16,8 tys. niebieskich kart, czyli zgłoszeń o przemocy domowej, zostało w I kw. 2016 r. wypełnionych przez funkcjonariuszy – wynika ze statystyk Komendy Głównej Policji. To o 1,5 tys. mniej, czyli o ponad 8 proc., niż przed rokiem. Kolejna poprawa statystyk może wskazywać, że faktycznie poprawia się sytuacja w rodzinach. Ubiegły rok przyniósł spadek liczby niebieskich kart o 3 proc. do prawie 75,5 tys.
Eksperci mówią o zmniejszającym się przyzwoleniu społecznym na przemoc, na co dowodem mogą być zgłoszenia do pogotowia „Niebieska linia”. Dzwonią już nie tylko osoby, nad którymi od lat znęcają się inni członkowie rodziny, ale też takie, które z przemocą dopiero co się spotkały. Przybywa też zgłoszeń od świadków przemocy domowej, najczęściej tych z bezpośredniego sąsiedztwa.
Renata Durda, szefowa „Niebieskiej linii”, znajduje jeszcze inne wytłumaczenie spadku liczby wypełnionych w minionym kwartale formularzy. To komendant Zbigniew Maj, który pełnił funkcję od grudnia do 11 lutego tego roku. – Na tle poprzedników wyróżniał się tym, że wśród najważniejszych priorytetów dla policji nie zamieścił walki z przemocą w rodzinie – komentuje Durda. Jej zdaniem już wcześniej, jesienią 2015 r. można było zauważyć zmianę podejścia policji do walki z tym zjawiskiem.
Policja nie zgadza się z takim wytłumaczeniem. Zauważa natomiast, że odsetek formularzy wypełnianych przez policję w ogólnej liczbie niebieskich kart jest coraz mniejszy. W 2013 r. wynosił 79 proc. Rok później 78 proc., co jest efektem większej aktywności na tym polu innych podmiotów uprawnionych do wypełniania dokumentu. Mowa o pracownikach socjalnych, a także przedstawicielach oświaty i służby zdrowia. Jako argument za tym, że przemoc w rodzinie wciąż traktuje priorytetowo, zdaniem policji świadczyć może liczba zatrzymanych w tym roku osób, wobec których istnieje podejrzenie o przemoc. Było ich 3715 wobec 3792 w I kw. 2015 r., czyli spadek był wielokrotnie mniejszy niż liczby niebieskich kart, bo wyniósł zaledwie 2 proc.
– Zatrzymanie jest bardzo ważne dla skutecznej walki z tym zjawiskiem. Zostawienie osoby stosującej przemoc w domu z ofiarami po interwencji policji skutkowało często nasileniem agresji. Do tego osoby, wobec których używano przemocy, nie miały już możliwości złożenia zawiadomienia. Po wyjściu policji telefon w domu był odłączany lub zabierany ofierze – tłumaczy Renata Durda.
Jak wynika ze statystyk policji, niezmiennie w polskich domach dominuje przemoc psychiczna i fizyczna. Tej pierwszej ujawniono w I kw. tego roku 17,3 tys. przypadków, a drugiej niemal 13,4 tys. Na trzecim miejscu wciąż plasuje się przemoc ekonomiczna, a na czwartym seksualna, która jeszcze w 2014 r. była w pierwszej trójce. Trzeba przy tym zauważyć, że ofiary przy wypełnianiu formularza często skarżą się na stosowanie wobec nich kilku rodzajów przemocy.
Jak tłumaczyła w DGP nadkomisarz Wanda Mende z Komendy Głównej, coraz więcej policjantów umie diagnozować przemoc ekonomiczną, która ciągle w prawie nie została zdefiniowana. Zatem tylko od policjanta zależy, czy stwierdzi ten rodzaj przemocy i wyszczególni ją w rubryce „inne rodzaje” w niebieskiej karcie. Zrobi to, gdy ofiara wyraźnie przyzna w rozmowie, że pieniądze na utrzymanie domu są jej wydzielane, że ma kontrolowany dostęp do opieki zdrowotnej, zatrudnienia, edukacji czy nie posiada uprawnień do korzystania z rzeczy i rozporządzania nimi. Według naszych rozmówców taka uznaniowość może powodować, że liczba ofiar przemocy ekonomicznej jest niedoszacowana.