Nielegalne podsłuchy, przeszukania, nagrania, obserwacje, prowokacje - niedługo sąd nie pogardzi takimi dowodami zgłoszonymi przez prokuratora. Nie będzie miał wyboru. Nowe prawo mówi, że sąd ma przyjąć dowód bez względu na sposób jego uzyskania.

Jeżeli funkcjonariusze służb nie zabijają ludzi i nie walą ich pałką po głowie, to niemalże wszystkie inne chwyty - w celu zdobycia informacji czy dokumentów, które chcą mieć - są dozwolone. Takie właśnie wnioski płyną z nowej regulacji (art. 168a) wprowadzonej do kodeksu postępowania karnego. Zmiana ma wejść w życie 15 kwietnia br.

- Nowy przepis daje ustawowe przyzwolenie na nielegalną kontrolę operacyjną, nielegalną prowokację i nielegalne przeszukania w zakresie pozyskiwania i dopuszczalności dowodów w procesie karnym - przestrzega adwokat Radosław Baszuk, karnista. I dodaje: -To duży krok wstecz w kontekście standardów rzetelnego procesu karnego.

- Zamiast dyscyplinować policję, aby pozyskiwała dowody z poszanowaniem praw i wolności obywatelskich, przyzwala się jej i innym służbom na lekceważenie prawa i prowadzenie działań operacyjnych wobec wybranej osoby praktycznie bez żadnych ograniczeń. Już dziś mamy do czynienia z nagminnym łamaniem praw jednostki przez służby, tym bardziej regulacja taka jest szokująca i nie ma prawa istnieć w państwie realizującym europejskie standardy demokratyczne - alarmuje adwokat Mikołaj Pietrzak, karnista.

- Dochodzimy więc do sytuacji, w której ustawodawca mówi: mogę złamać każdy przepis za wyjątkiem ograniczeń w postaci najcięższych przestępstw, a twoje obywatelu prawa jednostki nie liczą się - mówi sędzia Rafał Puchalski z Sądu Rejonowego w Jarosławiu.

Kręte losy przepisu

Chodzi o kontrowersyjny art. 168a k.p.k. wprowadzony w toku prac sejmowych nad zmianami w procedurze karnej. Obecnie na gruncie procesu kontradyktoryjnego obowiązującego od 1 lipca 2015 r. przepis ten stwierdza, że niedopuszczalne jest przeprowadzenie i wykorzystanie dowodu uzyskanego do celów postępowania karnego za pomocą czynu zabronionego. Wraz z nową władzą przyszedł czas na nową procedurę, w której nie było już miejsca dla tej regulacji. Przepis został więc w projekcie uchylony. Wzbudziło to spore zaniepokojenie znacznej części karnistów. Ale nie powstrzymało reformatorów procesu karnego. Powstał bowiem nowy art. 168a, który stwierdza, że dowodu nie można uznać za niedopuszczalny wyłącznie na tej podstawie, że został uzyskany z naruszeniem przepisów postępowania lub za pomocą czynu zabronionego, o którym mowa w art. 1 par. 1 kodeksu karnego, chyba że dowód został uzyskany w związku z pełnieniem przez funkcjonariusza publicznego obowiązków służbowych, w wyniku: zabójstwa, umyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu lub pozbawienia wolności. Ten przepis wraz z k.p.k. został w piątek uchwalony. A teraz przepisy trafią do Senatu.

Treść nowego art. 168a przerosła najśmielsze oczekiwania karnistów.

- Jest wiele powodów dla których taki przepis nie ma prawa funkcjonować w k.p.k. i nie ma żadnego uzasadnienia dla jego wprowadzenia. Przede wszystkim zmiana ta nie dość, że wykreśla zakaz dowodzenia winy oskarżonego za pomocą bezprawnie uzyskanych dowodów, to przyzwala wręcz na pozyskiwanie dowodów uzyskanych w wyniku nielegalnych działań państwa - tłumaczy adwokat Mikołaj Pietrzak.

Nie zabijaj

Adwokat Radosław Baszuk zwraca uwagę, że nowelizacja wprowadza jako zasadę dopuszczalność wykorzystania w procesie takich dowodów, przewidując zaledwie wąsko ujęte wyjątki od tej zasady.

- Inaczej mówiąc, każdy dowód pozyskany przez funkcjonariusza publicznego do celów postępowania karnego za pomocą popełnionego przez tego funkcjonariusza przestępstwa, jeżeli tylko nie dopuści się on przy tym zabójstwa, pobicia lub bezprawnego pozbawienia wolności, będzie musiał stanowić podstawę orzekania przez sądy karne. Nie będzie miało także żadnego znaczenia, że dowód taki pozyskano z naruszeniem przepisów postępowania - łapie się za głowę mec. Baszuk.

- Ograniczenia zawarte w znowelizowanym przepisie są czymś dla mnie kompletnie niezrozumiałym, ponieważ wskazane tam typy przestępstw należą do najcięższych kategorii jakie istnieją w polskim kodeksie karnym. Tym samym, gdybyśmy jako państwo zezwolili na poszukiwanie dowodów w taki sposób, to świadczyłoby to o zapaści instytucji państwa i końcu człowieczeństwa. Dziwię się posłom, że w ogóle przyjęli tego rodzaju brzmienie przepisu - rozkłada ręce sędzia Puchalski.

Ale przepis został przyjęty. I mec. Baszuk wymienia na co można liczyć pod rządami tej regulacji: testowanie uczciwości obywateli, sprawdzanie ich podatności na ewentualne dokonanie przestępstwa, długotrwałą inwigilację poprzez czynności operacyjno-rozpoznawcze, obserwacje lub podsłuch w oczekiwaniu, że wcześniej czy później obserwowana osoba przejawi zamiar lub dopuści się popełnienia przestępstwa, dokonywanie prowokacji połączonej z groźbą bezprawną, przymusem psychicznym, przymusem fizycznym nie stanowiącym umyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu, nakłanianie do popełnienia przestępstwa przypadkowych, dowolnie wybranych osób.

Niekonstytucyjna dobra zmiana

Znowelizowany przepis - jak wskazuje mec. Baszuk - nie spełnia podstawowych wymogów konstytucyjnych. Regulacja ta jest sprzeczna z zasadą demokratycznego państwa prawnego i zasadą działania organów władzy publicznej na podstawie i w granicach prawa. Narusza prawo do rzetelnego procesu sądowego gwarantowane przez konwencję o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności - wylicza karnista.

Podobnego zdania jest inny karnista, mec. Pietrzak. I zwraca uwagę na konsekwencje: przepis wiąże ręce sędziom nakazując im określony sposób oceny dowodów.

- Dlatego mam poważne wątpliwości co do konstytucyjności tej regulacji. Wchodzi tu też w grę naruszenie prawa do obrony - dodaje.

Mec. Pietrzak wskazuje na sprawę posłanki Beaty Sawickiej (w tej sprawie sąd uznał dowody oskarżyciela za bezprawne stwierdzając, że doszło do rażących uchybień
popełnionych przez funkcjonariuszy CBA w trakcie czynności operacyjnych) komentując, że taki przepis znacznie utrudniłby sądowi wydanie wyroku uniewinniającego w tej, czy podobnych sprawach.

- Na szczęście pozostają jeszcze przepisy konstytucji i sędzia, w mojej ocenie, może zawsze odwołać się do bezpośredniego ich stosowania - znajduje światełko w tunelu sędzia Puchalski.

Przyznaje, że taka treść regulacji ustawowo ogranicza sędziowską swobodę. Sędzia Puchalski był przeciwnikiem uchylenia normy, a popierał głosy wnoszące o modyfikację brzmienia przepisu i zezwolenie sądom na dokonanie oceny skali naruszenia przepisów przez funkcjonariuszy.

- Państwo ma obowiązek walczyć z patologią i troszczyć się o bezpieczeństwo obywateli. W żadnym jednak cywilizowanym kraju na świecie, nie uznaje się za słuszne łamanie prawa przez funkcjonariuszy państwa - podkreśla sędzia.

Tymczasem Europejski Trybunał Praw Człowieka wielokrotnie stwierdzał, że pewne sposoby uzyskiwania dowodów są tak drastycznie nieprawidłowe, iż użycie takiego dowodu w procesie karnym zawsze musi prowadzić do uznania naruszenia rzetelnego charakteru procesu.

- Mam jednak wątpliwości, czy tego rodzaju argumenty robią dzisiaj jakiekolwiek wrażenie na tworzących prawo. Władze publiczne odpowiedzialne za bezpieczeństwo i porządek publiczny dysponują środkami, których stosowanie, w imię rzeczywistej lub urojonej obrony tego porządku, może prowadzić do redukcji praw obywatelskich, ale też zniszczenia instytucji demokratycznych i erozji fundamentów państwa, jeżeli zaliczamy do nich jeszcze godność ludzką i zakaz arbitralności w działaniu władz. Roztropność i umiar w korzystaniu z tych środków jest miarą mądrości władzy - apeluje mec. Radosław Baszuk.

Ewa Maria Radlińska