Sejm anulował wybór pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego. W każdym z pięciu głosowań uchwały zostały przegłosowane dużą przewagą głosów przez posłów PiS oraz klubu Kukiz'15.

Politycy PO w geście protestu podczas debaty opuścili sejmową salę. Partia ta przekonywała, że anulowanie wyboru sędziów Trybunału jest złamaniem zasad prawnych i oszukiwaniem wyborców.

W każdym z pięciu głosowań uchwały w sprawie stwierdzenia mocy prawnej wyboru sędziów zostały przegłosowane dużą przewagą głosów przez posłów PiS oraz klubu Kukiz'15. Przeciwne były kluby Nowoczesnej i PSL. Politycy PO w geście protestu podczas debaty opuścili sejmową salę.

Na konferencji prasowej z udziałem większości posłów klubu, liderzy PO przekonywali, że anulowanie wyboru sędziów Trybunału jest złamaniem zasad prawnych i oszukiwaniem wyborców. "To jest nawet nie zamach, to demontaż demokracji" - mówił szef klubu PO Sławomir Neumann.

Z kolei Prawo i Sprawiedliwość twierdzi, że październikowy wybór pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego przez Sejm poprzedniej kadencji odbył się z naruszeniem prawa. Sędziowie ci nie zostali jeszcze zaprzysiężeni przez prezydenta Andrzeja Dudę, mimo iż kadencje ich poprzedników już wygasły.

Poseł-sprawozdawca Stanisław Piotrowicz z PiS argumentował, że Sejm poprzedniej kadencji dopuścił się szeregu uchybień proceduralnych, uchwalając wnioski o powołanie pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Dodał, że uchybienia te pojawiły się już na etapie zgłaszania wniosków o powołania sędziów, procedowania w tej sprawie i "wątpliwego prawnie" oczekiwania finalizacji działań Sejmu 7. kadencji przez Sejm 8. kadencji. Piotrowicz mówił, że Sejm musi dokonać "konwalidacji" tamtych uchwał, bo naruszyły one normy konstytucyjne, ustawowe i regulaminowe. Stąd wniosek o wadliwość uchwał i ich brak mocy prawnej. "Sejm sam musi naprawić swoje błędy" - mówił poseł. Polityk PiS mówił też, że nie ma konstytucyjnych przeszkód, aby Trybunał działał przejściowo w zmniejszonym składzie.

Uchwały, obok posłów PiS, poparli także parlamentarzyści klubu Kukiz'15. Jego przedstawiciel, Kornel Morawiecki, mówił podczas debaty, że "nad prawem jest dobro narodu, i jeżeli prawo to dobro zaburza, to nie wolno uważać tego za coś, czego nie można naruszyć, zmienić". "Prawo, które nie służy narodowi, to jest bezprawie" - podkreślał.

Zdecydowanie przeciwko uchwałom były kluby Nowoczesnej i PSL. W trakcie debaty głos zabrała większość posłów Nowoczesnej. Kamila Gasiuk-Pihowicz nazwała działanie PiS-u "demokratycznym kanibalizmem". Przekonywała, że Prawo i Sprawiedliwość narusza prawo i niszczy demokrację. Z kolei Krzysztof Paszyk z PSL zwrócił uwagę, że gdyby przyjąć tok rozumowania PiS i klubu Kukiz'15, Sejm mógłby uchylać uchwały w sprawie wyboru także pozostałych sędziów Trybunału Konstytucyjnego.
W imieniu PO, jeszcze przed opuszczeniem sejmowej sali, głos zabrał poseł Robert Kropiwinicki, który mówił, że PiS dąży do "zdeptania Konstytucji" i zniszczenia ostatniego organu, który może się temu przeciwstawiać. Przekonywał, że posłowie muszą bronić Polski przed "dyktaturą PiS-u".


Posłowie stwierdzili "braku mocy prawnej" uchwał, którymi Sejm w październiku wybrał sędziów: Romana Hausera, Krzysztofa Ślebzaka, Andrzeja Jakubeckiego, Bronisława Sitka i Andrzeja Sokalę. Zgodnie z nowelizacją ustawy, którą parlament przyjął, a prezydent podpisał w ubiegłym tygodniu, Sejm dokona wyboru następców tych członków Trybunału Konstytucyjnego. Nowelizacja wchodzi w życie 5 grudnia. Dwa dni wcześniej Trybunał Konstytucyjny zajmie się wciąż obowiązującą ustawą z czerwca. Z kolei 9 grudnia Trybunał zajmie się nowelizacją ustawy, zaskarżoną przez Platformę Obywatelską oraz Rzecznika Praw Obywatelskich.