Czy prawnik musi znać się na wszystkim, czy może powinien być szczególnie dobry w jednej, wybranej dziedzinie? Sędziowie i prokuratorzy coraz wyraźniej stawiają na to drugie. A w szeregach pełnomocników nabiera rumieńców dyskusja o tym, czy ewentualny tytuł specjalisty powinien podlegać certyfikacji i na jakich zasadach.
Rafał Puchalski członek zarządu Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” / Dziennik Gazeta Prawna
Czy specjalizacja sędziów to dobry kierunek?
Zdecydowanie tak, choć warto uważać, by nie przekroczyć pewnej granicy. To trochę tak jak z kształceniem uniwersyteckim i wyborem, czy chcemy od pierwszego roku studiów szkolić eksperta w danej dziedzinie, który poza nią niczego nie wie i niewiele potrafi, czy też wolimy zachować pewien rys uniwersalny. W sądownictwie ta dyskusja trwa od dawna, choć w Polsce nie jest jeszcze tak bardzo widoczna. Nie wszyscy uważają, że sędzia specjalista to w każdych warunkach najlepsze rozwiązanie. Zwłaszcza w Skandynawii przywiązanie do idei sędziego uniwersalisty jest spore, a trzeba mieć na względzie, że tamtejsze systemy sądownicze są uważane za bardzo wydajne.
To jak to u nas ma wyglądać docelowo?
Trwają jeszcze analizy, mogę jednak wstępnie powiedzieć, że chcielibyśmy znacząco podnieść stopień specjalizowania się sędziów, m.in. poprzez koncentrację wybranych kategorii spraw w niektórych sądach. To oczywiście żadne novum, już dziś wymiar sprawiedliwości w ten sposób radzi sobie z trudniejszymi czy niezbyt często występującymi sprawami, czego dowodzą np. znacząco rzadsza niż w przypadku specjalizacji podstawowych (cywilna i karna) sieć sądów gospodarczych czy też wyznaczanie tylko niektórych sądów jako właściwych w zakresie przestępstw związanych z prawami autorskimi. Uważamy, że należy ten proces rozszerzyć. Można również powiedzieć, że zaczynamy testowanie nowej, obiecującej idei w tym obszarze.
Jakiej?
Specjalizacji już w ramach danego sądu, w takim zakresie, w jakim lokalne uwarunkowania, tj. nade wszystko struktura wpływu, tego wymagają. Służy temu obowiązująca od 1 stycznia br. w nowym regulaminie urzędowania sądów powszechnych możliwość, by za zgodą wszystkich sędziów w wydziale sprawy z danej kategorii kierowane były do jednego czy większej liczby sędziów, którzy zajmą się rozpatrywaniem wyłącznie ich. Nie ograniczamy przy tym w żaden sposób wyboru sędziów, więc jest to bardzo elastyczne rozwiązanie.
Działa?
Zaczyna się przyjmować. Mamy sygnały, że wykorzystywane jest np. w sprawach karnych wykonawczych, tam gdzie nie wyodrębniono w ramach wydziałów karnych sekcji wykonawczych, ale też np. w sprawach z zakresu zamówień publicznych w ramach wydziału gospodarczego. Jeżeli weszłaby w życie przygotowywana wielka reforma ustroju sądów powszechnych, chcielibyśmy ten projekt rozwinąć, być może powierzając decyzję o utworzeniu takich dodatkowych specjalizacji sędziowskich organom samorządu sędziowskiego. W końcu nikt lepiej niż sędziowie sprawujący władztwo jurysdykcyjne na danym terytorium nie wie, jakie są na miejscu potrzeby. Oczywistością jest bowiem stwierdzenie, że inne wyzwania stoją przed sędziami w wielkich miastach, a inne w mniejszych czy tych położonych np. na terenach przygranicznych.
Jakie zmiany legislacyjne są więc teraz potrzebne?
Co do zasady byłyby to zmiany ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz aktów wykonawczych do niej, ze wspomnianym już regulaminem.
Kiedy efekty zwiększenia specjalizacji sędziów będą widoczne?
Myślę, że pierwsze skutki zmian wprowadzonych w nowym regulaminie powinny być widoczne już niebawem. Skutki kolejnych zmian również mogłyby być dość szybko zaobserwowane, zwłaszcza że równolegle z tworzeniem nowych specjalizacji chcielibyśmy we współpracy z Krajową Szkołą Sądownictwa i Prokuratury położyć nacisk na dobre przeszkolenie poszczególnych sędziów przez najlepszych ekspertów z danych dziedzin w kraju. Szkoła ma dobre kadry i perspektywy ich pozyskiwania, a skoncentrowanie się na szkoleniu w sprawach rzadziej występujących jedynie niektórych sędziów, a nie wszystkich, może mieć wyłącznie dobre efekty, także dla budżetu państwa. Na przykład w wypadku prawa autorskiego należałoby obecnie przeszkolić i co jakiś czas doszkalać wszystkich sędziów cywilnych i gospodarczych na poziomie sądów okręgowych oraz cywilnych na poziomie sądów apelacyjnych.
Jacek Skała prokurator, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP / Dziennik Gazeta Prawna
Gruntowna znajomość przepisów nie świadczy już o profesjonalizmie prawnika, gdyż przyswojenie wszystkich obowiązujących regulacji, ze względu na ich lawinowy przyrost, nie jest ani możliwe, ani nawet konieczne. Podstawowymi wymogami stawianym przed sędzią są dziś systemowe rozumienie prawa, a więc zasad, jakimi kierują się poszczególne działy prawa, umiejętność dokonywania wykładni, znajomość judykatury. Niezbędne jest za to głębsze i bardziej szczegółowe opanowanie przynajmniej jednej dziedziny. Dla przykładu sędzia orzekający w sprawach karnych, będący specjalistą z prawa procesowego i materialnego kodeksu karnego, bez najmniejszego kłopotu będzie rozpoznawał sprawy np. pobicia, rozboju, udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Jednocześnie ten sam sędzia, właśnie z uwagi na brak specjalizacji, może mieć problem np. w karnych sprawach gospodarczych. Wydawałoby się, że stosując te same regulacje, łatwo ocenimy ewentualne przesłanki odpowiedzialności karnej. Tymczasem żeby zakwalifikować postępowanie członka zarządu jako przestępstwo, sędzia w pierwszej kolejności musi ocenić prawidłowość działań z perspektywy przepisów prawa cywilnego, handlowego czy podatkowego, a dopiero w drugiej dokonać subsumcji normy karnej i oceny stopnia winy. Oczywiście w sytuacji gdy stwierdzenie okoliczności mających istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy wymaga wiadomości specjalnych, sąd zasięga opinii biegłych. W jakimś sensie przenosi to część odpowiedzialności za orzeczenie z sądu na biegłego (choć w judykaturze przyjmuje się, że to sąd jest „najwyższym biegłym”), co nie do końca wydaje się właściwe, aczkolwiek przy obecnym systemie nie ma możliwości zmiany takiego stanu rzeczy.
Dlatego specjalizacja sędziów, podobnie zresztą jak wszystkich prawników, jest dziś koniecznością. Sytuacje, w których sprawy niestandardowe trafiają do sędziego, który nigdy nie miał styczności z daną częścią prawa, powinny być wyjątkiem. Nie powinno też być żadnego automatyzmu w przydziale spraw. Sędziowie w swojej pracy zawodowej muszą kierować się poczuciem sprawiedliwości. I to właśnie ono, w mojej ocenie, będzie skłaniać coraz większe grono orzeczników do specjalizowania się w pewnych dziedzinach prawa w miejsce pogłębiania wiedzy ogólnej. Sam miałem zaszczyt uczestniczyć w studium przeciwdziałania przemocy w rodzinie i tak naprawdę dopiero tam poznałem, czym jest przemoc, jak ją rozpoznać, ocenić, w jaki sposób rozmawiać z osobami doznającymi jej, jak rozmawiać z dziećmi bez ich wtórnej wiktymizacji i jak pomagać ludziom. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że wcześniej byłem w tej dziedzinie specjalistą ze znajomości prawa, a ignorantem w kwestii wiedzy o człowieku. Jestem wewnętrznie przekonany, że dzięki takiej wąskiej specjalizacji stałem się lepszym sędzią i jestem w stanie wydać w tego rodzaju sprawach rozstrzygnięcie nie tylko zgodne z prawem, ale i bardziej sprawiedliwe w odczuciu stron.
Na specjalizacji sędziów wymiar sprawiedliwości może tylko zyskać. Dlatego prace podjęte przez Ministerstwo Sprawiedliwości uważam za ze wszech miar słuszne.
Andrzej Zwara prezes Naczelnej Rady Adwokackiej / Dziennik Gazeta Prawna
Prawo, ale i życie jest coraz bardziej skomplikowane, więc i prokuratorzy trafiają na coraz bardziej skomplikowane sprawy. Czasem przychodzi im się mierzyć z trudnym zagadnieniem prawnym, z którym nigdy wcześniej nie mieli styczności. Czy tak powinno się dziać?
To jest normalna kolej rzeczy. Większość z nas kiedyś po raz pierwszy poprowadziła sprawę gospodarczą, karnoskarbową, o wypadek drogowy, błąd w sztuce medycznej czy związaną z szeroko rozumianą cyberprzestępczością. Najistotniejsze jest to, by nie uczyć się na własnych błędach, tyko korzystać z doświadczenia innych kolegów. Trzeba też wierzyć w rozsądek szefów, którzy przydzielają sprawy i wiedzą, kto jest dobry w jakiej dziedzinie, a kto, mając po raz pierwszy daną kategorię spraw, bez problemu sobie poradzi. Jesteśmy prawnikami, więc zagłębianie się w przepisy i orzecznictwo to nasza codzienność.
A wariant specjalizacji i zmian w organizacji prokuratury pod tym kątem nie byłby najlepszym rozwiązaniem?
O specjalizacji mówiliśmy od lat, że jest niezbędna. Problem ten nie był dostrzegany w Prokuraturze Generalnej, zwłaszcza w sferze najgroźniejszych zjawisk, które obecnie towarzyszą przestępczości gospodarczej i cyberprzestępczości. Jeśli stawiano na specjalizację, to w sprawach takich jak np. mowa nienawiści. Mam wątpliwości, czy akurat w tej dziedzinie jest niezbędna specjalizacja, ponieważ takie postępowania nie należą do najtrudniejszych. Obecnie finalizowane są prace nad strukturą organizacyjną jednostek, która w proponowanym kształcie daje szansę na specjalizację. Tak jest na poziomie prokuratur regionalnych, gdzie powstały wydziały do spraw przestępczości gospodarczej i do spraw przestępczości finansowo-skarbowej. Dodatkowo w niektórych jednostkach utworzono działy obejmujące zakresem swojej właściwości sprawy dotyczące błędów medycznych skutkujących śmiercią człowieka. Tam, gdzie takich działów nie utworzono, powołano prokuratorów koordynujących ten zakres postępowań. We wszystkich 11 prokuraturach regionalnych są też koordynatorzy prowadzący i nadzorujący sprawy o przestępstwa z wykorzystaniem internetu oraz zaawansowanych technologii i systemów informatycznych. Mamy zatem w rzeczywistości strukturę o charakterze wyspecjalizowanym.
A na poziomie prokuratur okręgowych?
Jest podobnie. Tam obok wydziałów śledczych utworzono wydziały gospodarcze, a w niektórych działy do spraw przestępczości finansowo-skarbowej. We wszystkich jednostkach powołani zostaną koordynatorzy zajmujący się cyberprzestępczością oraz błędami w sztuce medycznej skutkującymi ciężkim uszkodzeniem ciała.
No to idąc za ciosem, jak wygląda sytuacja w Prokuraturze Krajowej?
Prokuratura Krajowa dysponuje wydziałami liniowymi zajmującymi się przestępczością gospodarczą, przestępczością zorganizowaną oraz korupcją i może prowadzić postępowania. Struktura jest zatem organizacyjnie i kadrowo przygotowana do specjalizacji.
To czego brakuje?
Specjalizacja stanie się faktem dopiero wtedy, gdy szefowie jednostek będą przejmować sprawy. Na razie idzie to opornie i potrzebne jest wyraźne przyspieszenie. Zapyta pani zapewne o to, czy do struktury dopasowani są specjaliści.
No to pytam.
Ten proces niewątpliwie się rozpoczął i mamy wielu ekspertów w określonych dziedzinach. Można powiedzieć, że prokurator po przeprowadzeniu np. kilku postępowań związanych z wyłudzeniami VAT już staje się specjalistą. Aby jednak taka specjalizacja okazała się skuteczna, niezbędne jest spełnienie jeszcze dwóch warunków. Po pierwsze owemu prokuratorowi należy zapewnić interdyscyplinarne szkolenia, np. z przestępczości finansowo-skarbowej. Po drugie, szkolenia te nie mogą być oparte na podręczniku, prowadzić je muszą doświadczeni praktycy.
Proces ten wymaga koordynacji z poziomu Prokuratury Krajowej, która dodatkowo powinna zaangażować się w tworzenie metodyki prowadzenia specjalistycznych postępowań. Wiem, że prace idące w tym kierunku już się rozpoczęły.
dr Tomasz Niedziński radca prawny, rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie / Dziennik Gazeta Prawna
Dyskusja nad wprowadzeniem specjalizacji toczy się w adwokaturze od kilku lat. Nie wszyscy są jej zwolennikami, ale według mnie jest ona nieunikniona. Są różne pomysły na jej uregulowanie, między innymi poprzez przyznawanie certyfikatów. Za określeniem siebie specjalistą w jakiejś dziedzinie prawa nie może stać jedynie deklaracja. Musi to być oparte na rzeczywistej wiedzy i kompetencjach. Podwaliny pod wprowadzenie specjalizacji certyfikowanych widzę w zmianie modelu szkoleniowego. Musi on być scentralizowany, aby wyrównać szanse wszystkich adwokatów i aplikantów adwokackich. Bez tego dyskusja o certyfikowanej specjalizacji jest jałowa.
Nie można się łudzić, że w obecnych czasach każdy adwokat jest omnibusem. Osoba, która skończyła studia i aplikację, potrafi szybko odnaleźć odpowiednie przepisy czy orzecznictwo i udzielić podstawowej porady prawnej. Jednak nie oszukujmy się, nie sposób znać się na wszystkim. Nawet praktyka ogólna najczęściej sprowadza się do kilku podstawowych dziedzin prawa, jak prawo karne, cywilne czy rodzinne. Ja sam mam doświadczenie w bardzo wąskiej dziedzinie prawa i nie podjąłbym się
np. obrony karnej, ponieważ z prawem karnym miałem do czynienia ostatni raz podczas aplikacji. Prawo często się zmienia, pojawiają się nowe, szczegółowe dziedziny życia, które wymagają obsługi prawnej. Gros adwokatów ma zatem doświadczenie w wąskiej dziedzinie prawa. Pytania może rodzić słownictwo, którym się posługujemy. Czy mówimy właśnie o doświadczeniu na pewnym polu, czy specjalizacji w danej dziedzinie prawa. Niby to samo, ale my, prawnicy, jesteśmy przecież bardzo wyczuleni na każde słowo. Sam kodeks etyki adwokackiej zezwala z kolei na publiczne informowanie o tzw. preferencji zawodowej.
Korzyścią ze specjalizacji z pewnością byłyby to, że klient wiedziałby, do kogo ma się udać z konkretną sprawą. Otwarta pozostaje jednak kwestia sposobu potwierdzania kompetencji. Czy bowiem to, że napisałem doktorat na konkretny temat, czyni już ze mnie specjalistę, czy może potrzebuję wielu lat praktyki? Problem tkwi w usystematyzowaniu tego zagadnienia i tu pojawia się wiele pytań: jak weryfikować deklaracje, kto miałby tego dokonywać, czy specjalizacja ma być obowiązkiem, czy możliwością, czy certyfikaty byłyby przyznawane dożywotnio, czy trzeba by je weryfikować co kilka lat?
Krzysztof Czaplicki notariusz, członek Krajowej Rady Notarialnej / Dziennik Gazeta Prawna
Specjalizacja radców prawnych jest nieunikniona i naturalna, bo wynika z zainteresowania daną gałęzią prawa, a także z napływu określonego rodzaju spraw. Jednak nie wydaje mi się konieczne i właściwe certyfikowanie jej. Radcowie sami zgłębiają wiedzę z dziedziny, która jest im bliska. Doszkalają się, kończą studia podyplomowe, doktoranckie. Dzięki temu w praktyce siłą rzeczy stają się specjalistami. Informacje o specjalizacji mogą umieszczać na stronach kancelarii i nie narusza to zasad etycznych. Kodeks etyki radcy prawnego dopuszcza bowiem podawanie informacji o preferowanych zakresach praktyki zawodowej, doświadczeniu i umiejętnościach.
Uważam, że radca prawny powinien mieć możliwość decydowania, czy będzie się zajmował wyłącznie określoną dziedziną prawa, czy będzie prowadził szerszą praktykę zawodową. Zawężanie tego pola poprzez specjalizacje nie jest właściwym rozwiązaniem, podobnie jak ograniczanie go wymogami uzyskania certyfikatu. Zresztą samo uzyskanie tytułu specjalisty certyfikowanego w danej dziedzinie prawa nie jest stuprocentowym miernikiem rzeczywiście posiadanej praktyki zawodowej, wiedzy i doświadczenia. Warto też zwrócić uwagę na kodeks etyki radcy prawnego, który zakazuje podjęcia się przez radcę prowadzenia sprawy, jeżeli nie posiada on wystarczającej wiedzy lub doświadczenia. To sam radca powinien więc określić, czy jest w stanie podjąć się prowadzenia sprawy, czy nie, a nie powinien decydować o tym wyłącznie certyfikat.
Grzegorz Majewski, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie / Media
Zawód notariusza jest dość wąską specjalizacją, a więc trudno mówić tutaj o tworzeniu jeszcze dodatkowych podspecjalizacji. Tego rodzaju podział stworzyłby kategorię notariuszy „poważnych” i „mniej poważnych” czy rejentów „miejskich” i „wiejskich”. W mniejszych ośrodkach notariuszom trudno byłoby o specjalizacje, gdyż pełnią tam rolę podobną do lekarza rodzinnego, a więc muszą się orientować w wielu dziedzinach prawa. Stereotypem też jest przekonanie, że np. sprawy z zakresu kodeksu spółek handlowych nie dotyczą prowincji, a obrót nieruchomościami rolnymi omija duże miasta. Wynika to m.in. z faktu, że dzięki elektronicznemu dostępowi do ksiąg wieczystych zerwana została więź kancelarii z miejscowym wydziałem ksiąg wieczystych. Tym samym często obrót nieruchomościami rolnymi odbywa się w kancelariach działających w dużych ośrodkach miejskich, gdzie mieszkają strony zawieranych umów.
Ustawodawca, deregulując ustawą z 13 czerwca 2013 r zawód notariusza, przyjął założenie, że 3,5-letnia aplikacja powinna w pełni przygotować każdego do wykonywania obowiązków. W jej trakcie aplikant sporządza co najmniej 70 projektów aktów notarialnych i co najmniej po 14 projektów innych czynności notarialnych, takich jak: akty poświadczenia dziedziczenia, inne poświadczenia, protokoły, protesty weksli i czeków, wypisy, odpisy, wyciągi dokumentów, projekty aktów, oświadczeń i innych dokumentów.
Ponadto w czasie aplikacji przyszły rejent może zweryfikować swoją wiedzę i umiejętności, przystępując do kolokwium, które rada izby notarialnej przeprowadza dla aplikantów ubiegających się o otrzymanie upoważnienia do wykonywania określonych czynności notarialnych. Kolokwium przeprowadzane jest przed upływem 2 lat i 6 miesięcy aplikacji i nie rodzi żadnych konsekwencji dla aplikanta w razie jego niezdania. Powyższy opis dowodzi, że aplikacja pozwala w pełni przygotować się do zawodu, w tym do dokonywania niestandardowych czynności notarialnych. Jest to szczególnie istotne ze względu na to, że przepisy nie dają notariuszowi prawa do odmowy dokonania danej czynności z powodu nieprzygotowania merytorycznego. Prawo o notariacie przewiduje jedynie możliwość odmowy dokonania czynności notarialnej sprzecznej z prawem. Warto zaznaczyć, że aplikanci, którzy uzyskali pozytywny wynik z egzaminu notarialnego i złożyli ślubowanie, stają się zastępcami notarialnymi. Jeżeli nie czują się jeszcze na siłach, aby samodzielnie wykonywać zawód, mogą pozostać zastępcami i dalej doskonalić swoje umiejętności praktyczne.

Istotą sprawy nie jest kolejne egzaminowanie adwokatów i utrudnianie im wykonywania zawodu. Daleki jestem od rozumienia wprowadzenia specjalizacji polegającej właśnie na egzaminowaniu, i rzucaniu kłód pod nogi członkom palestry. Moja propozycja obejmuje coś wręcz przeciwnego, a zatem dobrowolne i niedrogie dla członków palestry podnoszenie swoich kwalifikacji. Nie będzie zatem komisji egzaminującej, wysokich opłat, stresu egzaminacyjnego, który powinien jednak w pewnym zakresie skończyć się wraz ze zdaniem egzaminu zawodowego. Chodzi więc o to, by zachęcić adwokatów do podnoszenia swoich kwalifikacji i do stawania się prawdziwymi specjalistami w wybranych obszarach prawa. Co więc najważniejsze: moja propozycja jest dla tych, którzy chcą z niej skorzystać. Nie będę nakładał na adwokatów kolejnych obowiązków. Dalej: adwokaci nie będą przepytywani czy zamykani w salach z arkuszami kazusów. Mają - w ramach - zdobywania specjalizacji udzielać się na zewnątrz, a zatem prowadzić wykłady w ramach szkolenia zawodowego, czy kształcenia aplikantów, publikować merytoryczne teksty, komentarze do zmian legislacyjnych czy instytucji prawa w danej dziedzinie, czy opinie w dziedzinie w której się specjalizują. Wykłady w ramach kształcenia zawodowego powinny stać się ciekawsze i zacząć cieszyć się większym zainteresowaniem. Trzeba więc szukać drogi dostępu dla koleżanek i kolegów wykonujących zawód wiele kilometrów od miejsca, w którym wykłady się odbywają. W wyniku takich działań adwokaci będą zdobywać punkty niezbędne do uzyskania certyfikatu potwierdzającego, że są specjalistami w danym zakresie prawa. Ten tytuł trzeba będzie jednak przedłużać co dwa lata. To spowoduje motywację do dalszego podnoszenia swoich kwalifikacji, a nie osiadania na laurach. Przez rok adwokat będzie zatem mógł beztrosko cieszyć się certyfikatem, lecz aby go przedłużyć, to po roku będzie musiał podjąć kolejne działania, aby zdobyć konieczną liczbę punktów. Cała ta procedura uzyskiwania i przedłużania certyfikatu nie będzie wymagała od adwokatów jakichkolwiek nakładów finansowych. Jedyne, to trzeba będzie się liczyć z wyższą stawką ubezpieczenia, bowiem od specjalisty można i powinno wymagać się więcej. Wprowadzenie zmian w tym zakresie uzależnione będzie od uchwały Krajowego Zjazdu Adwokatury, który odbędzie się w 2016 r.