Proces przeciwko serwisowi Chomikuj.pl doprowadził do złożenia dwóch skarg o niewłaściwe wdrożenie unijnych przepisów przez Polskę.
Polska jednym z częściej skarżonych państw / Dziennik Gazeta Prawna
Prof. Elżbieta Traple wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego i partner w kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy / Dziennik Gazeta Prawna
Chodzi o głośne postępowanie, w którym sąd I instancji nakazał Chomikuj.pl filtrowanie przez trzy lata plików i blokowanie dostępu do pirackich kopii filmów „Dzień świra”, „Katyń” i „Wenecja” (IX GC 791/12). W apelacji, opisanej przez DGP w minionym tygodniu, prawnicy reprezentujący serwis dowodzą, że polskie prawo nie przewiduje możliwości nałożenia takiego obowiązku. Tego też dotyczy jedna z dwóch skarg skierowanych przez Stowarzyszenie Filmowców Polskich do Komisji Europejskiej. Organizacja dowodzi w niej, że Polska nie wdrożyła poprawnie unijnych regulacji.
Chodzi o art. 15 ust. 1 dyrektywy 2000/31/WE Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie niektórych aspektów prawnych usług społeczeństwa informacyjnego. Przepis ten nie pozwala nakładać na usługodawców internetowych ogólnego obowiązku monitorowania plików. Tymczasem nasza ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1422 ze zm.) zabrania nakazywać jakiegokolwiek monitoringu. Idzie więc dalej niż przepisy unijne.
W tej samej skardze zarzucono Polsce także niewłaściwą implementację – w art. 14 naszej ustawy – innego przepisu wspomnianej dyrektywy. Otóż polska regulacja wyłącza odpowiedzialność usługodawcy internetowego do momentu, kiedy nie zostanie on powiadomiony o naruszeniu prawa. Tymczasem dyrektywa unijna nie przewiduje takiego wyłączenia, gdy serwis internetowy wie o faktach lub okolicznościach, w świetle których bezprawność działań użytkowników jest oczywista. Także i w tym przypadku polskie normy są więc zdaniem skarżących dużo bardziej liberalne wobec usługodawców internetowych niż te unijne.
Jednocześnie też SFP skierowało kolejną skargę na niewłaściwą implementację przepisów dwóch innych dyrektyw. Chodzi o art. 8 ust. 3 dyrektywy 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym oraz art. 11 zd. 3 dyrektywy 2004/48/WE Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej. Upraszczając: pełnomocnicy filmowców dowodzą, że polskie prawo – wbrew rozwiązaniom przyjętym w dyrektywie – nie przewiduje możliwości żądania od serwisów internetowych podjęcia działań, które uniemożliwiłyby naruszanie praw autorskich, np. zablokowania dostępu do danej strony internetowej.
KE przyjęła obydwie skargi, choć poprosiła o uszczegółowienie pewnych wątków. Jeśli zgodzi się z podniesionymi zarzutami, to wyda tzw. uzasadnioną opinię i wyznaczy Polsce czas na naprawienie błędów. Jeśli nasz kraj tego nie uczyni, KE może skierować skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jednocześnie wnioskując o nałożenie kary finansowej.
TRZY PYTANIA
Sądy mogą nakazywać blokowanie witryn
W skardze do KE zwraca pani uwagę, że unijne prawo przewiduje inne niż polskie przepisy zasady wyłączenia odpowiedzialności usługodawców internetowych. Na czym polega różnica?
Polskie prawo przyjmuje, że hostujący ponosi odpowiedzialność tylko wtedy, jeśli wie o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności. Tymczasem dyrektywa unijna przewiduje, że hostujący odpowiada także wtedy, gdy wie o faktach lub okolicznościach, które w sposób oczywisty świadczą o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności. Jest to istotna różnica, gdyż dla przyjęcia odpowiedzialności nie wymaga się wówczas zawiadomienia o konkretnym pliku. Jeśli hostujący zna okoliczności, które ewidentnie świadczą o naruszeniach, wie, że duża część plików na jego serwerze jest wykorzystywana nielegalnie (np. jest oczywistym, że są to nielegalnie umieszczane filmy), to powinien interweniować. Skoro nie korzysta wówczas z tzw. bezpiecznego portu, to sąd może nakazać mu podjęcie takich kroków, które są rozsądne dla zapobiegania naruszeniom, np. określone filtrowanie.
Filtrowania dotyczy kolejny ze stawianych zarzutów. Dowodzi pani, że unijne prawo zakazuje jedynie nakładania ogólnego obowiązku filtrowania plików. Szczególny już może być wprowadzany. Jak odróżnić jeden od drugiego?
Dyrektywa o handlu elektronicznym wyraźnie wskazuje, że państwa członkowskie nie mogą nakładać na usługodawców nadzoru jedynie w odniesieniu do obowiązków o charakterze ogólnym, np. obowiązku filtrowania wszystkiego, co pojawia się na serwerze. Różnicę tę dobrze widać na przykładzie procesu przeciwko serwisowi Chomikuj.pl. W pozwie sprecyzowaliśmy dokładnie, na czym ma polegać monitorowanie konkretnych plików. Wskazaliśmy, w jaki sposób ma się odbywać, jakich filmów ma dotyczyć, jak często powinno być przeprowadzane. Tak nałożonego obowiązku filtrowania nie można uznać za ogólny.
Jest też druga skarga, w której dowodzicie, że polskie przepisy, wbrew prawu unijnemu, nie przewidują możliwości nakładania obowiązków na osoby trzecie. Dlaczego powinny na to pozwalać?
Pośrednicy mają najwięcej możliwości, aby zakończyć nielegalne działania. Chodzi o sytuację, gdy dany podmiot sam nie narusza prawa, ale jego usługi są wykorzystywane przez osoby trzecie w działalności naruszającej prawo. Przepisy unijne pozwalają w takiej sytuacji nakładać na pośrednika nakazy, które pozwolą na skuteczne zwalczanie naruszeń, np. nakaz blokowania dostępu do strony, na której znajdują się nielegalnie udostępnione treści. Takie nakazy są coraz częściej orzekane w krajach unijnych.
Może też chodzić o udzielenie określonych informacji. Dobrze obrazuje to niedawny wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie Stadtsparkasse. Firma Coty próbowała uzyskać informację o właścicielu konta bankowego, na które trafiały przelewy ze sprzedaży podrobionych towarów. Bank odmówił, powołując się na tajemnicę bankową. Doszło tu do ścierania się dwóch chronionych dóbr – tajemnicy bankowej i praw własności intelektualnej. Trybunał uznał, że postanowienia dyrektywy w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej stoją na przeszkodzie zezwalaniu w prawie krajowym instytucji bankowej, by w sposób nieograniczony i bezwarunkowy mogła odmówić udzielenia informacji.