Pobieranie pełnych artykułów z gazet i ich sprzedawanie w ramach monitoringu mediów jest legalne – taki zdumiewający wyrok wydał SO w Poznaniu. Prawnicy uważają, że nie znajduje to oparcia w przepisach.
Wyrok zapadł w procesie, jaki wydawca Dziennika Gazety Prawnej spółka Infor Biznes wytoczył firmie Press-Service Monitoring Mediów. Pozwana firma zajmuje się monitoringiem mediów, czyli odpłatnym udostępnianiem artykułów prasowych pogrupowanych według wybranych przez klientów kryteriów. Odbiorca określa, z jakich gazet artykuły go interesują, jakiej mają dotyczyć tematyki czy nawet jakie słowa kluczowe mają się w nich pojawiać. Pracownik firmy przegląda gazety, skanuje zamieszczone w nich artykuły i przydziela do odpowiedniej kategorii.
Press-Service udostępnia też artykuły DGP, przy czym robi to bez jakiejkolwiek umowy. Dlatego też Infor Biznes domaga się w pozwie zaniechania tej działalności i usunięcia z bazy danych wszystkich opublikowanych w DGP tekstów. W piątek Sąd Okręgowy w Poznaniu stwierdził, że co prawda stanowią one prawem chronione utwory, a spółka Press-Service korzysta z tych utworów w sposób naruszający prawa autorskie, to jednak działa w oparciu o tzw. dozwolony użytek.
Drobne utwory?
Sąd uznał, że kopiowanie całych artykułów, grupowanie ich, a następnie odpłatne udostępnianie odbiorcom mieści się w prawie do cytatu.
– Oczywiście musimy poczekać na pisemne uzasadnienie wyroku, ale już teraz mogę powiedzieć, że w apelacji będę się starał podważyć tę tezę. Przede wszystkim dlatego że cytować można wyłącznie w utworze. Tymczasem przegląd prasy za taki utwór nie może być uznany. Jest to bowiem wyłącznie zestawienie artykułów prasowych na zadany temat. Każda inna osoba pogrupowałaby je dokładnie w taki sam sposób według danych słów kluczowych. Nie można więc mówić o twórczym charakterze takiego zestawienia – zauważa prof. Ryszard Markiewicz, który reprezentuje Infor Biznes.
I dodaje, że na prawo do cytatu należy patrzeć przez pryzmat art. 35 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 666 ze zm.). Zgodnie z tym przepisem dozwolony użytek (a więc również prawo do cytatu) nie może godzić w słuszne interesy twórcy. – Monitoring mediów godzi zaś w nie w sposób ewidentny. Dostając zestawienie artykułów na dany temat, odbiorca nie kupi już przecież gazety, a więc wydawcy tracą wynagrodzenie – podkreśla prof. Markiewicz.
Artykuł 29 ustawy, w którym uregulowano prawo do cytatu, pozwala przytaczać urywki utworów. Tymczasem monitoring mediów oznacza kopiowanie całych artykułów. To zaś jest dopuszczalne wyłącznie w przypadku tzw. drobnych utworów. Czy artykuły DGP można uznać za takie drobne utwory? O opinię poprosiliśmy prof. Elżbietę Traple, wykładowcę Uniwersytetu Jagiellońskiego i partnera w kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy. Jej zdaniem większość artykułów nie może być uznana za drobne utwory. – Chodzi o takie, których nie da się przytoczyć w inny sposób niż w całości, bo inaczej będzie to pozbawione sensu. Jako przykład może służyć fraszka – ocenia prof. Traple.
– W przypadku większości artykułów, zwłaszcza specjalistycznych, mamy do czynienia z rozbudowaną formą, która wymaga dużego nakładu pracy twórczej – dodaje.
Jest jeszcze jeden aspekt. Cytat musi być uzasadniony, w tym wypadku prawami gatunku twórczości. Czy monitoring mediów można uznać za gatunek twórczości? Zapytani przez nas prawnicy są zgodni – nie można.
Komercyjna działalność
Jednocześnie poznański sąd w swoim wyroku odwołał się do tzw. incydentalnego zwielokrotniania, które nie wymaga zezwolenia twórcy. I jego zdaniem z takim właśnie procesem mamy do czynienia przy monitoringu mediów. Z tym również nie zgadzają się reprezentujący Infor Biznes prawnicy.
– Incydentalne zwielokrotnienie, o którym mowa w tym przepisie, ma charakter stricte technologiczny. Jako przykład można podać chociażby przechowywanie plików na kolejnych serwerach umożliwiających dostęp do stron internetowych. Tu zaś mówimy o skanowaniu artykułów, tworzeniu ich cyfrowych kopii – zauważa radca prawny Marcin Mioduszewski.
Niezależnie od tego w art. 231 ustawy, który dopuszcza incydentalne zwielokrotnienie, mowa jest o tym, że nie może ono mieć samodzielnego znaczenia gospodarczego. – Tymczasem monitoring mediów i związane z nim kopiowanie artykułów stanowią istotę działalności tego rodzaju firm. Bez tego ten biznes by nie istniał – podkreśla Mioduszewski.
Sąd powołał się też na wykreślony przed rokiem, ale obowiązujący w poprzednim stanie prawnym art. 30 ustawy. Zgodnie z nim „ośrodki informacji lub dokumentacji mogą sporządzać i rozpowszechniać własne opracowania dokumentacyjne oraz pojedyncze egzemplarze, nie większych niż jeden arkusz wydawniczy, fragmentów opublikowanych utworów”.
– Sąd porównał pozwaną firmę do cyfrowej biblioteki. Wśród wielu argumentów, które całkowicie dyskwalifikują takie porównanie, można podnieść choćby taki, że biblioteki nie mogą pobierać opłat za wypożyczanie książek. Tymczasem monitoring mediów to działalność stricte komercyjna, prowadzona w celach zarobkowych – zauważa Mioduszewski.
To kolejny już wyrok pierwszej instancji w tej sprawie. Za pierwszym razem poznański sąd nie rozstrzygnął sporu merytorycznie, gdyż uznał, że nie udowodniono, by artykuły (w pozwie wskazano ich kilkadziesiąt) stanowiły utwory podlegające ochronie. Sąd Apelacyjny w Poznaniu uchylił to rozstrzygnięcie. Uznał bowiem, że nawet jeśli pojawiły się wątpliwości, to sąd powinien sam ocenić, czy dany artykuł to przejaw działalności twórczej o wystarczająco indywidualnym charakterze, by uznać go za utwór podlegający ochronie prawnoautorskiej.
W ponownym rozstrzygnięciu Sąd Okręgowy w Poznaniu stwierdził już, że wskazane w pozwie artykuły stanowią utwory i podlegają ochronie prawnoautorskiej. – Należy to uznać za duży sukces, choć mnie wydawało się to oczywiste od samego początku. O ile notkę podającą wynik meczu można uznać za czystą informację, o tyle relację sporządzoną przez dziennikarza sportowego, w której analizuje on grę i dzieli się swoimi spostrzeżeniami – już bez wątpienia za utwór. Napisanie jej wymaga z pewnością twórczego wysiłku – mówi Maciej Hoffman, dyrektor Izby Wydawców Prasy.
Wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu z 15 lipca 2016 r., sygn. akt IX GC 1323/15