Dr Dominika Harasimiuk, ekspert od prawa międzynarodowego i wykładowca Uczelni Łazarskiego: Komisja Europejska potencjalnie będzie mogła wszcząć przed Trybunałem Sprawiedliwości UE procedurę o niewywiązywanie się przez Polskę ze zobowiązań traktatowych. Ignorowanie przez Polskę ewentualnego niekorzystnego wyroku TSUE, może doprowadzić do nałożenia na nas surowych kar pieniężnych.

Komisja Europejska postawiła Polsce ultimatum. Władza ma szybko doprowadzić do rozwiązania problemu z Trybunałem Konstytucyjnym. Komisja uznała, że trybunał nie może aktualnie zagwarantować efektywnego stwierdzania zgodności ustaw z konstytucją. Wizerunek Polski spada na łeb, na szyję?

Wizerunkowo jest to dla Polski poważny problem. Polska jest jak dotąd jedynym krajem Unii Europejskiej, w stosunku do którego Komisja Europejska uruchomiła mechanizm kontroli praworządności. Powaga sytuacji w mojej opinii nie zmieniła się od stycznia, kiedy KE podjęła oficjalne kroki wszczynając pierwszy etap tej procedury, oparty na dialogu z państwem członkowskim. Zignorowanie przez Polskę opinii Komisji Weneckiej, która brana była pod uwagę przez Komisję Europejską przy ocenie sytuacji w naszym kraju, było wyraźnym sygnałem, że sytuacja jest patowa. Sygnał od Komisji Europejskiej przekazany w ostatnich dniach nie jest zaskoczeniem, a był do przewidzenia w kontekście wcześniejszych wydarzeń i stanowiska naszego rządu i prezydenta.

Jak blisko jesteśmy pozbawienia nas głosu w Radzie Unii Europejskiej?

Procedura kontroli praworządności podejmowana przez KE sama w sobie nie może doprowadzić do pozbawienia głosu w Radzie Unii Europejskiej, ani pozbawienia nas wprost dostępu do funduszy unijnych. Może jednak być podstawą do uruchomienia przez Komisję, jako jednego z uprawnionych podmiotów, mechanizmów traktatowych określonych w art. 7 TUE. Dopiero przejście procedur traktatowych związanych ze stwierdzeniem przez Radę Europejską poważnego i stałego naruszenia zasad i wartości, na których opiera się UE, może doprowadzić do podjęcia decyzji o zawieszeniu prawa głosu w Radzie UE. Taka decyzja może być podjęta przez samą Radę UE i jest to bardzo poważne ograniczenie możliwości decyzyjnych danego państwa członkowskiego i jego wpływu na politykę i prawo UE.

Jeśli nie będzie postępu, wiceprzewodniczący komisji Frans Timmermans wyda ostateczną opinię na temat praworządności w naszym kraju. To otworzy drzwi wdrożeniu drugiej fazy procedury praworządności. Co to oznacza?

Jeżeli nie będzie postępu do 23 maja br., wiceprzewodniczący Timmermans przyjmie opinię w przedmiocie praworządności, o której Komisja Europejska wstępnie dyskutowała, a której częścią będą zagadnienia wskazane w ultimatum (m. in. konieczność zaprzysiężenia przez prezydenta trzech sędziów wybranych przez poprzedni Sejm i publikacja wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca 2016 r.). Po przyjęciu opinii zostanie ona przekazana polskim władzom, które będą miały dwa tygodnie na przedstawienie swojego stanowiska. Na jego podstawie, Komisja będzie kontynuowała, jak sama go nazywa, „konstruktywny dialog” z polskim rządem, tak by znaleźć rozwiązania dotyczące problemów poruszonych w opinii. Jeżeli w rozsądnym terminie tych problemów nie uda się rozwiązać, wówczas KE będzie mogła skierować oficjalne zalecenia.

Prezes PiS mówi, że władza się nie ugnie. Co więc najgorszego może się stać Polsce w wyniku takiego stanowiska władz Polski?

Jeżeli rząd się nie ugnie, Komisja skieruje do Polski zalecenia, które najprawdopodobniej będą w kategoryczny sposób określały konieczność podjęcia odpowiednich kroków. Niestety same zalecenia nie są prawnie wiążące. Konieczność zastosowania się do nich wynika z zasady lojalnej współpracy wiążącej już traktatowo państwa członkowskie. Można sobie wyobrazić dwa scenariusze.

Jakie?

Po pierwsze niezastosowanie się do rekomendacji KE może doprowadzić do wszczęcia procedur wskazanych w art. 7 TUE, które w ostateczności po spełnieniu surowych warunków proceduralnych (m.in. wymagana jednomyślność w Radzie Europejskiej przy stwierdzaniu poważnego i stałego naruszenia wartości, na których opiera się UE) mogą doprowadzić do zawieszenia prawa głosu w Radzie UE. Po drugie KE potencjalnie będzie mogła wszcząć przed Trybunałem Sprawiedliwości UE procedurę z art. 258 TFUE o niewywiązywanie się przez Polskę ze zobowiązań traktatowych. Ignorowanie przez Polskę ewentualnego niekorzystnego wyroku TSUE, może doprowadzić do wszczęcia kolejnego postępowania ( tym razem z art. 260 TFUE ), które może zakończyć się nałożeniem na Polskę surowych kar pieniężnych.

Rozmawiała: Ewa Maria Radlińska