W piśmie do prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej Macieja Hamankiewicza rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar porusza kwestię tajemnicy lekarskiej, która, jak podkreśla, nie ma charakteru absolutnego. Dodaje, że możliwość odstąpienia od konieczności jej zachowania istnieje w przypadku, gdy zachowanie tajemnicy może stanowić niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia pacjenta lub innych osób. „Skorzystanie przez lekarza z tego zwolnienia stanowi jego uprawnienie, a nie obowiązek” – podkreśla RPO.

Chodzi np. o przypadki, gdy lekarz wie, że jego pacjent jest zakażony wirusem HIV, ale nie ma pewności, czy poinformował o tym swojego partnera seksualnego.

Jak wskazuje, przepisy przewidują, że w przypadku rozpoznania zakażenia, które może przenosić się drogą kontaktów seksualnych, lekarz ma obowiązek poinformować zakażonego o konieczności zgłoszenia się jego partnera lub partnerów seksualnych do lekarza. Informację o powiadomieniu zakażonego o tym obowiązku wpisuje się do dokumentacji medycznej i potwierdza podpisem pacjenta.

Rzecznik zwraca jednak uwagę, że przepisy nie przewidują konsekwencji prawnych związanych z niewywiązaniem się przez pacjenta z tego obowiązku.

„Wykonanie tego obowiązku ma niewątpliwie wpływ na prawa pacjenta i możliwość zachowania w tajemnicy informacji związanych z jego stanem zdrowia. Jednakże instytucja ta w założeniu służy przede wszystkim ochronie zdrowia i życia partnera seksualnego pacjenta” – ocenia RPO.

Jego zdaniem w istniejącym stanie prawnym istnieje obawa, że instytucja ta nie pełni prawidłowo swojej funkcji. „Brak prawnych możliwości weryfikacji, czy partner seksualny lub inne osoby bezpośrednio narażone na zarażenie się wirusem HIV mają świadomość istniejącego zagrożenia zdrowia lub życia, może godzić w ich prawa człowieka” – przekonuje RPO.

Z drugiej strony, jak wskazuje RPO, przepisy nie określają zasad i trybu postępowania lekarza w przypadku braku obowiązku zachowania tajemnicy lekarskiej w odniesieniu do osób innych niż pacjent.

Sygnalizuje, że na tym tle pojawiają się praktyczne problemy związane z dotarciem do osób bezpośrednio narażonych na zarażenie się wirusem HIV.

Wskazuje, że przepisy nie przewidują, czy i w jakim trybie lekarz mający wiedzę lub uzasadnione podejrzenie o istnieniu osób zarażonych, innych niż pacjent, miałby do nich dotrzeć i poinformować o istniejącym zagrożeniu zdrowia lub życia. Kwestia ta – jak podkreśla - jest nieuregulowana zarówno, jeśli chodzi o dotarcie do tych osób za życia pacjenta, jak i po jego śmierci.

Rzecznik ocenia, że umyślne zarażenie wirusem HIV "niewątpliwie można potraktować jako narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, tj. przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego". Przestępstwem jest także - jak wskazuje - umyślne działanie dokonane przez osobę zarażoną wirusem HIV polegające na bezpośrednim narażeniu innej osoby na zarażenie wirusem HIV. Ściganie tego przestępstwa następuje jednak na wniosek pokrzywdzonego. Pokrzywdzony musi więc posiadać wiedzę, że osoba, która go zaraziła, zrobiła to co najmniej przez niedbałe zachowanie (niezachowanie środków ostrożności).

„Brak jest jednak w zakresie środków ochrony prawno-karnej korelacji z obowiązkami lub uprawnieniami lekarzy, którzy mogliby w określonym zakresie czuwać nad bezpieczeństwem osób innych niż pacjent” – ocenia Bodnar.

Rzecznik prosi Hamankiewicza o analizę problemu oraz wskazanie - na gruncie pragmatyk samorządu zawodowego lekarzy i Kodeksu Etyki Lekarskiej - jakie działania mógłby lub powinien podjąć lekarz w stosunku do osób niebędących jego pacjentami, ale co do których ma wiedzę lub uzasadnione przypuszczenie, że mogą one być zarażone wirusem HIV.