Jako próbę wywierania nacisku na chronioną konstytucyjnie niezawisłość i niezależność sądownictwa można odbierać oświadczenie wobec konkretnego wyroku, publikowane na oficjalnej stronie Ministerstwa Sprawiedliwości - uznała Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

Tak HFPC oceniła oświadczenie ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry z końca lipca w sprawie o wykroczenie przeciw pracownikowi drukarni, który odmówił - z powodu swych przekonań - wykonania usługi zleconej przez jedną z fundacji LGBT.

Ponad tydzień temu Ziobro ocenił, że wyrok nakazowy łódzkiego sądu - skazujący na 200 zł grzywny pracownika prywatnej drukarni - jest niebezpiecznym precedensem. "Burzy wolność myśli, przekonań i poglądów, a także swobodę gospodarczą, polegającą na dowolności transakcji. Stawia w uprzywilejowanej pozycji Fundację reprezentującą środowiska mniejszości seksualnych, a łamie wolność sumienia pracownika, który ma prawo nie popierać homoseksualnych treści" - uznał minister.

Według ministra "sądy są zobowiązane strzec konstytucyjnej wolności sumienia, a nie ją łamać". "Mają stać na straży praw i wolności obywateli, w tym także wolności działalności gospodarczej, a nie narzucać im przymus. Żadne ideologiczne racje nie uzasadniają naruszania tych fundamentalnych zasad" - dodał. Dlatego, ze względu na "konieczność ochrony interesu społecznego i podstawowych wolności obywatelskich", Ziobro zdecydował o przystąpieniu przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi do postępowania przed sądem w Łodzi. Celem jest "obiektywne rozpatrzenie złożonego wniosku o ukaranie, mając na względzie zasady wolności sumienia i zdrowego rozsądku" - napisał.

Po tym Prokuratura Okręgowa w Łodzi zgłosiła udział w tym postępowaniu.

HFPC zwróciła uwagę, że w ostatnich miesiącach politycy "coraz częściej negatywnie wypowiadają się na temat sądownictwa, poszczególnych sędziów czy też postępowań sądowych". Przypomniała o "standardach międzynarodowych ujętych w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, m.in. w wyroku w sprawie Garlicki przeciwko Polsce". "W tym wyroku ETPC wskazał na istniejący po stronie najwyższych urzędników państwowych, w szczególności tych odpowiedzialnych za organy ścigania oraz wymiar sprawiedliwości, obowiązek wykazywania szczególnej ostrożności przy formułowaniu jakichkolwiek wypowiedzi na temat toczących się postępowań karnych" - dodano.

"Wygłaszanie takich stanowisk mogłoby zostać odebrane jako wskazówka co do określonego rozstrzygnięcia" - głosi oświadczenie HFPC. Według niej, "tego typu wypowiedź nie powinna mieć miejsca w społeczeństwie, które szanuje zasady demokratycznego państwa prawnego i trójpodziału władz".

Wyrok nakazowy zapadł 21 czerwca. Sąd uznał m.in., że kto "umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, podlega karze grzywny" i nakazał pracownikowi zapłacić 200 zł na rzecz Skarbu Państwa za takie wykroczenie. Obwiniony wniósł sprzeciw od tego wyroku, co oznacza, że przestał on obowiązywać - postępowanie toczy się od początku.

Wniosek o ukaranie złożył VI Komisariat Komendy Miejskiej Policji w Łodzi, a postępowanie wyjaśniające w tej sprawie policja prowadziła z inicjatywy Rzecznika Praw Obywatelskich.

Jak oceniał Paweł Knut, prawnik z Kampanii Przeciw Homofobii prowadzący sprawę, ten wyrok to dowód "że mimo wyłączenia w tzw. ustawie równościowej możliwości ochrony przed nierównym traktowaniem ze względu na orientację seksualną w dostępie do usług, istnieją inne środki ochrony prawnej, które pozwalają skutecznie przeciwdziałać dyskryminacji osób LGBT".

"Niczym nieuzasadniona akcja propagandowa Kampanii Przeciw Homofobii, podjęta na podstawie pozbawionego już mocy wyroku nakazowego, ma na celu zastraszanie przedsiębiorców i pracowników korzystających ze swych konstytucyjnie gwarantowanych wolności" - uznał wcześniej Instytut Ordo Iuris. Według niego, niepokojące jest "niezwykle aktywne zaangażowanie RPO" w tej sprawie.

"Drukarze nie mają, jak to sobie załatwili lekarze, wpisanej w ustawie klauzuli sumienia. I nic im nie pozwala na obchodzenie obowiązującego prawa" - komentowała sprawę sędzia Irena Kamińska, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis.