To, że pozycja adwokatury uległa zmianie, dostrzegliśmy wszyscy, ale trzeba mieć też świadomość, że zaistniałych zmian nie da się już odwrócić. Dzisiaj trzeba śmiało spojrzeć wkoło i postarać się wcielić te z uprawnień przysługujących innym podmiotom, które nie kolidują z godnością zawodu i pozostałymi zasadami, a jednocześnie poszerzają nasze uprawnienia i wzmacniają pozycję rynkową - pisze mec. Agata Rewerska, kandydatka na członka Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie.

Sienkiewicz osadził swoją powieść w nieciekawych czasach dla Rzymu. Jest rok 64 naszej ery. Rzym. Wąskie ulice multikulturowego, wielonarodowościowego miasta wypełnia tłum przechodniów. Są różni. Urodzili się tu, bądź przybyli z różnych zakątków imperium. Mówią różnymi językami, wyrośli w różnych kulturach, pojeni byli różną filozofią i wychowani w różnych tradycjach. Parają się różnymi zajęciami i w różne miejsca się spieszą. Żyją w aglomeracji, która jest na tyle duża, że każdy z nich pomimo swojej odrębności, nie stanowi wyjątku. W zasadzie nie łączy ich nic. Nic poza murami tego miasta.

Życie osadziło naszą rzeczywistość w nieciekawych czasach dla adwokatury. Jest rok 2016. Warszawa. Za tydzień odbędą się wybory w największej izbie adwokackiej w Polsce – w izbie, która z uwagi na swoje położenie i swój rozmiar ma szczególne zadania do spełnienia. Izbie, która jest na tyle duża, że wszystkie rzadkie zdarzenia są tu powszednie. Izbie, która skupia w sobie wielu różnych ludzi. Ludzi o różnych pomysłach na życie, o różnych sympatiach politycznych, różnych poglądach. Ludzi urodzonych w Warszawie i przybyłych do niej z różnych zakątków Polski. Ludzi po różnych uniwersytetach, z różnym doświadczeniem zawodowym, praktykujących w różnych obszarach prawa. Ludzi, którzy mają różne cele zawodowe i różne ambicje. Ludzi, których na pozór nie łączy nic. Nic, poza murami tej izby.

Nad Rzymem powoli zapada zmierzch. Zachodzące słońce wypiera z kamiennych uliczek kolorowy tłum ludzi. Handlarze zbierają stoiska, sprzedawcy zamykają kramy, kupcy wyjeżdżają poza mury. Zaułki pomału pustoszeją i cichną. Gdzieniegdzie przechodzą trzymający cesarską straż pretorianie. W domach patrycjuszy zaczyna rozbrzmiewać śmiech i zabawa. Liberalne poglądowo, wolne obyczajowo i kosmopolityczne miasto zaczyna powoli szykować się do snu. Jeszcze przez chwilę będą wieczerzać, rozmawiać o trudach i radościach dnia, ustalać plan na jutro. W końcu usną, nie wiedząc nawet, że najbliższy czas zmieni oblicze, ich Rzymu, na zawsze.

Nad Warszawą z kolei wstaje słońce, wciskając w garnitury i samochody spieszących się do pracy zawodowych prawników. Są zajęci rozprawami, spotkaniami z klientami, odwiedzaniem urzędów. Negocjują, spisują warunki, zawierają ugody. Jeszcze cały dzień będą omawiać ważne sprawy, bronić ludzi i ich interesów, dbać o zabezpieczenia, a potem przyjdzie noc i zastanie ich nad biurkami, w stercie papierów. W końcu jednak usną i oni, nie wiedząc nawet na ile nadchodzący czas może zmienić oblicze ich pracy. I to na zawsze.

Patrząc na usypiający Rzym, aż chciałby się krzyknąć „Quo vadis, Roma?” i obudzić tym krzykiem wszystkich, którzy pogrążeni we śnie nie zdają sobie sprawy z powagi i przełomowości chwili. Choć w sumie jak mają się orientować? Nie są przecież dopuszczani do spotkań w zamkniętych komnatach, ustaleń dokonywanych wewnątrz w pałacu cesarza, ani nie mają prawa przysłuchiwać się senatowi. Są tylko kolorowym, multikulturowym tłumem ludzi, wypełniającym wąskie uliczki wiecznego miasta.

A my? Kim my jesteśmy i ile możemy? Czy jesteśmy tylko tłumem ludzi o różnych poglądach i przekonaniach? Czy tak, jak Rzymianie usypiamy właśnie nie zdając sobie sprawy z tego, co może przynieść jutro? Na ile wolno nam dzisiaj zachować bierność i nie włączać się w sprawy ważne dla demokracji, praw jednostki i dla nas samych? Na ile możemy po prostu zasnąć? Może dzisiaj, na ten tydzień przed wyborami, należałoby głośno zakrzyknąć „Quo vadis, adwokaturo?” i zażądać odpowiedzi. Niezależnie bowiem od tego kto wygra wybory, będzie musiał zmierzyć się z potrzebą przeprowadzenia reform wewnętrznych i ze staniem na straży wolności obywatelskich. Może dzisiaj zatem należałoby w pierwszej kolejności zdefiniować problemy i trudności, które adwokatura ma do przezwyciężenia, aby nie dać jej „spłonąć” jak Rzymowi. Może właśnie teraz jest czas na podjęcie dyskusji i wyznaczenie celów, do których ten kto wygra będzie zobligowany zmierzać. Deregulacja rynku, poszerzenie kręgu podmiotów uprawnionych do obron karnych, dopuszczenie do świadczenia usług prawnych wszystkich przedsiębiorców, to tylko część zmian, które zaważyły na wyzwaniach, które stają dziś przed adwokaturą. To, że pozycja adwokatury uległa zmianie, dostrzegliśmy wszyscy, ale trzeba mieć też świadomość, że zaistniałych zmian nie da się już odwrócić. Dzisiaj trzeba śmiało spojrzeć wkoło i postarać się inkorporować te z uprawnień przysługujących innym podmiotom, które nie kolidują z godnością zawodu i pozostałymi zasadami, a jednocześnie poszerzają nasze uprawnienia i wzmacniają pozycję rynkową. Dzisiaj trzeba zrozumieć, że klient przyzwyczajony jest do tego, aby o niego dbać i zabiegać, a do tego trzeba wykorzystywać nie tylko pasywny przekaz w internecie, ale także media społecznościowe. Dzisiaj trzeba oferować, poza samą obsługą prawną, znacznie szerszą, kompleksową usługę. Takie są oczekiwania klientów, taki jest rynek. Adwokaturze zatem potrzebny jest teraz pomysł i plan działania, który umożliwi uczynienie jej na nowo silną. Nie jest to zadanie proste, ponieważ nadchodząca kadencja rysuje się jako okres pełen zmian, a adwokatura musi zabiegać zarówno o swoją pozycję na rynku usług prawniczych, jak i o miejsce w strukturze społeczeństwa obywatelskiego. Niemniej jednak może teraz właśnie jest czas, aby skorzystać z tego jak różni między sobą jesteśmy, jak różne doświadczenia i sposoby patrzenia na świat mamy i jak bardzo poszerza to nasze horyzonty. Może teraz właśnie ta nasza wielokulturowość jest naszą siłą. Dziś od adwokatury oczekuje się wsparcia wchodzących na rynek młodych adwokatów, ułatwiania pozyskiwania klientów, stworzenia pakietu umów i regulaminów, które kancelarie będą mogły wykorzystywać w relacji z klientem, czy w zakresie wewnętrznym. Dzisiaj potrzeba wspólnej, jednolitej promocji zawodu, poprawienia relacji z sądami, otwartego włączenia się w procesy legislacyjne, a wręcz aktywnego lobbingu na rzecz ustaw o istotnym znaczeniu społecznym. Dzisiaj trzeba pomyśleć o zmianie form wykonywania zawodu i modyfikacji form ubezpieczenia. Dzisiaj jest na to czas, więc to wszystko stwórzmy. Wykreujmy nowe oblicze adwokatury będącej liderem na rynku, będącej kreatorem dyskusji o prawie, stojącej na straży wolności obywatelskich. Nie zmarnujmy tego, że jest nas tak wiele i tak różne poglądy i koncepcje mamy.

Otuleni snem w tamtą noc Rzymianie nie wiedzieli i nie przypuszczali nawet jaki dzień wstanie nazajutrz. Nie mieli też możliwości, ani szansy, by bronić swojego miasta. My wiemy co może przynieść jutro. Zdefiniowaliśmy już nasze słabe strony oraz szanse i cele. Mamy realną szansę działać i tworzyć. Wykorzystajmy to. Adwokatura stanęła dziś w miejscu, w którym przed postawieniem kolejnego kroku powinna mieć skonsolidowany, konkretny plan działania, akceptowany i popierany przez wszystkich, niezależnie od ich sympatii wyborczych. Plan, który realizować będzie każdy, kto te wybory wygra, bo otaczająca nas rzeczywistość zmienia się na tyle dynamicznie, że jutro może przynieść zarówno rozwój i chwałę, jak i stagnację i upadek. Zauważmy to i stawmy temu czoła. Zachęcam zatem do włączenia się w dyskusje przedwyborcze i tworzenie planu dla adwokatury oraz do wzięcia aktywnego udziału w zgromadzeniu. W szczególności zachęcam ludzi młodych, bo to nadchodzące jutro jest szczególnie ważne dla was. Działajmy i to działajmy razem, żebyśmy swoją biernością nie dali „spalić” adwokatury tak, jak Rzymianie pozwolili by spłonął im Rzym.

adw. Agata Rewerska