Nie można mówić o nieważności postępowania tylko z tego powodu, że sędzia został oddelegowany do danego sądu jedynie na dzień rozprawy i dzień wydania orzeczenia. Tak uznał wczoraj Sąd Najwyższy.
Wątpliwości pojawiły się przy rozpatrywaniu przez SN kasacji. Skarżący wskazywali, iż w składzie sądu apelacyjnego, który wydał wyrok, uczestniczył sędzia sądu okręgowego oddelegowany przez prezesa SA do orzekania w wyższej instancji. Były to dwie jednodniowe delegacje – najpierw w celu przeprowadzenia rozprawy, a dwa tygodnie później dla wydania orzeczenia. Strona, która wniosła kasację, uznała, że doszło do nieważności postępowania, gdyż skład sądu był sprzeczny z przepisami (art. 379 pkt 4 k.p.c.). Sędzia delegowany na tak krótkie okresy nie miał bowiem realnej możliwości zapoznania się z ogromem materiału dowodowego.
Wczoraj powiększony skład SN rozwiał jednak te wątpliwości i uznał, że tzw. punktowe delegacje nie przesądzają o tym, że skład orzekający jest obsadzony nieprawidłowo.
Jak zauważył Antoni Górski, nikt nie ma prawa podważać sposobu, w jaki sędzia przygotowuje się do orzekania, ile czasu na to poświęca i kiedy. To pozostaje kwestią jego sumienia i etyki, a ostatecznym sprawdzianem tego, czy prawidłowo wywiązał się z obowiązków, jest moment wyrokowania.
– Nutka braku zaufania do sędziego delegowanego pobrzmiewająca w argumentacji skarżących jest nieodpowiednia – skwitował sędzia Górski.
ORZECZNICTWO
Uchwała SN w składzie 7 sędziów z 17 maja 2016 r., sygn. akt III CZP 103/15.