Kluby PO, Lewica i PSL poparły w środowej debacie w Sejmie rządowy projektu ustawy o pracownikach samorządowych. PiS propozycje rządowe poprze, ale tylko gdy zostaną uwzględnione poprawki klubu zgłoszone do projektu.

Ponieważ kluby PO, PiS i Lewica zgłosiły poprawki, projekt będzie ponownie rozpatrywany przez komisję samorządu terytorialnego i polityki regionalnej.

Projekt rządowy zakłada m.in., że kandydaci na stanowiska kierownicze w samorządzie nie będą musieli mieć dwuletniego stażu w administracji, a jedynie trzyletnie doświadczenie zawodowe lub w prowadzeniu biznesu. Ma to zachęcić do pracy w administracji samorządowej osoby z doświadczeniem biznesowym.

Według posła Lewicy Witolda Gintowta-Dziewiałtowskiego, przyjęcie takiego przepisu może mieć "nieprzewidywalne skutki". Szczególnie że - jak dodał - nie określono jakie doświadczenia zawodowe musieliby mieć kandydaci na pracowników samorządowych.

Radosław Witkowski (PO) ocenił, że projekt "wstrząśnie skostniałymi strukturami samorządów". Jako przykład pozytywnych zmian podał uelastycznienie czasu pracy pracowników samorządowych i wprowadzenie zasady, że to kierownik jednostki będzie określał warunki płacowe, co pozwoli na zatrudnienie fachowych kadr. "Nie będzie przeszkód, aby pensja fachowca była równie wysoka jak w sektorze prywatnym" - podkreślił.

Kluby PiS, Lewicy i PSL zgłosiły zastrzeżenia do zapisu mówiącego, że sekretarz nie może należeć do partii politycznej, ani jej tworzyć

Najwięcej kontrowersji wzbudziło rozwiązanie przyjęte w projekcie, aby w każdym urzędzie marszałkowskim, urzędzie gminy oraz starostwie zatrudniono sekretarzy, których zadaniem będzie m.in. organizacja pracy urzędu iázarządzanie zasobami ludzkimi. "W małych gminach to stanowisko jest zbędne" - ocenił Gintowt - Dziewiałtowski. Podobne stanowisko w tej sprawie ma PiS.

PiS nie podoba się, że sekretarzem będzie mogła zostać jedynie osoba z kilkuletnim stażem w samorządzie. Jerzy Rębek (PiS) zwrócił uwagę, że nie będą mogli ubiegać się o tę funkcję pracownicy administracji publicznej np. zatrudnieni w ministerstwach.

Rębek ocenił, że nie jest dobre rozwiązanie polegające na tym, że sekretarza powołuje wójt, burmistrz albo prezydent miasta. Jego zdaniem, powołanie przez radę gminy, powiatu czy województwa daje większą szansę na niezależność działania sekretarza.

Zastępca szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Adam Leszkiewicz tłumaczył, że w zamyśle rządu sekretarz miał pełnić podobną rolę jak dyrektor generalny w korpusie służby cywilnej. Jego zdaniem, osoba pełniąca tę funkcję powinna znać praktykę pracy urzędu samorządowego.

Kluby PiS, Lewicy i PSL zgłosiły także zastrzeżenia do zapisu mówiącego, że sekretarz nie może należeć do partii politycznej, ani jej tworzyć. To fikcja - ocenili.

Projekt zakłada wprowadzenie w samorządzie nowej kategorii pracowników - doradców i asystentów. Umowa o pracę będzie z nimi zawierana na czas pełnienia funkcji przez kierownika jednostki. Według Rębeka, status doradców i asystentów "jest niejasny".

Nowa ustawa ma zastąpić wielokrotnie nowelizowany dokument z 1990 r. o pracownikach samorządowych

Klub Lewicy chce rozszerzenia katalogu osób, które nie będą mogły być powołane na funkcję sekretarza ze względu na popełnienie przestępstwa umyślnego o starostów i marszałków.

Rządowy projekt wprowadza ponadto obowiązek zatrudnienia na czas określony osoby po raz pierwszy podejmującej pracę w administracji. Określono w nim, na jakiej podstawie są zatrudniani pracownicy samorządowi - wyboru, powołania, umowy o pracę. Zrezygnowano z mianowania jako formy nawiązania stosunku pracy, które obecnie stosowane jest tylko w gminach.

Rząd przewiduje także możliwość zatrudniania na niektórych stanowiskach osób nie posiadających obywatelstwa polskiego.

Nowa ustawa ma zastąpić wielokrotnie nowelizowany dokument z 1990 r. o pracownikach samorządowych.