Niedawno w publikacji w DGP poddaliśmy krytycznej ocenie postanowienie TK z 30 listopada 2015 r., na mocy którego Trybunał Konstytucyjny udzielił zabezpieczenia wniosku grupy posłów przez wezwanie Sejmu RP do powstrzymania się od wyboru sędziów TK.

Judykat ten zainspirował niektórych do instrumentalnego wykorzystania prawa i sprzecznych z nim koncepcji. Próbuje się lansować pozbawioną podstaw tezę, jakoby ostatnie wyroki TK mogły być „unieważnione”, „nieważne”, „wznowione” więc nie trzeba ich publikować. Takie podejście nie mieści się na płaszczyźnie prawa. Z prawem pogląd o możliwości „unieważnienia” lub „wznowienia” postępowania przed TK niewiele ma wspólnego. W rzeczywistości stanowi element określonego konceptu politycznego, a stworzona ad hoc koncepcja prawna ma służyć jedynie jako fasada dla jego realizacji.
Pogląd o możliwości unieważnienia wyroków TK opiera się na wybiórczym i instrumentalnym podejściu do przepisów określających tryb postępowania przed trybunałem. Z konglomeratu przepisów konstytucji i ustawy o TK wybrano bowiem tylko jeden – art. 74 ustawy o TK, starając się wyczytać z niego treści, których tam nie ma i być nie może. Z tego przepisu wynika, że w sprawach nieuregulowanych w ustawie do postępowania przed trybunałem stosuje się odpowiednio przepisy kodeksu postępowania cywilnego. Przepisu tego nie można jednak interpretować w oderwaniu od pozostałych regulacji dotyczących postępowania przed TK, zwłaszcza od nadrzędnych przepisów konstytucji. Z nich zaś wynika w sposób oczywisty, że postępowanie przed trybunałem zostało skonstruowane jako jednoinstancyjne. Artykuł 190 ust. 1 przesądza, że orzeczenia TK mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne, zaś ust. 2 tego przepisu wskazuje, iż podlegają one niezwłocznemu ogłoszeniu we właściwym publikatorze. Ostateczność orzeczeń TK oznacza, iż nie przysługuje od nich żaden środek odwoławczy. Skoro nie ma postępowania odwoławczego przed trybunałem, to oczywiste jest, że do tego postępowania nie można stosować podstawy apelacyjnej unormowanej w art. 379 k.p.c., zwanej „nieważnością postępowania” (nie „nieważnością orzeczenia”, której nie ma w kodeksie). A do tej instytucji nawiązują poglądy o wadliwości orzeczenia TK z uwagi na szczególną doniosłość lub zawiłość sprawy, która rzekomo wyklucza orzekanie w składzie pięcioosobowym. Formuła „odpowiedniego” stosowania (mutatis mutandis) oznacza, że instytucje i reguły postępowania cywilnego mają zastosowanie do postępowania przed TK tylko o tyle, o ile pozwala na to specyfika orzekania o zgodności aktów prawa z konstytucją (por. np. postanowienie TK z 17 lipca 2003 r., sygn. akt K 13/02). Skoro specyfika orzekania o zgodności z konstytucją nie przewiduje postępowania odwoławczego, to tym samym nie mają w odniesieniu do trybunału zastosowania przepisy kodeksu postępowania cywilnego o apelacji.
Niezależnie od tego w przypadku orzekania w składzie pięcioosobowym nie można sensownie twierdzić, że skład był sprzeczny z przepisami prawa z uwagi na szczególną doniosłość lub zawiłość sprawy. Odnoszące się do tej kwestii przepisy ustawy o TK wyrażają ogólną zasadę, że w sprawach oceny zgodności ustaw z konstytucją TK orzeka w składzie pięciu sędziów (art. 44 ust. 1 pkt 2 lit. a). Wyjątkowe orzekanie w pełnym składzie z uwagi na szczególną doniosłość lub zawiłość sprawy uzależnione jest od drugiej przesłanki ocennej oraz wydania zarządzenia prezesa TK. Zawiłość lub doniosłość to wszak cechy względne i z istoty swej ocenne, zaś tej oceny dokonywać może wyłącznie prezes TK, wydając z własnej inicjatywy lub na wniosek składu zarządzenie. Ocena ta może się zmieniać w toku postępowania, a zarządzenie nie podlega kontroli. Nie ma żadnych wątpliwości, że prezes TK mimo wcześniejszego przekazania sprawy do rozpoznania pełnemu składowi trybunału na podstawie art. 44 ust. 1 pkt 1f ustawy o TK, a zatem ze względu na szczególną zawiłość lub doniosłość sprawy, mógł później w związku ze zmianą oceny zmodyfikować to zarządzenie i przekazać sprawę do rozpoznania składowi pięciu sędziów – wprost przewidzianemu w art. 44 ust. 1 pkt 2a dla tej kategorii spraw. Na pewno z powodu tej decyzji skład trybunału nie stał się sprzeczny z przepisami prawa w rozumieniu art. 379 pkt 4 k.p.c. Dla jasności trzeba wskazać, że zarządzeń prezesa TK próżno szukać w katalogu źródeł prawa w art. 87 Konstytucji RP (są nimi: konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia, a także – na obszarze działania organów, które je ustanowiły – akty prawa miejscowego). To spostrzeżenie wyklucza zarazem stosowanie do orzeczeń TK przepisów o skardze o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia, która zresztą dotyczy prawomocnego wyroku sądu drugiej instancji (art. 4241 k.p.c.).
Postępowania przed TK nie można też wznowić w trybie nadzwyczajnym. Nie tylko z uwagi na konstytucyjną ostateczność orzeczeń TK, lecz również z uwagi na brak podstawy prawnej z przyczyn nieważności, nawiązującej do składu sądu (art. 401 k.p.c. pozwala na to, jedynie gdy w składzie sądu zasiadała osoba nieuprawniona albo orzekał sędzia wyłączony z mocy ustawy). Oczywiste jest, że żadna z tych sytuacji nie miała miejsca. Inne zaś niż nieważność przyczyny wznowienia w ogóle nie wchodzą tu w rachubę.
Ostateczne orzeczenia TK w sprawie zgodności z konstytucją czerwcowej ustawy o TK oraz listopadowej nowelizacji wytyczają prawny kierunek rozwiązania kryzysu konstytucyjnego. Wszystkie władze RP mają obowiązek to orzeczenie szanować. Obowiązek niezwłocznej publikacji orzeczeń TK jest bezwarunkowy. Jednoznaczny art. 190 ust. 1 konstytucji uzupełnia art. 9 ust. 1 pkt 6 ustawy o ogłaszaniu aktów normatywnych, z którego wynika, że w Dzienniku Ustaw ogłasza się orzeczenia trybunału. Tego obowiązku nikt kwestionować nie może. Paradoksalnie zaś, skoro orzeczenie TK wchodzi w życie (tak jak ustawa) z dniem ogłoszenia, to brak publikacji orzeczenia spowoduje, że skutecznie wybranych przez poprzedni parlament jest nie trzech, lecz pięciu sędziów – z uwagi na domniemanie konstytucyjności ustawy czerwcowej. Czy na pewno o to chodzi?