Stolica nie musi zwracać nieruchomości przejętych w 1945 r., które są obecnie wykorzystywane na cele publiczne.

Spadkobiercy właścicieli gruntów przejętych przez Warszawę na podstawie dekretu Bieruta nie mogą uwierzyć, że część z nich po 70 latach po raz kolejny została pozbawiona prawa dochodzenia zwrotu swojej własności. A to za sprawą wczorajszego wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Sędziowie uznali za zgodny z konstytucją art. l pkt 3 ustawy z 25 czerwca 2015 r. o zmianie ustawy o gospodarce nieruchomościami oraz ustawy – Kodeks rodzinny i opiekuńczy w części dotyczącej art. 214a dodanego do ustawy z 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami (Dz.U. z 2015 r. poz. 782). Sprawa była rozpatrywana na wniosek prezydenta Bronisława Komorowskiego, który zaskarżył przepisy wprowadzające restrykcyjne ograniczenia dotyczące możliwości dokonywania zwrotu nieruchomości objętych działaniem dekretu z 26 października 1945 r. o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m.st. Warszawy (t.j. Dz.U. nr 50, poz. 279 ze zm.).

Ratusz się cieszy

Zadowolenia z wyroku nie ukrywają władze stolicy. – Ustawa wprowadza zakaz ustanawiania kuratorów, którzy zarządzali mieniem zaginionych właścicieli. Zdarzało się, że sądy przydzielały ich osobom prawdopodobnie dawno już nieżyjącym – zauważa Jarosław Jóźwiak, wiceprezydent Warszawy.

Zgodnie z ustawą władze miasta będą też mieć kontrolę nad handlem roszczeniami. Każda bowiem taka transakcja będzie musiała być przeprowadzona notarialnie. A to oznacza, że kwoty, za jakie są zbywane roszczenia, będą jawne. Co więcej, miasto musi być poinformowane o każdym ewentualnym zbyciu roszczeń. Wówczas może zablokować transakcję, bo będzie miało prawo pierwokupu.

Zdaniem władz Warszawy dobrze się też stało, że będzie możliwa odmowa ustanowienia prawa użytkowania wieczystego na rzecz poprzedniego właściciela gruntu, jeśli obecnie taka nieruchomość jest wykorzystywana na cele publiczne. Chodzi m.in. o szkoły, szpitale, przedszkola czy parki. Podobnie będzie w przypadku, kiedy nieruchomość została sprzedana lub oddana w użytkowanie wieczyste na rzecz osób trzecich lub wartość zabudowy przekracza znacznie wartość zajętego na ten cel gruntu.

– Nie będziemy także musieli zwracać w naturze nieruchomości, które zostały zniszczone w ponad 66 proc. I co ważne, po prawie 70 latach miasto będzie mogło rozpocząć remont ponad 2 tysięcy kamienic, do których nikt się nie przyznawał. Jeśli w ciągu 6 miesięcy od opublikowania wezwania nie zgłosi się spadkobierca, wówczas gmina będzie ujawniona jako właściciel w księgach wieczystych – wyjaśnia Jarosław Jóźwiak.

Wątpliwości pozaprawne

Wyrokiem nie jest zaskoczony prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista z Uniwersytetu SWPS.

– Trybunał miał do rozwiązania wyjątkowo trudny problem, bowiem przedmiotem oceny były nie tylko kwestie konstytucyjne. Przy wydaniu orzeczenia niezbędne było bowiem uwzględnienie nie tylko skali zniszczeń miasta i nakładów poniesionych na jego odbudowę, ale również tego, że część właścicieli gruntów i budynków została zamordowana w czasie II wojny światowej. Dzięki temu wyrokowi wreszcie można będzie uporządkować sytuację gruntów warszawskich – stwierdza prof. Marek Chmaj.

Inaczej problem widzi adwokat Maciej Górski z Instytutu Badań nad Prawem Nieruchomości. W jego ocenie wyrok TK zamyka wielu właścicielom i ich spadkobiercom drogę do wypłaty odszkodowania za przejęte mienie. – I to w sytuacji, kiedy Skarb Państwa, a obecnie samorząd czerpie korzyści z tych nieruchomości. Jedynym sposobem na odzyskanie własności jest przejście całej drogi sądowej w Polsce na podstawie zaskarżonej ustawy, a następnie skierowanie sprawy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – dodaje Maciej Górski.

Co dalej

Tymczasem wśród właścicieli zapanowała konsternacja. – Wielu naszych członków od lat próbuje odzyskać swoją własność. Teraz w wielu przypadkach może się to okazać niemożliwe. Wczorajszy wyrok oznacza dla nich, że nie tylko nie otrzymają zwrotu zagrabionego mienia, ale także nie będą mieli prawa do odszkodowań – komentuje Barbara Grzybowska-Kabańska, prezydent Polskiej Unii Właścicieli Nieruchomości.

Jednocześnie dodaje, że powstała obecnie sytuacja jest wyjątkowo skomplikowana.

– Nie potrafię dzisiaj powiedzieć, jakie podejmiemy dalsze kroki. Wspólnie z prawnikami musimy się nad tym zastanowić – dodaje Barbara Grzybowska-Kabańska.