- Decyzja o rozpoczęciu prac nad nową ustawą została ogłoszona głównie w kontekście rozprawiania się z nadużyciami, a nie stworzenia dobrego aktu prawnego. Język, jakim opisano propozycje zmian, jest żenujący - mówi w wywiadzie dla DGP Rafał Fronczek, prezes Krajowej Rady Komorniczej.
Tegoroczna konferencja naukowo-szkoleniowa komorników poświęcona była zmianom w postępowaniu egzekucyjnym, które zaczną obowiązywać od 8 września. Przysłuchując się dyskusjom, można odnieść wrażenie, że częściowa elektronizacja postępowania może się przyczynić do przyspieszenia czy ułatwienia egzekucji, jednak chyba nie w takim stopniu, jak by sobie życzyli wierzyciele i komornicy.
Oczekiwania są duże. Jest potrzeba wprowadzenia możliwości składania wniosków drogą elektroniczną, na podstawie tytułu wykonawczego wydanego w drodze elektronicznej i dalszej komunikacji ze stronami postępowania tą drogą. Nowelizacja kodeksu postępowania cywilnego wprowadza takie możliwości. Ale nie ma róży bez kolców. Ministerstwo Sprawiedliwości ma trzy lata na wdrożenie tych rozwiązań. Nadal nie wiemy, kto ma przygotować system do obsługi elektronicznego postępowania egzekucyjnego. Zakładamy, że zobowiązane do tego jest Ministerstwo Sprawiedliwości, ale z doświadczenia wiemy, że będą to bardzo niedoskonałe rozwiązania. Można to stwierdzić na przykładzie systemu obsługującego elektroniczne postępowanie upominawcze w zakresie postępowania egzekucyjnego. Ministerstwu Sprawiedliwości zwyczajnie nie zależy na tym, żeby ten system dopasować do oczekiwań wierzycieli i komorników. To samo może dotyczyć elektronicznego postępowania egzekucyjnego. Komornicy już dziś są gotowi pod względem technologicznym na te rozwiązania. Mogę wprost powiedzieć, że jesteśmy zażenowani podejściem do kwestii informatyzacji postępowania egzekucyjnego. Państwo zwyczajnie nie nadąża za potrzebami i możliwościami w tym zakresie.
W ogłoszonym projekcie nowej ustawy o komornikach sądowych przewidziano poważne ograniczenie samodzielnego wykonywania czynności przez asesorów komorniczych. Wśród komorników już słychać głosy, że efektem może być obniżenie ich wynagrodzenia lub zwolnienia. Czy taki scenariusz jest możliwy?
Oczywiście. Zapowiedziane zmiany nie dotykają wielu istotnych kwestii, za to mogą w znacznym stopniu ograniczać komornikom sądowym skuteczne prowadzenie spraw, działalność na rzecz samorządu zawodowego czy też przygotowanie przyszłych komorników do wykonywania zawodu. Niepokój budzi informacja o zmianach w zakresie uprawnień asesorów komorniczych, uniemożliwiających im m.in. wykonywanie czynności terenowych. Propozycja w tym zakresie jest wręcz absurdalna. Wprowadzenie tak radykalnego rozwiązania w oczywisty sposób spowoduje drastyczny spadek efektywności egzekucji. Zapomniano chyba, że okres asesury ma na celu przede wszystkim przygotowanie do samodzielnego wykonywania zawodu. W sytuacji, gdy istotne czynności zostaną wyłączone z obszaru działań asesora, po powołaniu go na stanowisko komornika sądowego nie będzie miał on należytego doświadczenia w wykonywaniu działalności egzekucyjnej. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że wbrew założeniom autorów projektu rozwiązanie takie spowoduje skutek odwrotny – zamiast wyeliminować nieprawidłowości, zwiększy ich liczbę przy wykonywaniu czynności egzekucyjnych przez młodych komorników. Zresztą pod znakiem zapytania stanie w ogóle zasadność zatrudniania asesorów. Mam głęboką nadzieję, że z tego absurdalnego pomysłu ministerstwo się wycofa.
Ministerstwo zapowiedziało definitywny koniec tzw. hurtowni komorniczych, poprzez ograniczenie możliwości przyjmowania spraw spoza rewiru tylko do obszaru apelacji. O wprowadzenie przepisów przeciwdziałających tworzeniu się gigantycznych kancelarii KRK zabiegała od dawna. Czy sposób, w jaki się to dokonuje, jest odpowiedni?
Cieszę się, że dostrzegł pan starania samorządu komorniczego. Od momentu przedstawienia propozycji w tym zakresie, czyli od roku 2007, wskazywaliśmy na wadliwość rozwiązania nieograniczonego prawa wyboru. Nie chciano nas słuchać. A teraz te zapowiedzi zmian brzmią, jakby to komornicy sobie te przepisy sami uchwalili. Wątpliwości budzi możliwość dalszego obniżenia limitów liczby spraw przy pozostawionych wskaźnikach zaległości i skuteczności. Taka regulacja jest mało przejrzysta zarówno dla komorników sądowych, wierzycieli, jak i dla organów nadzorujących.
Ministerstwo chce zaostrzyć wymagania w stosunku do komorników. Ci, którzy nie posiadają wyższego wykształcenia prawniczego, będą mieli siedem lat na zdobycie dyplomu.
Nie wiem dlaczego Ministerstwo Sprawiedliwości zrobiło z kwestii wykształcenia zagadnienie warte umieszczenia w planie konferencji prasowej. Tak, to zmiana celowa, ale była możliwa do przeprowadzenia przy nowelizacji w 2007 r. Od tego roku jest to zawód prawniczy i tylko prawnik może zostać powołany na stanowisko komornika.
Jakie rozwiązania przewidziane w projekcie budzą pana największe wątpliwości?
Ubolewam nad tym, że decyzja o rozpoczęciu prac nad nową ustawą została ogłoszona głównie w kontekście rozprawiania się z nadużyciami, a nie stworzenia dobrego aktu prawnego, który zagwarantuje stabilne i efektywne funkcjonowanie zawodu komornika. W takim też duchu przedstawiono nowe rozwiązania. Język, jakim opisywane są propozycje zmian, jest żenujący w kontekście przedmiotu regulacji. Ale takie są niestety prawa polityki. Zmiany w nadzorze są celowe. Wskazywaliśmy ten aspekt już w trakcie prac nad ustawą deregulacyjną, definiując jednoznacznie ryzyka. Niestety, argumenty przeciwko zliberalizowaniu nadzoru prezesa sądu rejonowego przy jednoczesnym otwarciu dostępu do zawodu nie zostały wówczas wzięte pod uwagę. Przecież jeszcze trzy lata temu kontrola prezesa sądu rejonowego odbywała się corocznie. Teraz zapowiada się zaostrzenie skracające okres między kontrolami z czterech lat do dwóch. To brzmi zabawnie. Pomijając wątpliwości dotyczące nagrywania wszystkich czynności egzekucyjnych oraz absurdalny pomysł weryfikowania przez policję czynności komornika przy otwarciu pomieszczeń, zasadnicze obszary budzące nasze obawy to pozycja asesorów oraz kwestia finansowania egzekucji. Obawiamy się, że tworzony akt prawny może nie rozwiązać wielu istotnych kwestii, które były podnoszone na przestrzeni ostatnich lat. Oczekujemy na treść przepisów.