Sąd Najwyższy wyjaśnił, że zlecanie niezgodnego z prawem telekomunikacyjnym działania podmiotowi trzeciemu nie zwalnia przedsiębiorcy z odpowiedzialności. Nadal odpowiada on za to, że jego klienci otrzymują spam.
Bez znaczenia pozostaje to, kto go wysyła. Istotne jest natomiast, kto na jego wysyłce zyskuje. A jak wskazał Sąd Najwyższy, zyskuje przede wszystkim zlecający.
Historia sporu, którym zajmował się 17 lutego 2016 r. Sąd Najwyższy w sprawie o sygn. akt III SZP 7/15, początek miała 2 sierpnia 2011 r. Wtedy to prezes UKE nałożył na T-Mobile Polska karę w wysokości 5 mln zł w związku z niewypełnianiem obowiązku uzyskania zgody abonenta lub użytkownika końcowego przy przeprowadzaniu loterii promocyjnej pod nazwą „Czy stałeś się dzisiaj milionerem?”. W ramach tej akcji użytkownicy otrzymywali SMS zachęcający do udziału w grze od – jak się wówczas wydawało osobom, do których trafiał – operatora. Wiadomości otrzymywali abonenci T-Mobile, w tym również ci, którzy nie wyrazili zgody na otrzymywanie informacji reklamowych. Artykuł 172 prawa telekomunikacyjnego tego zaś zabrania.
T-Mobile jednak od decyzji o nałożonej karze postanowiło się odwołać. Linia obrony przedsiębiorcy była dość prosta: to nie przedsiębiorca telekomunikacyjny – T-Mobile Polska – wysyłał wiadomości, lecz robiła to firma, której zlecono to zadanie. W efekcie odpowiedzialna za naruszenie przepisów powinna być właśnie ta firma, nie zaś sam operator.
Sąd apelacyjny zapytał...
Warszawski sąd apelacyjny powziął poważne wątpliwości, kto ma rację w sporze. Postanowił skierować pytanie prawne do Sądu Najwyższego.
Wątpliwości wzbudziło to, że sama kara jest nakładana na podstawie art. 209 ust. 1 pkt 25 prawa telekomunikacyjnego. W tym przepisie ustawodawca nakłada zaś odpowiedzialność na tego, „kto nie wypełnia obowiązku uzyskania zgody użytkownika końcowego”.
„Z porównania treści przepisu art. 125 ust. 1 ustawy z art. 209 ust. 1 pkt 25 można wysnuć wniosek, że o uzyskanie stosownej zgody abonenta lub użytkownika końcowego powinien ubiegać się ten podmiot, który używa automatycznych systemów wywołujących do celów marketingu bezpośredniego. Jednocześnie wydaje się trafny pogląd, że przepisy prawa nie przewidują możliwości przyjęcia modelu odpowiedzialności opartej na takich zjawiskowych postaciach czynu zabronionego, jakimi są: sprawstwo kierownicze, pomocnictwo, podżeganie” – wskazywał w uzasadnieniu pytania sąd apelacyjny. Jednak podmiotem, który odnosi korzyść z działania firmy telemarketingowej, jest zleceniodawca (czyli w tym przypadku T-Mobile Polska). To właśnie on zarabia na tym, że część klientów zdecyduje się wziąć udział w grze.
W związku z wątpliwościami orzekający przedstawili Sądowi Najwyższemu zagadnienie prawne o następującej treści: „Czy dopuszczalne jest nałożenie kary pieniężnej, na podstawie art. 209 ust. 1 pkt 25 ustawy z dnia 16 lipca 2004 r. – Prawo telekomunikacyjne (Dz.U. nr 171 poz. 1800 ze zm.) w związku z art. 172 ust. 1 i art. 174 pkt 1 tej ustawy, na przedsiębiorcę telekomunikacyjnego, w sytuacji gdy zlecił on przeprowadzenie akcji promującej jego usługi innemu podmiotowi, który wykonał to zlecenie, używając dla celów marketingu bezpośredniego automatycznych systemów wywołujących bez uzyskania na to zgody abonentów lub użytkowników końcowych będących adresatami takich działań?”.
W praktyce sąd apelacyjny sformułował dość proste pytanie: czy za naruszenie przepisów prawa telekomunikacyjnego odpowiadać może ten, kto tylko i aż zlecił działanie prowadzące do naruszenia, czy też odpowiedzialność spoczywa jedynie na bezpośrednio naruszającym, czyli w tym przypadku firmie specjalizującej się w świadczeniu usług call center?
...Sąd Najwyższy przesądził
Na tak brzmiące pytanie Sąd Najwyższy udzielił odpowiedzi:
„Artykuł 209 ust. 1 pkt 25 ustawy z dnia 16 lipca 2004 r. – Prawo telekomunikacyjne (Dz.U. nr 171, poz. 1800 ze zm.) w związku z art. 172 ust. 1 i art. 174 pkt 1 tej ustawy może stanowić podstawę prawną nałożenia kary pieniężnej na przedsiębiorcę telekomunikacyjnego, który zlecił innemu podmiotowi wykorzystanie automatycznych systemów wywołujących dla celów marketingu bezpośredniego usług tego przedsiębiorcy telekomunikacyjnego wśród jego abonentów lub użytkowników końcowych na podstawie bazy przekazanych numerów telefonicznych”.
Jakich metod dotyczy uchwała
Uchwała Sądu Najwyższego dotyczy automatycznych systemów wybierania. W praktyce oznacza to, że chodzi o wysyłanie do klientów SMS-ów oraz wykonywanie połączeń głosowych przez automaty.
Nie można tego jednak utożsamiać z indywidualnie wybieranymi połączeniami przez konsultantów. Przykładowo więc uchwała nie obejmuje takiego przypadku jak telefon przedstawiciela banku do klienta, w ramach którego konsultant pyta, czy klient jest zadowolony z usług przedsiębiorcy i czy nie rozważa rozszerzenia pakietu usług, z których korzysta.
Niejasne jest to, w jakim zakresie uchwała SN dotyczy rozsyłanych wiadomości e-mail. To jednak kwestia drugorzędna, gdyż zakaz rozsyłania spamu drogą elektroniczną jest zabroniony na podstawie art. 10 ust. 1 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1422 ze zm.). Stanowi on, że zakazane jest przesyłanie niezamówionej informacji handlowej skierowanej do oznaczonego odbiorcy będącego osobą fizyczną za pomocą środków komunikacji elektronicznej, w szczególności poczty elektronicznej. W efekcie mniejsze znaczenie ma to, czy stanowisko SN należy odnosić także do wiadomości e-mail.
Co to oznacza w praktyce
Sąd Najwyższy dość jednoznacznie wskazał, że odpowiedzialność może spoczywać na tym, kto zleca usługę prowadzącą do naruszenia prawa. Zawęził jednak odpowiedź na pytanie sformułowane przez stołeczny sąd apelacyjny. SN bowiem odniósł się do odpowiedzialności przedsiębiorcy telekomunikacyjnego, w sytuacji gdy przekazuje on bazę kontaktową podmiotowi trzeciemu. Wtedy – w ocenie SN – to właśnie na przedsiębiorcy telekomunikacyjnym ciąży obowiązek uzyskania właściwych zgód na komunikację marketingową.
Wątpliwości
Sąd Najwyższy jednak nie odniósł się do kwestii, czy o odpowiedzialności przedsiębiorcy telekomunikacyjnego można mówić również wtedy, gdy nie przekazuje on bazy, ale poprzestaje na zleceniu wykonania usługi dotarcia do pewnej grupy osób (określonej konkretnie bądź jedynie liczbowo – np. zlecone zostaje dotarcie do 500 tys. osób). Z ustnych motywów uzasadnienia uchwały można wnioskować, że SN stoi na stanowisku, iż w takiej sytuacji również można mówić o odpowiedzialności zlecającego.
Skąd więc to ograniczenie w pisemnej odpowiedzi na zadane pytanie? Otóż SN odpowiada na pytania wtedy, gdy zajęte przez niego stanowisko ma przełożenie na rozstrzygnięcie, które ma zostać wydane przez sąd pytający. W tej konkretnej sytuacji zaś T-Mobile Polska udostępniło bazę klientów. Nie było więc powodu, by przy wydawaniu uchwały odnieść się do sytuacji, gdy pozyskanie bazy leży wyłącznie w gestii firmy telemarketingowej.
Jakub Styczyński
Patryk Słowik