Ministerstwo Sprawiedliwości popełniło błąd w kluczowej nowelizacji procedury karnej. Naprawiało go już w trybie poselskim.
Takiej wpadki legislacyjnej minister sprawiedliwości dawno nie zaliczył. Jest ona tym bardziej spektakularna, że przytrafiła się podczas prac nad sztandarowym projektem resortu Zbigniewa Ziobry: odwracania kontradyktoryjnej reformy procesu, a więc w nowelizacji, która weszła w życie 15 kwietnia (Dz.U. z 2016 r. poz. 437).
Błąd zauważył dopiero Paweł Gołębiowski, prawnik z Kancelarii Prawno-Gospodarczej Gołębiowski. Gdyby nie on, nawet nie wiedzielibyśmy, jak szybko i dyskretnie ustawodawca chciał zatrzeć ślady swej nieudolności.
Zdanie drugie – czyli które? / Dziennik Gazeta Prawna
Szybka korekta
„Nastąpiła ewidentna omyłka ustawodawcy”, konieczna jest szybka „korekta przepisów” – bije się w piersi sędzia Marcin Kowal, naczelnik wydziału prawa karnego w Ministerstwie Sprawiedliwości, w piśmie adresowanym do mec. Gołębiowskiego. Przyznaje, że zmieniając jeden przepis, zapomniano o zmianie innego, który się do niego odwołuje. Stąd błąd.
Na czym polegała omyłka? Nowelizacją odwracającą zeszłoroczną, kontradyktoryjną reformę procesu karnego dokonano zmiany przepisów dotyczących postępowania odwoławczego, w tym art. 425 k.p.k. Przesądzono, że do II instancji można zaskarżyć także brak określonego rozstrzygnięcia.
– Zmiana miała mieć charakter korygujący i porządkowy z uwagi na to, że od dawna w doktrynie postulowano taką możliwość – tłumaczy Paweł Gołębiowski, prawnik z Kancelarii Prawno-Gospodarczej Gołębiowski.
Co istotne, stanowisko dopuszczające możliwość zaskarżenia braku rozstrzygnięcia zostało już wyraźnie przesądzone w uchwale pełnego składu Izby Karnej Sądu Najwyższego z października 2015 r. (I KZP 21/14), której została nadana moc zasady prawnej.
– Niemniej, ustawodawca nie uwzględnił ani w treści uzasadnienia, ani w treści projektu ustawy tego, że zmiana przepisu art. 425 par. 2 k.p.k. może mieć dalej idące skutki: przepisy dotyczące postępowania odwoławczego są bowiem również stosowane przy kasacji – wyjaśnia Paweł Gołębiowski.
Artykułu 519 k.p.k dotyczącego zasad wnoszenia kasacji jednak nie zmieniono.
– W efekcie literalnie odczytując oba przepisy – art. 425 i 519 k.p.k. – należy dojść do wniosku, że ustawodawca błędnie uznał, iż nie jest dopuszczalne zaskarżenie w drodze kasacji braku określonego rozstrzygnięcia. W obowiązującym dziś kształcie art. 519 k.p.k. wyraźnie wskazuje, że normy art. 425 par. 2 k.p.k. zdanie drugie nie stosuje się – mówi Paweł Gołębiowski.
To zaś przeczyłoby całemu dorobkowi orzecznictwa i doktryny, która stanowczo opowiada się za możliwością zaskarżania – również w drodze kasacji – braku określonego rozstrzygnięcia.
Mało tego: skutkowałoby też otworzeniem możliwości wnoszenia kasacji nie od treści wyroku II instancji, ale od jego uzasadnienia (co jest dopuszczalne na wcześniejszym etapie procesu, przy skarżeniu orzeczenia I instancji).
– Można się spodziewać, że takie kasacje byłyby w większości przypadków bezzasadne. Implikowałoby to z kolei wzrost liczby wnoszonych kasacji, a tym samym wydłużenie czasu rozpatrywania innych spraw – wskazuje Gołębiowski.
Dyskretna legislacja
– To, że ustawodawcy umknęła treść art. 519 k.p.k., jest symbolem złej praktyki tworzenia prawa, która dotknęła nie tylko zmiany w k.p.k., ale chyba w przypadku tej ustawy jest najbardziej widoczna – ocenia Zbigniew Krüger, adwokat w kancelarii Krüger & Partnerzy.
Jak mówi, zmiany pojedynczych przepisów, kazuistyka, brak konsultacji społecznych i projekty poselskie to symptomy jednej choroby: niechlujnej polskiej legislacji.
– W tym wypadku mamy do czynienia nie tylko z brakiem jakiejś spójnej wizji legislacyjnej, ale wręcz z bałaganem na poziomie redakcyjnym – podkreśla mec. Krüger.
I przypomina w tym kontekście zlikwidowanie przez nową ekipę rządzącą Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego.
– To była kropla, która przelała czarę goryczy. Obecnie mamy wizję polityki karnej, z którą można się zgadzać lub nie. Natomiast nie towarzyszy jej spójna i sensowna wizja legislacyjna – komentuje adwokat.
Jak mówi, nowelizacja wprowadzająca w lipcu 2015 r. kontradyktoryjność do procesu karnego tylko jako całość miała sens. Rezygnacja z niej polega zaś na pośpiesznym łataniu tekstu kodeksu. W efekcie na salach sądowych obowiązuje bardzo zła ustawa.
Jeśli chodzi o pomyłkę w art. 519 k.p.k., to ustawodawca spostrzegł swój błąd i naprawia go poselską nowelizacją k.p.k. z czerwca 2016 r. wprowadzoną w ramach tzw. pakietu jawnościowego (Dz.U. z 2016 r. poz. 1070 – wejdzie w życie 5 sierpnia).
– Ustawodawca, korygując wcześniejsze niedopatrzenie, sprawił, że faktycznie jego błąd nie będzie miał większego znaczenia w praktyce sądowej. Zgodnie z ustawą wprowadzającą nowe brzmienie art. 519 k.p.k. do postępowań wszczętych i niezakończonych do dnia wejścia w życie ustawy zmieniającej stosuje się już jej przepisy – przekonuje mec. Gołębiowski.
Jego zdaniem niemożliwe jest więc, aby jakakolwiek sprawa kasacyjna wniesiona po 15 kwietnia była rozpatrywana według przepisów obowiązujących między tą datą a 5 sierpnia.
– Ustawodawca powinien jednak w sposób solidny i rzeczowy analizować wprowadzane zmiany. Wpływają one przecież nie tylko na instytucje prawne, lecz także na zaufanie obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa. Konieczność pilnego poprawiania omyłek nie pogłębia tego zaufania – stwierdza Paweł Gołębiowski.