Amerykanie składają dużo głupich pozwów. Brak instrukcji, że w samochodzie zawsze trzeba trzymać ręce na kierownicy, szok wywołany faktem, że kawa w Starbucksie jest zbyt gorąca lub zawiera zbyt mało mleka albo zarzut o „plagiatowanie” ciszy w swoim utworze przez jednego z muzyków.
Problem w tym, że w Europie powoli pojawiają się pomysły na przenoszenie niektórych pozwów na grunt naszego prawa (jak np. sprawa Volkswagena czy bojkot gigantów technologicznych). Warto sobie jednak zadać pytanie, czy na pewno chcemy inspirować się wszystkimi absurdalnymi zarzutami, jakie przychodzą do głowy Jankesom.
Wkrótce Facebook będzie musiał zmierzyć się z pozwem zbiorowym Amerykanów, którzy są oburzeni, że portal skanuje ich prywatne wiadomości. Na ich podstawie prezentuje im bardziej dostosowane treści reklamowe. Ale dlaczego użytkowników to dziwi? Kto powiedział, że platforma społecznościowa do dzielenia się wszystkim „jak leci”, ma im gwarantować pełnię prywatności? Czat działa przecież w ramach strony i nie ma regulacji mówiących o tym, że stanowi tajną korespondencję. Użytkownicy powinni sobie zdawać sprawę, że Facebook jest jak dom znajomego. Wchodząc do niego, zgadzają się na pewne ustępstwa i reguły. Nie wypada więc wydzierać się na gospodarza, że ma brzydkie meble czy brudną podłogę w kuchni. To czysta hipokryzja zwłaszcza tych użytkowników, którzy chętnie dzielą się z portalem każdym szczegółem swojego życia. Nikt ich już nie obnaża – sami to robią. Dla nich stratą czasu jest czynność nieudokumentowana na Facebooku, Instagramie, YouTubie czy Twitterze.
Użytkownicy FB i Instagrama umieszczają łącznie blisko 380 mln zdjęć dziennie. Wiele z nich zawiera dokładny opis wydarzeń, miejsc i zawiera listę osób na nim się znajdujących. Użytkownicy dbają o to tak bardzo, że dzięki takim danym agencja wywiadowcza Bellingcat wyszukuje w nich groźnych terrorystów oraz była w stanie dostarczyć na biurko prezydenta Baracka Obamy raport udowadniający, że to Rosjanie strącili samolot MH17 należący do malezyjskich linii lotniczych. Kiedyś internet stanowił miejsce gwarantujące względną anonimowość, ale dzięki setkom tagów i powiązań sytuacja się zmieniła. Burzyliśmy się wobec ACTA, teraz grzmimy na ustawę o policji oraz ustawę antyterrorystyczną – i bardzo dobrze. Tylko dlaczego podajemy swoje życie na tacy nie tylko służbom, lecz także reklamodawcom, przestępcom i hakerom?
Niedawno amerykański muzyk i poeta Saul Williams słusznie zauważył na swoim instagramowym profilu, że George Orwell, autor słynnego „Roku 1984”, błędnie przewidział przyszłość. Obecnie ludzie samodzielnie kupują bowiem kamery, a ich największym strachem jest fakt, że nikt ich nie obserwuje. Wielki Brat po prostu patrzy na to, co sami mu pokazujemy.