Dyrektorzy placówek dla nieletnich powinni prowadzić rejestr przemocy wśród wychowanków obejmujący gwałty, pobicia, zastraszanie i znęcanie się – z takim wnioskiem rzecznik praw obywatelskich wystąpił do ministra edukacji narodowej.
Według niego przepisy odnoszące się do funkcjonowania młodzieżowych ośrodków wychowawczych nie zawierają definicji wydarzeń nadzwyczajnych oraz nie określają sposobu postępowania w przypadku ich zaistnienia. RPO zaznacza, że obowiązujące przepisy nie rozwiązują kompleksowo tego typu problemów. Ponadto rozporządzenie ministra edukacji narodowej i sportu z 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach (Dz.U. z 2003 r. nr 6, poz. 69 ze zm.) określa tylko sposób postępowania w sytuacji wystąpienia wypadku nieletniego.
Z kolei par. 10 rozporządzenia ministra edukacji narodowej z 27 grudnia 2011 r. w sprawie szczegółowych zasad kierowania, przyjmowania, przenoszenia, zwalniania i pobytu nieletnich w młodzieżowym ośrodku wychowawczym (Dz.U. nr 296, poz. 1755) wskazuje, że w przypadku ucieczki nieletniego dyrektor ośrodka powiadamia o tym najbliższą jednostkę policji, a także tę w miejscu zamieszkania nieletniego, oraz sąd rodzinny.
Doktor Adam Bodnar przekonuje, że w pozostałych sytuacjach dyrektorzy ośrodków sami określają procedury i sposób postępowania w przypadku zaistnienia zdarzeń niepożądanych. Tymczasem brak rejestru i zdefiniowania przypadków przemocy wśród małoletnich skutkuje tym, że nawet kuratorzy oświaty nie mają informacji o skali problemów w placówkach. Za przykład RPO podaje kuratorium oświaty w Lublinie, do którego nie napływały informacje o pobiciach, wymuszeniach i rozbojach wśród wychowanków.
To nie pierwsze tego typu wystąpienie RPO. Pierwsze miało miejsce w 2010 r. I choć MEN w tej sprawie wystąpiło do resortu sprawiedliwości, a także zwróciło się z pisemną prośbą do dyrektorów placówek o prowadzenie stosownych rejestrów, to okazało się, że ci nadal niechętnie to robią.
– Niestety praktyka pokazuje, że dyrektorzy zamiast tworzyć we własnym zakresie stosowne rejestry zdarzeń, wolą problemy zamiatać pod dywan – mówi Tadeusz Sławecki, były wiceminister edukacji narodowej. Według niego obecno kierownictwo resortu powinno się przychylić do wniosku rzecznika, aby później nie mieć do czynienia z kolejnymi falami problemów związanych z gwałtami na nieletnich lub samobójstwami. MEN na razie analizuje wystąpienie RPO.