Rzecznik praw obywatelskich nie przystąpił do sporu obywatela z Ministerstwem Spraw Zagranicznych o dostęp do not dyplomatycznych. Chodzi o korespondencję rządu polskiego z rządem USA dotyczącą realizacji wyroku Strasburga w sprawie tzw. więzień CIA.
RPO uznał, że z powodu zasady subsydiarności (pomocniczości) „nie jest zasadne podejmowanie działań na obecnym etapie postępowania sądowo-administracyjnego” – wynika z pisma, jakie otrzymał z biura RPO Marcin Puźniak, który pozwał MSZ do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
„(...) Rzecznik nie zastępuje ani nie wyręcza obywateli w prowadzeniu ich spraw, a więc nie świadczy usług typowo adwokackich” – czytamy w piśmie. RPO podejmuje bowiem działania dopiero wtedy, gdy wnioskodawca wykorzystał przysługujące mu środki i nadal uważa, że jego sprawa została załatwiona z naruszeniem praw i wolności. Jak wyjaśnia RPO, korzysta on z przewidzianych prawem środków wyjątkowo, zwłaszcza gdy w sprawie istnieje konieczność rozstrzygnięcia zagadnienia prawnego budzącego wątpliwości albo gdy ma ona charakter precedensowy.
Taką precedensową sprawę przed WSA Marcin Puźniak zainicjował po tym, jak MSZ odmówił mu dostępu do korespondencji dyplomatów w sprawie wykonania wyroku dotyczącego Saudyjczyka Abd al-Rahima al-Nasziriego. Ministerstwo utrzymuje, że noty stanowią korespondencję dyplomatyczną pomiędzy rządami, a ta nie podlega upublicznieniu i jest przekazywana z dochowaniem wymogów przewidzianych przez prawo i zwyczaj międzynarodowy.
– Opinia publiczna ma prawo samodzielnie ocenić, czy polski rząd zrobił wszystko, aby odwrócić skutki, jakie mogą wiązać się z wydaniem al-Nasziriego krajowi, w którym grozi mu kara śmierci – przekonuje jednak Marcin Puźniak.
Zwycięska gra o miliardy zł / Dziennik Gazeta Prawna