TRZY PYTANIA
Ryszard Pieńkowski prezes holdingu INFOR PL SA, pomysłodawca nagrody Bona Lex / Dziennik Gazeta Prawna
Dziś odbędzie się gala wręczenia nagrody Bona Lex. Zostanie ona przyznana już po raz 22. Przez te wszystkie lata kapitule udało się wyróżnić wielu wspaniałych prawników. Mało kto jednak wie, jak to się wszystko zaczęło.
Stan legislacji w Polsce pozostawia wiele do życzenia. Przepisy są skomplikowane, niejasne i jest ich zbyt dużo. Uznałem więc, że należałoby wyróżniać osoby, które próbują to zmienić. Takie, którym naprawdę zależy na jakości prawa uchwalanego w naszym kraju. To są nieliczne jednostki, tym bardziej więc warto je pokazywać i stawiać za przykład. To są tacy prawniczy Syzyfowie, o których na co dzień mało kto pamięta.
A skąd pomysł na nazwę?
Już jako studenta prawa fascynowało mnie prawo rzymskie. Przygotowując się do egzaminu z tego przedmiotu, trzeba było opanować łacińskie paremie. Jedna z nich utkwiła mi szczególnie w pamięci. Mam na myśli paremię: „dura lex, sed lex”. W polskim tłumaczeniu oznacza ona: „twarde prawo, ale prawo”, choć część interpretatorów twierdzi, że tutaj chodziło raczej o „durne”, a nie „twarde” prawo; i szczerze powiedziawszy, bliższa mi jest właśnie ta wersja. Tak więc skoro mieliśmy „durne prawo”, a my chcieliśmy nagradzać za dobre prawo, to nagroda otrzymała nazwę „Bona Lex”. Muszę również zaznaczyć, że jestem także zachwycony samym językiem łacińskim. Jest on bardzo zwięzły, klarowny. W tym języku nie ma miejsca na prawniczą ekwilibrystykę. Tutaj rzeczywiście „tak” znaczy „tak”, a „nie” znaczy „nie”.
Czego nie można chyba powiedzieć o prawie uchwalanym dziś...
Rzeczywiście. A najlepszym tego dowodem niech będzie to, że przecież nieraz w historii naszej nagrody kapituła, w skład której przecież wchodzą naprawdę wybitni prawnicy, decydowała się nie przyznać wyróżnienia żadnemu aktowi prawnemu. To naprawdę powinno dawać rządzącym do myślenia, zwłaszcza jeżeli uświadomimy sobie, jak ogromna liczba ustaw jest co roku uchwalana. Tymczasem, obserwując wydarzenia ostatnich miesięcy, można by odnieść wrażenie, że zamiast poprawy następuje pogorszenie. Ja naprawdę jestem przerażony tym, co się obecnie dzieje w polskim parlamencie. Bo choć psucie prawa przez władzę ustawodawczą w naszym kraju nie zaczęło się wczoraj, to jednak obecne decyzje są nie do przyjęcia. Wystarczy tutaj wspomnieć chociażby o tym, co się dzieje wokół Trybunału Konstytucyjnego. Oczywiste jest dla mnie, że w demokratycznym państwie, jakim przecież jest Polska, można się nie zgadzać z pewnymi rozstrzygnięciami trybunału, można nad nimi dyskutować. Ale przecież nie można ich podważać, nie można mówić, że to nie są wyroki. Jeżeli to robimy, to naruszamy podwaliny demokratycznego państwa prawnego. Nie należy tego robić, bo o to właśnie walczyły poprzednie pokolenia. ©?