Ich zdaniem wybuchom są winne przegrzewające się akumulatory litowo-jonowe, w które wyposażone są urządzenia.

Jedną z ofiar wybuchających e-papierosów jest Rachel Berven, której kilka miesięcy temu rozerwał on usta, pozostawiając na całym jej ciele krople kwasu akumulatorowego. Dziennik "Wall Street Journal" twierdzi, że kobieta do dziś nie jest w stanie zapłacić wszystkich rachunków za zabiegi dentystyczne (wybuch złamał jej trzy zęby) ani usunąć blizn na twarzy. Nie mówiąc już o śladach na nogach od wylanego kwasu.

W marcu Berven złożyła w kalifornijskim sądzie pozew o odszkodowanie przeciwko producentowi e-papierosów Switch to Vapor, zarzucając mu wypuszczanie na rynek wadliwych wyrobów. Jej adwokat już zresztą 70 podobnych pozwów. Sprawy przeciwko firmom e-papierosowym trafiły też do sądów na Florydzie, w Nowym Jorku, Kalifornii i kilku innych stanach. Przeszkodą do uzyskania pomyślnego rozstrzygnięcia jest dla powodów fakt, że wiele z tych wybuchających baterii jest produkowanych przez firmy chińskie, które trudno postawić przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości.

Nowojorski prawnik Marc Freund reprezentuje obecnie nastolatka, który rzekomo został częściowo oślepiony na skutek wybuchu e-papierosa oraz kobietę, która ma poparzenia trzeciego stopnia na udzie po tym jak urządzenie eksplodowało w jej kieszeni. - Akumulatory produkowane są na łapu-capu, a ich rynek jest słabo uregulowany - twierdzi Freund.

W październiku ubiegłego roku sąd w Kalifornii zasądził na rzecz palaczki e-papierosów 1,9 mln odszkodowania od producenta i dystrybutora tych urządzeń, po tym jak jedno z nich wybuchło w jej samochodzie i spowodowało u niej poważne poparzenia.

Branża e-papierosowa twierdzi jednak, że wybuchy to jedynie wyjątki wynikające ze złego użytkowania sprzętu przez palaczy. Z danych amerykańskiej agencji do spraw żywności i wyrobów medycznych wynika, że od 2009 r. do stycznia 2016 r. były co najmniej 134 przypadki przegrzania, ognia bądź wybuchu baterii. Liczy na to, że będzie to kolejny argument za wprowadzeniem specjalnych certyfikatów, których uzyskanie będzie warunkiem wejścia na rynek.

EŚ/Wall Street Journal