Wygląda na to, że uda się uniknąć rozbieżności w orzecznictwie. Choć z politycznego punktu widzenia uchwała to dolanie oliwy do ognia.
Wczorajsza uchwała Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego nie pozostawia żadnych wątpliwości: jeżeli Trybunał Konstytucyjny uznał jakiś przepis za niezgodny z ustawą zasadniczą, ale jego orzeczenie nie zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw, to przepis traci domniemanie konstytucyjności już z chwilą ogłoszenia. Innymi słowy, sędziowie w całym kraju powinni uwzględniać w swoich decyzjach wszystkie, także niepublikowane wyroki TK.
– To bardzo ważny głos w sporze. Bo choć w Polsce sądy nie są związane tego typu uchwałami, to z całą pewnością będzie to dla nich istotna wskazówka, w jaki sposób mają postępować z wyrokami trybunału, które czekają na publikację – zauważa Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Jego zdaniem dzięki temu, że SN wypowiedział się w tej kwestii, uda się zminimalizować ryzyko powstawania nadmiernych rozbieżności w orzecznictwie. – Zapewne mało będzie sędziów, którzy zdecydują się nie brać uchwały pod uwagę – ocenia.
Wyciąganie takich wniosków jest tym bardziej uzasadnione, że już wcześniej zgromadzenia ogólne sędziów poszczególnych sądów podejmowały uchwały, z których jasno wynikało, po której stronie się opowiadają. Na taki ruch zdecydowały się m.in. zgromadzenia przedstawicieli sędziów apelacji katowickiej, łódzkiej oraz szczecińskiej. Ostatnia tego typu uchwała została podjęta przez zgromadzenie ogólne sędziów sądu płockiego.
Wygląda więc na to, że cel, jaki przyświecał sędziom SN, a mianowicie „zapewnienie jednolitości orzecznictwa sądów powszechnych i sądów wojskowych”, zostanie osiągnięty.
Intencje sędziów zostały jednak zupełnie inaczej odczytane przez rządzących. Ich zdaniem podjęcie uchwały to przejaw anarchii i próba storpedowania ich działań. Mówiła o tym wczoraj w Sejmie Beata Mazurek, rzeczniczka prasowa PiS. Jak poinformowała, odpowiedzią na uchwałę będzie jak najszybsze złożenie projektu nowelizacji ustawy o TK.
– Spodziewałem się, że ten głos sędziów zostanie wykorzystany przez partię rządzącą w celu dyskredytowania władzy sądowniczej oraz podważania konstytucyjnej zasady trójpodziału władz. Mimo to dobrze się stało, że SN zajął tak zdecydowane stanowisko w tym sporze – komentuje Borys Budka, były minister sprawiedliwości. Dodaje, że dzięki temu obywatele mają pewność, że mogą w sądach szukać ochrony swoich praw i wolności.