nie tylko kwestii prawnych prawa. Clou problemu często stanowią skomplikowane kwestie techniczne. Czy macierz dyskowa spełnia wymagania postawione w specyfikacji? Czy rękawiczki chirurgiczne są wystarczająco rozciągliwe? Czy ultrasonograf daje wystarczająco szczegółowy obraz? Nie da się odpowiedzieć na te pytania bez pomocy eksperta. Tymczasem podczas rozstrzygania sporów biegli są powoływani rzadko. Choć ten rok może być pod tym względem rekordowy, to statystyka nadal nie imponuje.
– Bez wątpienia spory przetargowe są coraz bardziej skomplikowane nie tylko pod względem prawnym, ale i technicznym. Znajduje to odzwierciedlenie w coraz częstszym uwzględnianiu wniosków o powołanie biegłych – potwierdza Magdalena Grabarczyk, wiceprezes i rzecznik prasowy Krajowej Izby Odwoławczej.
– Siedem wniosków uwzględnionych w tym roku oznacza ponaddwukrotny wzrost w stosunku do poprzedniego, a przecież mamy dopiero sierpień – dodaje.
Szybkość to nie wszystko
Zdaniem ekspertów choć częstsze sięganie po pomoc specjalistów to pozytywna tendencja, to jednak trudno przyjąć, że jedynie w siedmiu sprawach na ok. półtora tysiąca rozstrzygniętych uzasadnione było powołanie biegłych. Dlaczego tak rzadko składy orzekające korzystają z tej możliwości? Duże znaczenie odgrywa presja czasu, pod jaką działa KIO. Choć ustawowy termin 15 dni na rozpoznanie odwołania należy traktować jako instrukcyjny, a w razie decyzji o powołaniu biegłego przepisy wprost mówią o odroczeniu rozprawy, to jednak w interesie publicznym leży jak najszybsze rozstrzyganie przetargów. Zwłaszcza gdy chodzi o inwestycje współfinansowane z funduszy europejskich.
– Powinniśmy jednak odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ważniejsze jest jak najszybsze wydanie wyroku, czy też jak najlepsze rozstrzygnięcie sprawy pod względem merytorycznym. Moim zdaniem odpowiedź jest tylko jedna: trzy miesiące opóźnienia to niezbyt wysoka cena za to, że zwycięży oferta najlepsza i w pełni zgodna z oczekiwaniami zamawiającego – uważa Marta Kittel, radca prawny z kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy.
Zaznacza jednak, że wiele spraw, nawet skomplikowanych pod względem technicznym, można rozstrzygnąć bez udziału biegłego, gdyż tak naprawdę decydującą rolę odgrywają dokumenty.
Ale są i inne powody rzadkiego sięgania po pomoc ekspertów. – Wpływ na powołanie biegłego mają przede wszystkim strony zgłaszające takie wnioski. Wbrew pozorom nie pojawiają się one aż tak często – zauważa Magdalena Grabarczyk.
– A gdy są już zgłaszane, często okazuje się, że nie mogą być uwzględnione z powodów czysto formalnych. To strona domagająca się powołania biegłego musi wykazać, że jego opinia jest niezbędna dla celów dowodowych. Tymczasem nie zawsze potrafi sformułować właściwą tezę dowodową – podkreśla wiceprezes KIO.
Szukanie ekspertów
Inną sprawą jest jakość opinii przedstawianych przez biegłych i to, na ile rzeczywiście pomagają one w rozstrzygnięciu sprawy. Artur Wawryło, ekspert z Centrum Obsługi Zamówień Publicznych, wspomina odwołanie dotyczące przetargu na dostawę sprzętu medycznego, podczas którego KIO zdecydowała się powołać biegłego.
– Jego opinia pozostawiała jednak wiele do życzenia, dlatego powołano nowego biegłego. Także i ta ekspertyza nie rozwiązywała wszystkich wątpliwości. Ostatecznie skład orzekający pojechał do Krakowa, by samodzielnie sprawdzić, jak działa sprzęt. W tej sprawie powołanie eksperta nic więc nie dało, a opóźniło wydanie wyroku o rok – wspomina Wawryło.
Co gorsza, sama chęć powołania biegłego to za mało. Trzeba go jeszcze znaleźć. Najbardziej szanowani specjaliści niechętnie podejmują się wydania opinii, gdyż im się to po prostu nie opłaca. – Izba napotyka problemy ze znalezieniem biegłego. Pół biedy, jeśli odmówi on od razu. Zdarza się jednak, że robi to dopiero po zapoznaniu się z aktami sprawy, a to bardzo wydłuża postępowanie, gdyż trzeba szukać kolejnego – zwraca uwagę Magdalena Grabarczyk.
Problemy te dotyczą zresztą nie tylko KIO, ale i sądów. Pokazała to chociażby sprawa przetargu na wywóz śmieci w Warszawie, w której wymiar sprawiedliwości przez ponad półtora roku nie mógł znaleźć instytutu, który zechciałby wydać ekspertyzę.
Wszystko to sprawia, że trudno oczekiwać, by w najbliższym czasie eksperci odgrywali większą rolę przy rozstrzyganiu sporów przetargowych. Niektórzy prawnicy uważają, że remedium mogłyby stanowić zmiany w prawie.
– Rozważyłabym wprowadzenie przepisów, które zobowiązywałyby KIO do powoływania biegłych, jeśli strony tego zażądają. W przypadku odmowy skład orzekający musiałby zaś przedstawiać uzasadnienie swej decyzji – proponuje Marta Kittel.
– Odwróciłoby to niejako sytuację i jednocześnie zdjęło z członków KIO ciężar presji czasu, pod którym dzisiaj niewątpliwie się znajdują – wyjaśnia.