Czy organ, który stoi na straży praworządności, może łamać prawo? Okazuje się, że tak. I to w rażący sposób.
Odpowiedzialność karna za nieudostępnienie informacji publicznej / Dziennik Gazeta Prawna
Prokurator rejonowy w Brzozowie złamał przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2015 r., poz. 2058 – dalej: u.d.i.p.). Nie przekazał bowiem skargi Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska do sądu. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie ukarał go za to grzywną 2 tys. zł. Ale to tylko jeden z negatywnych przykładów podejścia oskarżycieli do wniosków składanych w trybie dostępu do informacji publicznej.
Na straży praworządności
W wypadku prokuratury w Brzozowie Sieć poprosiła o skany postanowień wydanych w latach 2012–2015 w związku z postępowaniami dotyczącymi przestępstwa wskazanego w art. 23 u.d.i.p. (patrz: grafika). Prokurator, zamiast je udostępnić, wezwał stowarzyszenie do usunięcia braków formalnych wniosku (przesłanego drogą mailową) poprzez przesłanie pisma z własnoręcznym podpisem. Organizacja złożyła jednak skargę na bezczynność prokuratora. Postępowanie o dostęp do informacji publicznej jest bowiem uproszczone i odformalizowane. I zdaniem Sieci wystarczy tu e-mail. Po złożeniu skargi (zgodnie z procedurą następuje to za pośrednictwem organu, którego ona dotyczy) prokurator rejonowy w Brzozowie udostępnił Sieci dane, o które prosiła.
– Nie poinformował nas jednak o uwzględnieniu skargi, a także zwlekał z przesłaniem jej wraz z aktami sprawy do WSA – informuje Sieć.
Dlatego organizacja wystąpiła o ukaranie prokuratora grzywną.
– Bez znaczenia pozostaje fakt, że uzyskaliśmy odpowiedź na nasz wniosek. W każdym przypadku organ jest zobowiązany do przekazania skargi do sądu – dodaje Sieć.
W efekcie prokurator w końcu przekazał skargę do WSA w Rzeszowie. Ten w wyroku z 3 lutego 2016 r. (sygn. akt II SAB/Rz 104/15) uznał, że prokurator dopuścił się bezczynności, nie odpowiadając na wniosek w terminie ustawowym (niezwłocznie i nie później niż w ciągu 14 dni). I że doszło do rażącego naruszenia prawa. WSA ukarał też prokuratora grzywną za nieprzekazanie skargi w terminie (sygn. akt II SO/Rz 8/15) – wpłynęła ona do prokuratury 12 sierpnia 2015 r., a do sądu została przekazana dopiero 2 grudnia 2015 r – i podkreślił, że podmiotem uchybiającym obowiązkom ustawowym był prokurator. Tymczasem to właśnie prokuratura ma być podmiotem strzegącym praworządności.
– Grzywna została uiszczona ze środków własnych prokuratora rejonowego – informuje Wiesława Basak, zastępca prokuratora okręgowego w Krośnie. Jak dodaje, prokurator rejonowy omówił stwierdzone nieprawidłowości z referentem sprawy i wytknął stwierdzone uchybienia.
Monitoring spraw karnych
Prokuratura rejonowa w Brzozowie była jedną z kilkuset prokuratur rejonowych, które otrzymały prośbę Sieci Obywatelskiej o udostępnienie postanowień dotyczących przestępstwa wskazanego w art. 23 u.d.i.p. Ponieważ nie ma ogólnopolskich danych, stowarzyszenie przeprowadziło własny monitoring funkcjonowania tego przepisu karnego. Część jednostek prokuratury odpowiedziała bez piętrzenia problemów, ale część podeszła do wniosków lekceważąco: nie udzielając w ogóle odpowiedzi albo udzielając ją z wielkim opóźnieniem.
– Zapytaliśmy w sumie 317 prokuratur o postanowienia z lat 2012–2015. Ostatecznie skierowaliśmy 12 skarg do sądów na bezczynność oraz 6 kasacji i 7 zawiadomień z art. 23 u.d.i.p. – informuje Sieć.
O to, czy skany postanowień dotyczących przestępstwa z art. 23 u.d.i.p. stanowią informację publiczną, zapytaliśmy Prokuraturę Krajową.
– Zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej nie jest możliwe opracowanie ogólnego stanowiska, czy skany takich postanowień stanowią informację publiczną udostępnianą na wniosek – odpowiada prokurator Arkadiusz Jaraszek z Prokuratury Krajowej.
Jak wyjaśnia, udostępnienie takiej informacji zależy od szeregu czynników wskazanych w ustawie, takich jak etap postępowania, którego dotyczy wniosek, rodzaj wydanego postanowienia i ewentualna jego prawomocność czy też podmiot, którego dotyczy wniosek.
– Każdy złożony wniosek o dostęp do informacji publicznej musi być rozpatrywany indywidualnie i zgodnie z ustawą – podkreśla prokurator Jaraszek.
Martwy przepis
Ale o podejściu śledczych do przepisu sankcjonującego odmowę udzielenia informacji najlepiej świadczą statystyki. Teoretycznie za utrudnianie uzyskania informacji publicznej grozi grzywna, ograniczenie albo pozbawienie wolności. Praktyka prowadzi jednak do wniosku, że urzędnikom naruszającym rażąco przepisy włos z głowy nie spadnie. Z zebranych przez Sieć danych wynika bowiem, że zawiadomienia z art. 23 u.d.i.p. kończą się odmowami wszczęcia postępowań karnych albo umorzeniami. Są też inne wnioski.
– Z tych postanowień wynika, że art. 23 u.d.i.p. nie jest postrzegany jako podstawowy mechanizm ochrony prawa do informacji. Widać niezrozumienie dla prawa do informacji, a co za tym idzie, także tego, dlaczego ważna jest jego ochrona – mówi Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej.
– Przez 14 lat obowiązywania ustawy nie zapadł żaden jednoznaczny wyrok w sprawie karnej, który pokazywałby, że lekceważenie prawa do informacji ma negatywne konsekwencje – podkreśla.
Główną drogą walki o informacje od urzędników pozostają więc wyroki sądów administracyjnych.
– Zdarza się, że słyszę od samej administracji, że jak za 2,5 roku sprawa skończy się w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, to nie będzie miała już znaczenia; a jej koszty – 500 zł – to żaden ciężar dla gminy. Takie podejście prowadzi do rzeczywistej deprecjacji prawa do informacji. Za jego nieprzestrzeganie nic bowiem nie grozi – stwierdza Osowski.