Z początkiem tego roku po raz pierwszy od kilkunastu lat w sposób istotny zmieniły się w Polsce opłaty za czynności adwokackie i radcowskie. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że od 1 stycznia 2016 r. wzrosły one dwukrotnie. Nowe regulacje dotyczą także kwot, które w razie przegrania procesu dłużnik będzie musiał zapłacić wierzycielowi tytułem zwrotu kosztów wynagrodzenia prawnika. Co ta zmiana w praktyce oznacza dla klientów kancelarii prawnych i dlaczego w konsekwencji jest ona korzystna szczególnie dla przedsiębiorców czekających na swoje należności?

Mogłoby się wydawać, że zmiana kosztów obsługi prawnej mocno uderzy po kieszeni klientów kancelarii prawnych, jednak – jak zauważa adwokat Michał Jurczak z WFY Group LAW&TAX – wbrew pojawiającym się komentarzom nowelizacja przepisów nie musi się wiązać ze zwiększeniem kosztów pomocy prawnej, a wręcz przeciwnie – w ostatecznym rozrachunku może pozytywnie wpłynąć na szybkość i skuteczność funkcjonowania wielu procedur, szczególnie tych związanych z odzyskiwaniem zaległych firmom należności.
Jak to możliwe? – Obecnie w sprawach o zapłatę z reguły nie są pobierane opłaty wstępne w przypadku spraw mniej skomplikowanych i to nadal nie ulegnie zmianie. Tam, gdzie opłaty są pobierane, wzrost minimalnej stawki praktycznie nie będzie odczuwalny dla klientów, zwiększa się bowiem kwota, którą to nie klient, ale jego przeciwnik będzie musiał zapłacić tytułem kosztów wynagrodzenia kancelarii, gdy przegra proces – wyjaśnia Jurczak.

Co ważne wzrost opłat za czynności prawne może także wpłynąć na zmniejszenie zatorów płatniczych bez konieczności interwencji sądowej, szczególnie jeśli mowa o mniejszych kwotach zadłużenia. – Dla osób zalegających z zapłatą drobnych kwot proces sądowy może wiązać się z dodatkowymi, bardzo wysokimi kosztami. W skrajnych przypadkach suma, którą dłużnik w razie przegranej będzie musiał zapłacić, gdy sprawa trafi do sądu, może nawet przewyższyć wartość pierwotnego długu – wyjaśnia Michał Jurczak z WFY Group LAW&TAX. – W konsekwencji sprawy częściej niż dotychczas mogą się kończyć jeszcze na etapie przedsądowym. Dłużnik świadomy ewentualnych kosztów bądź nauczony doświadczeniem będzie starał się spłacić dług lub zawrzeć ugodę zanim sprawa trafi do sądu. Rozwiązanie takie dla wierzyciela będzie oznaczało oszczędność czasu, a dla dłużnika pieniędzy – dodaje.

Dla przykładu dłużnik zalegający z zapłatą 1501 zł w razie przegrania procesu będzie musiał uregulować płatność za adwokata drugiej strony w wysokości 1200 zł. Do tego dochodzą jeszcze także opłaty sądowe, w tym przypadku 30 zł. Pamiętajmy jednak, że będą to jedynie podstawowe wydatki. Mogą one bowiem dodatkowo wzrosnąć o koszty stawiennictwa świadków lub opinii biegłych. W konsekwencji będzie oznaczać to powiększenie pierwotnego zadłużenia prawie o 100%. W przypadku sprawy o zapłatę 5000-10000 zł koszy adwokackie wyniosą 2400 zł, a przy kwocie 10000-50000 zł będzie to 4800 zł. – W długoterminowej perspektywie zmiana przepisów może mieć więc pozytywny wpływ na przedsiębiorców. Spowoduje bowiem, że łatwiejsze i bardziej opłacalne, nawet gdy konieczne będzie wystąpienie na drogę sądową, stanie się dochodzenie drobnych kwot, które w wielu branżach, np. spożywczej lub transportowej, stanowią przecież większość zaległości – podsumowuje Jurczak.

Źródło: WFY Group LAW&TAX