Patryk Jaki przedstawił w poniedziałek projekt MS, według którego do 5 lat więzienia ma grozić za "publiczne i wbrew faktom przypisywanie Rzeczypospolitej Polskiej lub narodowi polskiemu udziału, organizowania lub współodpowiedzialności" za zbrodnie III Rzeszy.



"Dość robienia z Polski sprawców Holokaustu. (...) Ta ustawa jest właśnie po to, aby w mediach zagranicznych nie szkalowano Polski, nie przypisywano nam współodpowiedzialności za Holokaust" - powiedział w poniedziałek na konferencji prasowej wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.

Dodał, że obowiązkiem państwa jest dbanie o dobre imię Polski za granicą. "To też nasze zobowiązanie wobec naszych ojców, matek, dziadków i babć, którzy budowali naszą historię" - podkreślił wiceminister.

MS chce nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej przez wprowadzenie tam dodatkowych przepisów karnych. Według tej propozycji, do 5 lat więzienia ma grozić za "publiczne i wbrew faktom przypisywanie Rzeczypospolitej Polskiej lub narodowi polskiemu udziału, organizowania lub współodpowiedzialności" za zbrodnie III Rzeszy. Śledztwo wszczynałby z urzędu IPN, a wyrok byłby podawany do publicznej wiadomości.

Wiceminister Jaki podkreślił, że to istotne, iż w porządku prawnym pojawi się instytucja, która będzie zobowiązana do ścigania takich przypadków.

Za nieumyślne i wbrew faktom publiczne prezentowanie takich treści groziłaby grzywna lub kara ograniczenia wolności. Jak się nieoficjalnie dowiedziała PAP w MS, resort chciałby tu skorzystać z prawnej możliwości odwołania się do europejskiej konwencji o zwalczaniu rasizmu i ksenofobii, która ustaliła, że wymierzone w jednym kraju kary finansowe (a więc grzywna) dotyczące podmiotu z innego kraju europejskiego, są uznawane przez sąd tamtego kraju bez powtórnego przeprowadzenia procesu.

W tym trybie polskie sądy mogłyby wymierzać kary grzywny, które musiałyby zostać skierowane do wykonania w kraju UE, w którym ktoś użył inkryminowanego zwrotu.

Za pośrednictwem nowelizacji ustawy o IPN ma się też zmienić prawo cywilne - powództwo o ochronę dobrego imienia RP i narodu polskiego wytaczałyby IPN i organizacje pozarządowe, w zakresie swoich zadań statutowych. Według Jakiego, umożliwi to ubieganie się o "wysokie odszkodowania" za używanie takich sformułowań za granicą.

Resort chciałby też zmiany konstytucji, przez wprowadzenie do niej art. 28A o treści: "Dobre imię Rzeczypospolitej Polskiej i narodu polskiego podlegają ochronie prawnej". "Tym zapisem konstytucji wprowadzamy źródło prawa, które chroniłoby Polskę" - mówił Jaki.

Ta nowelizacja - według ustaleń PAP - miałaby się dokonać w formie projektu poselskiego. "Mam nadzieję, że w tej fundamentalnej sprawie uda się osiągnąć solidarność. Wtedy wszyscy na świecie usłyszą, że nie ma zgody na przypisywanie narodowi polskiemu odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie nazistów. Noty dyplomatyczne są nieskuteczne" - dodał Jaki.

Wiceminister liczy też na efekt prewencyjny wdrożenia nowych przepisów, wiedza o których spowoduje, że podobne określenia nie będą używane.

Zwrot "polskie obozy zagłady" nie wskazuje na to, by zakładali je Polacy, ale tylko na ich położenie geograficzne - uznała w 2013 r. stołeczna prokuratura. Odmówiła ona wtedy śledztwa ws. przestępstwa "publicznego znieważenia narodu polskiego" takim zwrotem z "Rheinische Post". Podkreśliła, że w takich przypadkach konieczne są reakcje np. MSZ, z żądaniem sprostowań. Resort wiele razy o to występował.

Polskie sądy oddalały też pozwy obywateli Polski za użycie przez zagraniczne media zwrotu typu "polski obóz". Sądy podkreślały, że nie spełniono tu zasady indywidualizacji naruszenia dóbr osobistych, bo inkryminowany zwrot nie dotyczył bezpośrednio ani powoda, ani jego bliskich, a odnosił się zaś do "nieoznaczonej grupy adresatów", a w takim przypadku do uznania roszczenia nie wystarczy sama przynależność do danej grupy.

Obecny na konferencji Maciej Świrski, prezes fundacji Reduta Dobrego Imienia - Polska Liga Przeciw Zniesławieniom, wyraził satysfakcję z projektu. "Oszczercy - milczcie i bójcie się. Dostaniemy narzędzia prawne, by z całą mocą przeciwstawić się oszczerstwom. Prawo kształtuje postawy i mamy nadzieję, że postawy te ulegną zmianie. Widzimy, że rząd prawicowy słucha obywateli, którzy oczekują działań. To realizacja zapowiedzi wyborczych" - oświadczył.

W 2013 r. PiS wniosło do Sejmu projekt, by używanie zwrotów "polski obóz" było przestępstwem, zagrożonym karą do 5 lat więzienia. W poprzednim Sejmie odbyło się tylko pierwsze czytanie projektu. Rząd PO był mu przeciw - zwracano uwagę, że karalna byłaby każda wypowiedź, bez względu na kontekst - dziennikarzy, naukowców oraz polityków.

Jaki pytany o możliwości prawne korzystania za granicą z proponowanych przepisów np. wobec osób używających tych zwrotów wskazał, że w takich przypadkach najskuteczniejszą do wykorzystania byłaby ścieżka cywilnoprawna.

"To już pokazało państwo Izrael, że taka ścieżka może być wyjątkowo skuteczna. Może to robić organizacja społeczna, albo państwo, albo w sposób dualny. Wreszcie tworzymy katalog narzędzi, który pozwoli w sposób dolegliwy ścigać tego typu określenia" - dodał. Indagowany, czy można byłoby też ścigać prezydenta USA Baracka Obamę, który użył podobnego zwrotu, wiceszef MS zaprzeczył, zapewniając, że "nie zależy nam na żadnych skandalach dyplomatycznych".

Według Świrskiego media na świecie niekiedy nieświadomie używają sformułowań typu "polskie obozy", ale są też tacy, którzy robią to z pełną świadomością głoszonej nieprawdy - i ta ustawa miałaby być stosowana właśnie wobec tych, którzy robią to "z premedytacją, a nie z głupoty". Przypomniał, że w większości krajów europejskich są przepisy sankcjonujące zaprzeczanie niemieckiego sprawstwa Holokaustu, tzw. kłamstwo oświęcimskie. "I to jest ta sama historia" - dodał Świrski.