Kompromis w sprawie Trybunału Konstytucyjnego jesienią albo wcale. Zespół ekspertów pracujący na zlecenie marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego ma zaplanowane spotkania do 9 czerwca. Jego szef prof. Jan Majchrowski liczy, że finalny dokument ze swoich prac będzie w stanie przedstawić w ciągu jakichś dwóch miesięcy.
Szczegółów eksperci nie ujawniają, wiadomo jedynie, że ma zawierać propozycję kompromisu wyjścia z pata wokół Trybunału Konstytucyjnego: projekt zmian prawnych i drugą część, w której eksperci uzasadnią propozycję i odniosą się m.in. do niedawnej opinii Komisji Weneckiej.
To wskazuje na dwa możliwe scenariusze. Pierwszy, mniej prawdopodobny, to wypracowanie rozwiązania na początku czerwca i błyskawiczne prace w Sejmie nad jego wdrożeniem w lipcu, tak by uchwalenie ewentualnych zmian prawnych nastąpiło w wakacje. To wymagałoby szybkiej akceptacji propozycji ekspertów przez partie polityczne, czyli zgody opozycji. Jednak po ostatnich wydarzeniach w Sejmie i przegłosowaniu przez PiS własnego kandydata na sędziego Trybunału Konstytucyjnego – mało realistyczne.
Drugi, bardziej realistyczny scenariusz to przedstawienie przez ekspertów swojego stanowiska w czerwcu lub na początku lipca. I potem próba spokojnego szukania politycznego porozumienia. Tyle że w lipcu Sejm ma dwa posiedzenia, po których nastąpi wakacyjna przerwa do września. Więc jeśli do porozumienia dojdzie, to prawdopodobnie uchwalanie wynikających z niego zmian prawnych i wprowadzenie ich w życie nastąpiłoby dopiero na jesieni. Ale wówczas blisko już będzie do grudnia, kiedy obecnemu prezesowi Trybunału Konstytucyjnego kończy się kadencja.
Problem z kalendarzem wynika z tego, że PiS i opozycja mają rozbieżne interesy. Opozycji zależy na jak najszybszym uznaniu przez rząd orzeczeń trybunału i zaprzysiężeniu przez prezydenta Andrzeja Dudę trzech sędziów wybranych w poprzedniej kadencji. Podobnego zdania jest znacząca część środowiska prawniczego, w tym takie instytucje, jak Sąd Najwyższy, Krajowa Rada Sądownictwa czy rzecznik praw obywatelskich. – Z obwiązujących przepisów nie wynika podstawa prawna, by przeprowadzać weryfikację tego, co TK nazywa wyrokiem, i twierdzić, że to coś innego – podkreśla konstytucjonalista Ryszard Piotrowski. Poparcie dla takiego stanowiska wyraziło wiele wydziałów prawa: wczoraj Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego wezwał premier Beatę Szydło do opublikowania orzeczenia.
Rząd i PiS zajmują przeciwne stanowisko. Mimo zakwestionowania przez trybunał tzw. ustawy naprawczej uznają ją za zgodną z prawem i uważają, że TK musi jej przestrzegać, co oznacza rozpatrywanie spraw według kolejności wpływu oraz co najmniej 13 sędziów orzekających w pełnym składzie, podczas gdy dziś jest 12. Politycy PiS domagają się także od prezesa trybunału dopuszczenia do orzekania trzech sędziów wybranych niedawno w miejsce osób powołanych w poprzedniej kadencji (według PiS i prezydenta tamten wybór był bezprawny). Gdyby tak się stało, trybunał nie będzie w stanie zakwestionować żadnej ustawy uchwalonej w tej kadencji, jeśli sprzeciwią się temu sędziowie wskazani przez PiS.
– To, co nazywamy kryzysem konstytucyjnym, w Polsce polega na tym, że jest różne rozumienie ustawy zasadniczej przez organy władzy wykonawczej oraz sądowniczej i przez większość sejmową – zauważa konstytucjonalista Ryszard Piotrowski.
Jak wynika z zapowiedzi szefa zespołu powołanego przez marszałka Sejmu, eksperci biorą pod uwagę trzy możliwe rozwiązania. Pierwsze – najłatwiejsze – to propozycja – wyłącznie zmian ustawowych. Drugi wariant zakłada zaproponowanie politykom zmian w konstytucji (Jan Majchrowski uważa go za maksymalistyczny, bo do tego trzeba dwóch trzecich głosów w Sejmie), a trzeci – pośredni: zmiany w ustawie i propozycje modyfikacji konstytucji.
Partie nie chcą się na razie wypowiadać na temat realności różnych scenariuszy.
– Kompromisu należy szukać. Nie wykluczałbym zmiany konstytucji , ale nie chciałbym się wypowiadać przedwcześnie, bo to zależy od ekspertów. Przedstawienie przez nich propozycji rozwiązania to pierwszy krok, a drugi to rozmowy polityczne – zauważa Michał Wójcik z PiS. Natomiast Nowoczesna i PO z rezerwą podchodzą do tego, co mogą wypracować eksperci. Te partie wskazują, że zespół powołał marszałek Sejmu z PiS, bez wpływu opozycji na jego skład.