Ponad 5,5 tys. przyszłych adwokatów oraz radców – po raz pierwszy, od kiedy prawnicze egzaminy zawodowe organizowane są przez państwo – musiało wykazać się także znajomością zasad etyki. Pytanie jednak, czy napisanie prostej opinii to sposób na zweryfikowanie moralności prawnika.
Po latach nieobecności do prawniczych egzaminów zawodowych powróciła etyka. Cieszy się pan z tego powrotu?
Rafał Dębowski adwokat, sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej / Dziennik Gazeta Prawna
Maciej Gutowski dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu: W tej formule umiarkowanie. Zbadanie wiedzy z etyki jest potrzebne. Uważam jednak, że powinno się to odbywać w ramach dodatkowego pytania w toku egzaminu ustnego. Czterogodzinny kazusowy egzamin pisemny to moim zdaniem błędna koncepcja. Czas na przywrócenie egzaminu ustnego, który m.in. obejmowałby zagadnienia z zakresu etyki i prawa o adwokaturze.
Pana stanowisko w tej mierze różni się od stanowiska Naczelnej Rady Adwokackiej, która na etapie prac nad ustawą deregulacyjną apelowała o włączenie etyki do egzaminów zawodowych.
Po części się różni. Ale jesteśmy wszyscy zgodni, że egzamin adwokacki powinien mieć część ustną. Adwokat to człowiek, który pracuje słowem, nie można nie badać, jak on się tym słowem posługuje w ramach języka prawniczego, jak argumentuje, jak wykorzystuje argumenty prawne. Przecież zaraz po egzaminie aplikant będzie mógł iść do sądu w obronie człowieka. Trzeba sprawdzić, czy zna przepisy, czy umie przedstawić właściwą argumentację, czy umie właściwie reagować w stresie. Badanie, czy zna zasady etyki, to tylko jeden z elementów tej oceny. To trochę, jakby kandydat na chirurga zamiast egzaminu z anatomii zdawał egzamin z etyki lekarskiej. Egzamin adwokacki powinien obejmować szerszy zakres wiedzy niż wyznaczony egzaminami pisemnymi. Podsumowując, etyka tak, ale w ramach ogólnego egzaminu z wiedzy prawniczej, a nie zamiast niego.
Ale przecież to właśnie etyka zastąpiła test z wiedzy ogólnej. Chciałby pan jego powrotu?
Tak, ale w innej formule. Uważam jednak, że z dwojga złego lepszy był test z prawa niż kazus z etyki. Sprawdzenia wiedzy w ramach pakietu podstawowych ustaw moim zdaniem bardzo brakuje, bo w dzisiejszej formule egzaminu aplikanci przygotowują się zbyt wąsko – wyłącznie z pisania pism. Ogólne sprawdzenie wiedzy prawniczej w mojej ocenie powinno natomiast odbywać się w formie ustnej. Sama zresztą nauka etyki nie polega na przedegzaminacyjnym „wkuciu” zbioru zasad, lecz na przyswajaniu właściwych zachowań w ramach aplikacji, we właściwej relacji aplikant – patron. Jak ktoś nauczy się porządnej adwokatury, to będzie etycznie postępował, nawet gdy nie pamięta niektórych zasad.
Dlaczego forma pisemna w przypadku egzaminu z etyki jest zła? Nie daje możliwości sprawdzenia wiedzy egzaminowanego?
Szczerze mówiąc – średnio. Bo etyka to przede wszystkim uczciwość i prawość, a tylko po części wiedza. Moim zdaniem zbyt łatwa do opanowania na zadanie kazusowe. Poza tym etykę wynosi się z aplikacji, ze studiów, ze szkoły i z domu. Co z tego zresztą, że ktoś zna etykę, jeśli nie chce postępować etycznie. Przecież większość deliktów dyscyplinarnych polega na świadomym naruszeniu zasad etyki i prawa, a nie na ich nieznajomości. Deliktów nieumyślnych jest mało i mają o wiele mniej poważny charakter. Po drugie, zasady etyki – jako przedmiot – to niewielka liczba nieskomplikowanych norm, silnie uzasadnionych aksjologicznie i z istoty swej nieostrych. Trudno więc ułożyć jednoznaczny dla zdającego, a zarazem trudny kazus.
Co zatem jeśli okaże się, że na dane zagadnienie z egzaminacyjnego kazusu nie będzie jednej właściwej odpowiedzi? Czy nie obawia się pan, że niedoszli adwokaci będą kwestionować oceny z etyki?
Mogłoby tak być, gdyby kazus był trudny. Przy skomplikowanym stanie faktycznym przeważnie będą różne możliwości interpretacyjne. Zwłaszcza że i orzecznictwo bywa nie w pełni jednolite. Wówczas w toku dokonywania oceny, egzaminator nie powinien stosować sztywnych kryteriów. W moim przekonaniu jednak ten egzamin po prostu jest banalny. Sporządzenie opinii prawnej jest łatwiejsze niż np. apelacji. Zasad jest niewiele. Mają one charakter intuicyjny. Jeśli do tego dodamy możliwość korzystania ze zbioru zasad etyki w toku egzaminu oraz z orzecznictwa Sądu Najwyższego, to naprawdę nie wiem, jak można byłoby oblać ten egzamin. Może nieco trudniej mają osoby spoza aplikacji. Ale jeśli zadały sobie trochę trudu przed egzaminem, to powinny sobie łatwo poradzić.
I tu pojawia się kolejne pytanie. Czy samo odbycie aplikacji nie powinno być wystarczające do uznania, że dana osoba daje rękojmię należytego wykonywania zawodu i będzie powstępować etycznie? Czy egzamin nie powinien być jedynie dla tych chcących wstąpić do adwokatury bez ukończenia aplikacji?
Czym innym jest badanie wiedzy z etyki, czym innym natomiast sprawdzenie, czy dana osoba daje rękojmię neleżytego wykonywania zawodu. Rękojmia to pojęcie szersze od znajomości zasad etyki. Tu trzeba dokonać oceny nie tylko znajomości zasad, ale również etycznego postępowania w praktyce. Jak wskazuje orzecznictwo, pojęcie rękojmi to uroczyste poręczenie, gwarancja, że z racji posiadanych cech zawód zaufania publicznego adwokata będzie wykonywany prawidłowo. Cechy dające taką gwarancję powinny być wykształcone podczas aplikacji, pod kierunkiem patrona. Dopełnieniem powyższego powinno być natomiast sprawdzenie wiedzy z etyki. Pytanie jedynie, czy ta materia nadaje się na samodzielną część egzaminu zawodowego. W mojej ocenie nie.

Rafał Dębowski adwokat, sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej

Zdumiewające, jak wiele czasu musiało upłynąć, by etyka na powrót stała się przedmiotem egzaminu adwokackiego. Zdumiewające, gdy zważy się na ustawowy cel tego egzaminu, którym jest sprawdzenie umiejętności kandydata w zakresie samodzielnego i należytego wykonywania zawodu adwokata. Któż z nas wyobraża sobie adwokata nieznającego zasad deontologii zawodu? Toż to fundament i podstawa. Dlatego adwokatura od lat konsekwentnie zabiegała o to, by etyka adwokacka powróciła do katalogu przedmiotów egzaminacyjnych.
Zadaniem samorządu adwokackiego jest bowiem nie tylko ustalanie zasad etyki zawodowej, ale również dbałość o ich przestrzeganie. Z tego też względu w czasie aplikacji część programu szkoleń poświęcona jest właśnie tej dziedzinie. Każdy z nas musi wiedzieć, jak należy zachowywać się na sali rozpraw i poza nią; jak należy odnosić się do sądu, do stron i do kolegów. Bo działanie każdego członka palestry w sposób oczywisty rzutuje na obraz całego środowiska.
Zawód adwokata to zawód walki. Prowadząc sprawy naszych klientów, dosłownie walczymy o ich interesy. Musimy jednak umieć walczyć, przestrzegając określonych reguł. Dla nas adwokatów są nimi zasady etyki zawodowej. To nasza tarcza i nasz oręż.
Dlatego tak bardzo zależy nam na tym, aby osoby uzyskujące prawo wykonywania zawodu adwokata potwierdziły państwowym egzaminem znajomość zasad etycznych i umiejętność ich stosowania w praktyce. Postulowaliśmy przywrócenie etyki w poczet przedmiotów egzaminacyjnych również dlatego, że ścieżka aplikacji nie jest jedyną, która umożliwia dostęp do naszego zawodu. Zależy nam więc szczególnie na tym by osoby, które nie odbywały aplikacji, a z marszu przystępują do egzaminu, potwierdziły swoje umiejętności także w tej dziedzinie. Bo po zdaniu egzaminu i po wpisaniu na listę adwokatów takie osoby stają się integralną częścią naszego środowiska i muszą bez żadnego okresu karencji stosować się do wspólnych norm etycznych.
Powrót do państwowego egzaminu z etyki adwokackiej to dobre rozwiązanie, gdyż bez wątpienia przyczyni się do podwyższenia świadomości zasad etycznych, przez co zmniejszeniu ulec powinna liczba postępowań dyscyplinarnych, będących konsekwencją naruszenia owych zasad. To ważne w czasach, gdy liczebność adwokatury z roku na rok ulega wręcz geometrycznemu przyrostowi.

Powstaje oczywiście pytanie, czy egzamin z zasad etyki powinien mieć charakter pisemny. To pytanie dotyka szerszego problemu: jaki powinien być egzamin adwokacki; czy wyłącznie pisemny, czy też częściowo ustny. Jestem zwolennikiem starego rozwiązania, w którym egzamin adwokacki obejmował część ustną. Absolutnie niezrozumiała jest sytuacja, w której sprawdzenie umiejętności samodzielnego i należytego wykonywania zawodu adwokata nie obejmuje znacznej części jego aktywności zawodowej – umiejętności posługiwania się słowem. Adwokatura broniła samorządowych egzaminów adwokackich nie dla własnego kaprysu. Myśmy samodzielnie i na własny koszt przeprowadzali rzetelne egzaminy zawodowe, składające się zarówno z części pisemnej, jak i ustnej. Oczywiście wymagało to doskonałej organizacji i poświęcenia znacznie większej ilości czasu niż dzisiaj, ale nasze własne doświadczenia udowodniły, że można było to zrobić nawet przy ogromnej liczbie aplikantów podchodzących do egzaminu. Samorządowy egzamin adwokacki składający się z części pisemnej i ustnej był najtrudniejszym egzaminem, jaki wielu z nas przechodziło w życiu, ale był to egzamin „par excellence”, w którego obronę włączyły się setki aplikantów z całej Polski, przerażonych perspektywą zmiany zasad egzaminowania w trakcie ich aplikacji. Dobrze więc, że powoli wracamy do starych, sprawdzonych wzorców.