Premier Donald Tusk nie potwierdził jednoznacznie informacji "Gazety Wyborczej", że zwolnił z tajemnicy państwowej byłych wysokich urzędników, których prokuratura chce przesłuchać w sprawie "polskiego więzienia CIA".

Pytany o te doniesienia w czwartek w Pekinie zadeklarował, że kieruje się zasadą, iż w sytuacji kiedy pojawia się wniosek o zwolnienie z tajemnicy, będzie taką decyzję podejmował.

"Mam zasady - niezależnie od tego czego sprawa dotyczy - że w sytuacji, kiedy toczone jest śledztwo i prokuratura, albo sami zainteresowani, wnoszą o zwolnienie z tajemnicy (państwowej), oczywiście taką decyzję będę podejmował - jeśli jest ona w mojej gestii. Chyba że uznam, że z tego tytułu byłoby zagrożone bezpieczeństwo państwa. Ale akurat tutaj nie mam takiego wrażenia" - podkreślił premier na konferencji prasowej.

Jak dodał, w tej sprawie ze względu na jej delikatny charakter będzie się posługiwał precyzyjnymi komunikatami.

"Mój rząd jest co prawda dość odległy od tamtych zdarzeń, ale czuję się współodpowiedzialny za ciągłość zdarzeń, polską politykę zagraniczną i nie chcę nikogo stawiać w trudnej sytuacji. Tak że pozwólcie państwo, że w tej sprawie będę posługiwał się precyzyjnymi komunikatami, wtedy kiedy rząd będzie chciał coś zakomunikować" - oświadczył Tusk.

Według "GW" wniosek prokuratury trafił do premiera kilka tygodni temu i został właśnie zaakceptowany. Urzędnicy mają być świadkami w śledztwie, które ma ustalić, czy w Polsce w latach 2002-2005 Amerykanie nielegalnie przetrzymywali terrorystów.

Jak napisała "Gazeta" chociaż lista świadków jest tajna, to wiadomo, że prokurator przesłucha m.in. byłych premierów Leszka Millera i Marka Belkę (SLD) oraz Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego (PiS). Zeznawać też będą: Marek Siwiec (b. szef BBN), Jerzy Szmajdziński (b. szef MON, SLD), Zbigniew Wassermann (koordynator służb specjalnych, PiS), Zbigniew Ziobro (b. minister sprawiedliwości, PiS) i Janusz Kaczmarek (prokurator krajowy w rządzie PiS).

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski pytany o tę sprawę powiedział jedynie dziennikarzom, że chce "potwierdzić ponownie, iż gdy odpowiadał za MON, w żadnych wojskowych jednostkach, czy instalacjach nic takiego nie miało miejsca".

Wassermann odnosząc się do publikacji "GW" ocenił, że ponowne upublicznianie tej sprawy jest "bardzo ryzykownym igraniem z bezpieczeństwem państwa" oraz z bezpieczeństwem żołnierzy, którzy przebywają na zagranicznych misjach.

Jak dodał w rozmowie z PAP, jest "kardynalnym błędem", że szczegóły związane z tematem więzień CIA w Polsce wyciekają do mediów. Ujawnianie kolejnych informacji, zdaniem posła PiS, może być spowodowane tym, że nadzorowane przez Donalda Tuska służby nie mają żadnego sukcesu. "Było tylko kilka istotnych wpadek" - ocenił.

Zapowiedział, że "jako obywatel" na przesłuchanie w prokuraturze na pewno się stawi. Przyznał, że nie otrzymał jeszcze zawiadomienia o ewentualnym przesłuchaniu. Jego zdaniem, premier ma prawo zwalniać z tajemnicy państwowej w sprawach jak ta.

Zbigniew Ziobro pytany o śledztwo w sprawie więzień CIA również zwrócił uwagę, że trzeba pamiętać o tym, iż prowadzenie tego śledztwa może stwarzać zagrożenie dla polskich obywateli, zwłaszcza za granicą. "Jeden Polak jest przetrzymywany w rękach Talibów, a więc premier Donald Tusk bierze na siebie odpowiedzialność, podejmując taka poważną decyzję" - zaznaczył.

"Ja ze spokojem czekam na ogłoszenie tego postępowania" - dodał poseł PiS.

Podkreślił, że informacje medialne o istnieniu więzień CIA i przewożeniu więźniów dotyczyły czasu, kiedy rządy sprawowało SLD. "Za naszych czasów śledztwo w tej sprawie nie było prowadzone. Aby prowadzić śledztwo musi być uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, a zwłaszcza w tak poważnej sprawie, która może nieść ze sobą zagrożenie dla obywateli polskich w kraju i za granica oraz dla polskich żołnierzy. Należy postępować z najwyższą roztropnością i powagą" - mówił.

"Rozumiem, że pan premier Donald Tusk z całą świadomością bierze na siebie ewentualną odpowiedzialność, konsekwencje takiego śledztwa" - dodał.

"Fakty są takie, że aby prowadzić śledztwo musi być uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. Do mnie jako prokuratora generalnego nie dotarły takie informacje, które w mojej ocenie uzasadniały by prowadzenie śledztwa zwłaszcza, że podjęcie takiej decyzji musiało łączyć się z rozważeniem poważnego zagrożenia dla polskich obywateli" - dodał.

"Informacje o tym, że rzekomo w Polsce były podejmowane jakieś bezprawne czy przestępcze działania wobec Talibów mogą skończyć się tragicznie dla polskich obywateli, więc jeśli nie ma mocnych podstaw, takie działania moim zdaniem nie powinny być prowadzone" - oświadczył b. minister sprawiedliwości.

Marek Siwiec powiedział, że nie dostał wezwania z prokuratury w związku ze sprawą domniemanych więzień CIA w Polsce. "O tym, że zostałem zwolniony z tajemnicy dowiedziałem się z mediów" - powiedział PAP. "Nie bardzo rozumiem na czym miałoby to polegać, bo zwolnić z tajemnicy można jedynie w określonym zakresie" - dodał.

Jak wskazał, "dziesiątki razy" wypowiadał się już w mediach o domniemanych więzieniach. "Nic na ten temat nie wiem" - zadeklarował.

O sprawie nie chcieli wypowiadać się Jerzy Szmajdziński, Kazimierz Marcinkiewicz, b. szef Agencji Wywiadu w rządzie PiS gen. Zbigniew Nowek.

Prokuratura Krajowa nie ujawnia ilu osób dotyczy wniosek o zwolnienie z obowiązku zachowania tajemnicy państwowej ani tego, czy takie zwolnienie już otrzymała i przystąpiła do przesłuchań - wszystko to nosi klauzule "ściśle tajne".

Rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Piotrowska jedynie potwierdziła PAP, że śledczy chcą "skorzystać ze szczególnego trybu przesłuchiwania" świadków będących na wysokich funkcjach państwowych, co niekiedy wiąże się z koniecznością zwolnienia ich z tajemnicy.