Do naruszenia chronionego oznaczenia geograficznego może dojść nawet wtedy, jeżeli wskazane jest prawdziwe miejsce pochodzenia wyrobu – uznał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.



Orzeczenie zapadło na tle sporu pomiędzy fińską spółką Viiniverla a tamtejszym urzędem kontroli i nadzoru w zakresie opieki społecznej i zdrowia. Wskazany urząd (na skutek wniosku KE) wszczął postępowanie dotyczące korzystania przez zainteresowaną spółkę – w sposób nieuprawniony – z oznaczenia geograficznego „Calvados” zarejestrowanego we Francji i przypisanego do napoju spirytusowego wytworzonego z cydru (okowita). Kwestionowany towar był sprzedawany pod nazwą „Verlados” oraz odnosił się do trunku o zbliżonej metodzie produkcji, charakterystyce i zastosowaniu.
Skandynawska firma w postępowaniu przed TSUE broniła się m.in. argumentami, że początek nazwy „Verlados” odpowiada fińskiej miejscowości Verla, która może być fińskiemu konsumentowi znana; że element „Verla” odnosi się do przedsiębiorstwa produkującego napój; że trunek ten jest wyrobem lokalnym, wytwarzanym i dystrybuowanym w niewielkiej ilości i wreszcie – że w spornych słowach „Verlados” i „Calvados” – tylko jedna z trzech występujących sylab jest identyczna.
Linia obrony okazała się jednak nieskuteczna. Trybunał, dając wytyczne sądowi fińskiemu w zakresie interpretacji prawa unijnego, nie przyjął bowiem tego toku rozumowania. Stwierdził, że do naruszenia chronionego oznaczenia geograficznego może dojść nawet wtedy, jeżeli w nazwie wyraźnie wskazane jest prawdziwe miejsce pochodzenia wyrobu (podobnie orzekł również np. w spr. Cognac, C-4/10 i C-27/10). Zdaniem trybunału sąd krajowy rozpatrując dalej sprawę, powinien wziąć pod uwagę „bliskość konceptualną” pomiędzy tymi wyrazami w dwóch różnych językach. Taka bliskość, pokrewieństwo fonetyczne (obie nazwy mają osiem liter, w tym cztery są identyczne, oraz zawierają ten sam przyrostek „dos”) i wizualne, mogą wywołać w umyśle konsumenta – gdy zetknie się on ze sporną nazwą – wyobrażenie wyrobu, którego oznaczenie geograficzne jest chronione. Tym bardziej że oba produkty są spożywane przy dalece zbliżonych okazjach i wykazują wspólne cechy organoleptyczne, tj. są podobne w smaku i zapachu.
Co ciekawe, TSUE zwrócił również uwagę na pewne okoliczności biznesowe mogące rzutować na wykładnię przepisów w tej konkretnej sprawie. Otóż wyrób „Verlados” początkowo nazywał się „Verla”, a przyrostek „dos” został dodany niedawno, w następstwie znaczącego wzrostu eksportu wyrobu „Calvados” do Finlandii. Ponadto sylaba „dos” nie ma konkretnego znaczenia w języku fińskim. W takim przypadku trudno jest chyba mówić o zbiegu okoliczności.
Spółka Viiniverla nie przekonała również składu orzekającego, że konsument w Finlandii będzie dysponował stosowną wiedzą o towarze, który kupuje. Trybunał stwierdził, że prawo UE chroni oznaczenia geograficzne przed ich naruszeniem na całym terytorium Unii, bez jego rozgraniczania na poszczególne kraje. W jego ocenie miarodajne jest postrzeganie z perspektywy przeciętnego konsumenta, dobrze poinformowanego oraz uważnego i rozsądnego – przy czym to pojęcie należy rozumieć jako określające „konsumenta europejskiego”, a nie obywatela państwa członkowskiego, w którym wytwarzany jest kwestionowany wyrób.
Omawiany wyrok jest bardzo interesujący również z perspektywy polskiej branży spożywczej. Z jednej strony pokazuje, jak silna jest ochrona zarejestrowanych oznaczeń geograficznych, z drugiej zaś, że nie warto opierać własnej strategii marketingowej na renomie innego, zagranicznego produktu – nawet jeżeli wytwarzany jest w odległym geograficznie rejonie.
ORZECZNICTWO
Wyrok TSUE z 21 stycznia 2016 r., sygn. akt C-75/15.
Dziennik Gazeta Prawna