Jest ich 115 w całym kraju. Zajmują się najpoważniejszą przestępczością: zorganizowaną, korupcyjną oraz terroryzmem. Co ich łączy? To, że wszyscy, pracując w tzw. pezetach, są na delegacji z jednostek niższego szczebla.
Mowa o śledczych pracujących w 11 wydziałach zamiejscowych departamentu do spraw przestępczości zorganizowanej („pezet”) i korupcji w ramach Prokuratury Krajowej (PK). Żaden z nich – jako jedynie delegowany do tej jednostki – nie wie, czy dostanie awans ani czy jego misja zostanie przedłużona. Ta niestabilność, zdaniem wielu, uderza w niezależność śledczych. Dowodem może być przykład Hanny Grzeszczyk, naczelnik wydziału zamiejscowego PK w Poznaniu, która właśnie po trzech miesiącach straciła funkcję i wróciła z delegacji do prokuratury regionalnej. Nieoficjalnie mówi się, że powodem odwołania miała być jej postawa w sprawie śledztwa dotyczącego oświadczeń majątkowych prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Plusy i minusy
Delegacje do zamiejscowych „pezetów” Prokuratury Krajowej mają wiele plusów, głównie finansowych. Po trzech miesiącach delegowania prokuratorowi prokuratury regionalnej przysługuje wynagrodzenie takie jak śledczemu z centrali, a temu z prokuratury okręgowej czy rejonowej – takie jak prokuratorowi prokuratury regionalnej.
– W okresie delegowania prokurator otrzymuje dodatek funkcyjny, ponadto może być mu przyznany dodatek specjalny w kwocie nieprzekraczającej 40 proc. łącznie wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego. Dodatek specjalny nie przysługuje delegowanemu do wydziału prokuratorowi prokuratury regionalnej – informuje prokurator Ewa Bialik, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.
Ale delegacja to także minusy. Obowiązująca od marca nowa ustawa (Dz.U. z 2016 r. poz. 177) w teorii gwarantuje prokuratorom niezależność. W przypadku wydania przez przełożonego polecenia co do treści czynności procesowej podwładny dysponuje środkami, które go chronią (żądanie zmiany polecenia albo odsunięcia od czynności lub sprawy). Prokuratora delegowanego, który stawia się szefom, może jednak spotkać inna retorsja: odwołanie z delegacji. Decyzja kierownictwa może mieć charakter arbitralny i nie podlega zaskarżeniu.
– Całość regulacji dotycząca wydziałów zamiejscowych departamentu do spraw przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Krajowej oparta jest na koncepcji, która godzi w niezależność delegowanych prokuratorów – uważa prokurator Krzysztof Parchimowicz, prezes nowego stowarzyszenia Lex Super Omnia.
– Faktyczna pozycja prokuratora delegowanego do PK jest znacznie słabsza niż tego, który został powołany na stanowisko prokuratora PK i może je utracić jedynie w przypadku ukarania najsurowszą z kar dyscyplinarnych – dopowiada Parchimowicz.
Ponad 22 lata temu wraz z prokuratorem Ryszardem Rychlikiem oraz Pawłem Korbalem firmował decyzję o przeniesieniu zamiejscowych wydziałów do spraw przestępczości zorganizowanej z Prokuratury Krajowej do ówczesnych prokuratur apelacyjnych.
– Odwiedzałem kolejne wydziały i wyjaśniałem koleżankom i kolegom, że jako prokuratorzy delegowani do centrali mają wprawdzie wyższe uposażenie, ale słabą pozycję zawodową. W każdej chwili można było ich odwołać z delegacji – wspomina.
– Przekonywałem, że w prokuraturach apelacyjnych mają szanse na uzyskanie stanowiska służbowego, które zapewni im niezależność, a w przyszłości wyższe uposażenie – przypomina Parchimowicz.
Jego zdaniem parlament, uchwalając ustawę, zgodnie z którą w tych ważnych wydziałach znów pracować będą jedynie prokuratorzy delegowani z niższych jednostek, nie dostrzegł, że tworzy przepisy, które mogą być wykorzystane w złej intencji.
Zalety centralizacji
Innego zdania jest Dariusz Barski, prokurator w stanie spoczynku, były zastępca prokuratora generalnego i były prokurator krajowy.
– Jestem zwolennikiem usytuowania „pezetów” na najwyższym szczeblu. Dzięki temu prokuratorzy są dalej od lokalnych uwarunkowań i mają silniejszą pozycję. Czy ich los jest niepewny? Czy zagraża to ich niezależności? Nie sądzę – odpowiada na zarzuty.
Jak wskazuje, delegacja do „pezetów” ma charakter czasowy, nie trwa – co się zdarzało kiedyś – kilka czy kilkanaście lat. I wiąże się z okresem próby nieprzekraczającym roku. A to pozwala na dokonanie oceny prokuratora.
– Jeśli się sprawdzi, może awansować o szczebel wyżej albo do Prokuratury Krajowej. Jeśli nie rokuje, wraca do macierzystej jednostki. To rozwiązanie ma charakter gwarancyjny – dodaje Barski.
Jak podkreśla, żaden prokurator ani obecnie, ani kiedyś nie ma zagwarantowanego dożywotniego pełnienia obowiązków w danej strukturze. I dotyczy to również śledczych z dawnych „pezetów” w prokuraturach apelacyjnych.
– Każdy z nich mógł być w dowolnej chwili przeniesiony do innego wydziału czy delegowany do innej jednostki. Tak jest skonstruowana prokuratura. Co zadowoliłoby krytyków? Zagwarantowanie prokuratorom nieusuwalności i dożywotniego pełnienia obowiązków w strukturach „pezetów”? To byłby absurd – podkreśla Dariusz Barski.
Również Prokuratura Krajowa broni obecnej struktury „pezetów”.
– Takie usytuowanie pozwala na realizację jednego z celów nowej ustawy – Prawo o prokuraturze, czyli utworzenie sprawnych, scentralizowanych wydziałów nastawionych na specjalizację prokuratorów w celu skutecznego ścigania najpoważniejszych przestępstw o charakterze terrorystycznym, korupcyjnym, w zakresie przestępczości zorganizowanej, najpoważniejszej przestępczości skarbowej czy gospodarczo-finansowej – wskazuje prokurator Ewa Bialik.
Pytana o kwestię niezależności prokuratorów delegowanych odsyła do ustawy, która także delegowanym prokuratorom gwarantuje niezależność (art. 7–9 ustawy – Prawo o prokuraturze).