Problem przepłacania przez samorządy za oświetlenie mogą rozwiązać parlamentarzyści. Zgodnie z ustawą z 10 kwietnia 1997 r. – Prawo energetyczne (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1059 ze zm.) do zadań własnych gminy należy finansowanie oświetlenia ulicznego znajdującego się na jej terenie.
Rekomendacje NIK w sprawie oświetlenia ulicznego / Dziennik Gazeta Prawna
Jednostki płacą więc za jego budowę, utrzymanie oraz energię pobraną przez lampy.
– Problem polega na tym, że gminy nie są w większości przypadków właścicielami tych lamp. W ok. 90 proc. należą one do zakładów energetycznych, czyli płacimy m.in. za konserwację nie swoich urządzeń – zwraca uwagę Marcin Barczykowski z Porozumienia Strzeleńskiego, wójt gminy Dąbrowa (woj. kujawsko-pomorskie).
Podwójne opłaty
Samorządowcy alarmują, że w sytuacji sporu z zakładem energetycznym (np. co do ceny usług) są na straconej pozycji.
– Jeżeli nie zgadzamy się na warunki, które stawia nam firma energetyczna, ta może wyłączyć nam oświetlenie, a na to ze względów społecznych nie możemy pozwolić – mówi Barczykowski.
Dlatego samorządy przepłacają, a nawet płacą podwójnie.
– Tylko w przypadku mojej gminy rachunki za prąd wynoszą 200 tys. zł, a za konserwację kolejne 90 tys. zł. Zastanawiam się, skąd ta druga opłata, skoro już w rachunku za prąd pokrywam koszy utrzymania lamp – stwierdza wójt. – Gminy przez wiele lat budowały punkty świetlne, a nie są nawet ich właścicielami, bo należą one do zakładów energetycznych. To tak, jakbyśmy kupili samochód, a teraz jeszcze płacili i za to, że kierowca nim jeździ, i za tankowanie – dodaje.
Gminy zwracają także uwagę, że są obciążone kosztami oświetlenia dróg znajdujących na ich terenie, nawet gdy nie są ich zarządcą (czyli nie tylko dróg gminnych, lecz także np. powiatowych czy wojewódzkich).
Samorządowcy domagają się przede wszystkim, aby bez względu na to, kto jest właścicielem lamp, mogły wybierać dostawcę energii elektrycznej oraz podmiot, który zapewni utrzymanie punktów świetlnych.
Prawo własności
– Gminy nie są właścicielem infrastruktury oświetleniowej. Nie są uprawnione do wyboru dostawców energii. Nie mogą więc w żaden sposób wpływać na wysokość ponoszonych kosztów. Taki model utrzymywania i finansowania oświetlenia jest sprzeczny z zasadą, zgodnie z którą wydatki publiczne powinny być celowe i oszczędne – przekonuje Wadim Tyszkiewicz w stanowisku Zrzeszenia Gmin Województwa Lubuskiego.
Ponadto samorządowcy wskazują, że obecny system hamuje proces inwestycyjny.
– Skoro nie jesteśmy właścicielem lamp, nie możemy pozyskiwać dotacji na ich modernizację. W związku z tym, choć dużo się mówi o ekologii, nie możemy np. zmienić oświetlenia rtęciowego na typu LED – zauważa Marcin Barczykowski.
Innym problemem jest brak w ustawie definicji pojęcia punktu świetlnego, co jest zarzewiem sporów z zakładami energetycznymi. Samorządowcy żądają jej wprowadzenia, bo twierdzą, że tak naprawdę nie wiedzą, za co płacą.
Postulaty samorządowców trafiły do sejmowej komisji samorządu terytorialnego i polityki regionalnej, a ta skierowała je do prac podkomisji finansów, która ma przygotować projekt inicjatywy ustawodawczej.
Trzeba iść dalej
Niektórzy samorządowcy już twierdzą, że zmiany nie powinny ograniczać się tylko do umożliwienia gminom wyboru dowolnego dostawcy prądu i konserwatora.
– Czas najwyższy, aby samochód wrócił do właściciela. Najlepszym rozwiązaniem byłoby uwłaszczenie gmin. Lampy, które one sfinansowały, powinny być ich własnością, chociaż zdaję sobie sprawę, że może to być trudne do wprowadzenia – wskazuje Stanisław Trzaskowski, burmistrz Dobrego Miasta (woj. warmińsko-mazurskie).
Inną propozycję ma natomiast Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP.
– W mojej ocenie koszty oświetlania poszczególnych dróg powinien ponosić każdy z zarządców. Tak więc gmina powinna płacić za jezdnie gminne, powiat za powiatowe, a marszałek za wojewódzkie. To powinna być uniwersalna zasada. Bez zmiany tego przepisu tylko konserwujemy abstrakcyjny system – uważa Leszek Świętalski.