Sędzia Rafał Puchalski: Prezydent niepotrzebnie doprowadził do sytuacji, w której pod jego adresem są stawiane zarzuty działania politycznego.

Ewa Maria Radlińska: W marcu tego roku warszawski Sąd Rejonowy skazał Mariusza Kamińskiego (byłego szefa CBA) na 3 lata pozbawienia wolności i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk. Na początku listopada Kamiński wniósł apelację. A teraz został ułaskawiony przez prezydenta. Jest pan sędzią karnym, a więc osobą szczególnie wrażliwą na tę część prawa. I co pan myśli o tym?

Rafał Puchalski, sędzia: Art. 42 ust. 1 konstytucji stanowi, że każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu. Ta konstytucyjna gwarancja znalazła odzwierciedlenie w art. 5 par. 1 kodeksu postępowania karnego. Sąd orzekający w sprawie pana ministra Mariusza Kamińskiego procedował w zawodowym trzyosobowym składzie i co należy podkreślić, odnośnie zapadłego wyroku, żaden z sędziów nie zgłosił zdania odrębnego. Nie wolno mi, a tym bardziej nie czuję się uprawniony, do oceny prawidłowości zapadłego orzeczenia. Jedynym organem, który miał prawo do weryfikacji treści orzeczenia był sąd II instancji. Ponieważ nie doszło do rozpoznania apelacji, pan Kamiński jest osobą niewinną w świetle przepisów prawa. Z przykrością słuchałem uzasadnień polityków, którzy w oparciu jedynie o swoje subiektywne odczucie, ewentualnie o doniesienia medialne oceniali wyrok. Jest to moim zdaniem niedopuszczalne w krajach dojrzałej demokracji. I podkreślę, że dotyczy to w takim samym stopniu wszystkich stron sceny politycznej.

EMR: A ja z przykrością słucham o lekceważeniu wyroków i procedury karnej przez głowę państwa!

RP: Jestem przerażony sytuacją, w której uzasadnieniem decyzji o ułaskawieniu jest uznanie, że sprawa była „polityczna”. Przeraża mnie to, ponieważ o ile przyzwyczaiłem się do ferowania wyroków przez środowisko polityków, którzy zawsze krytykują sądy, jeżeli orzeczenie nie jest zgodne z ich oczekiwaniami i zawsze sądy działają w takich sytuacjach na „zlecenie władzy”, to od pana prezydenta oczekiwałbym chociażby kilku-zdaniowego, ale merytorycznego uzasadnienia. Tymczasem pan prezydent niepotrzebnie doprowadził do sytuacji, w której pod jego adresem są stawiane zarzuty działania politycznego. W takiej konfiguracji różne środowiska będą oceniały jego postępowanie jako polityczne. Pozostaje zadać pytanie retoryczne: Kto będzie oceniał kiedy wyrok jest polityczny?

EMR: Wróćmy do przepisów. Te regulujące kwestie ułaskawienia zawarte są w dziale XII kodeksu postępowania karnego opatrzonego tytułem: „Postępowanie po uprawomocnieniu się orzeczenia”. A orzeczenia prawomocnego w sprawie nie ma. Mogą być tu jakieś wątpliwości interpretacyjne?

RP: Przepisy procedury karnej nie budzą pozornie większej wątpliwości. Wydaje się oczywistym, że usytuowanie przepisów w tym dziale wskazuje na to, że procedura ułaskawienia jest wszczynana po uprawomocnieniu się orzeczenia. Niestety tak nie jest, ponieważ przepisy k.p.k., moim zdaniem, same w sobie są lekko sprzeczne i tym samym nie dziwi mnie obecna dyskusja odnośnie prawidłowości procedury ułaskawienia przez pana prezydenta przed orzeczeniem sądu II instancji. Tytuł działu jest jasny i nawet nie powinien być interpretowany. Natomiast już zawarte w przepisach sformułowania nie są tak jednoznaczne.

EMR: Proszę podać przykład.

RP: Przykładem będzie wyrok w którym warunkowo umorzono postępowanie karne względem sprawcy. Żaden z dotychczasowych komentatorów nie zwrócił na to uwagi, a przecież Sąd Najwyższy uznaje warunkowe umorzenie postępowania za odstąpienie od skazania i karania sprawcy. Ustawa o KRK również nie traktuje warunkowego umorzenia postępowania jako skazania, skoro w art. 1 ust. 2 pkt 1 określa odrębną kategorię informacji, wskazując, iż KRK zawiera dane osób prawomocnie skazanych za przestępstwa lub przestępstwa skarbowe. Wracając do sprawy pana Kamińskiego, to zwolennicy decyzji pana prezydenta wywodzą uprawnienie dla niego do ułaskawienia przed uprawomocnieniem się wyroku bezpośrednio z normy art. 139 konstytucji. Przeciwnicy argumentują to właśnie usytuowaniem procedury ułaskawieniowej w omawianym dziale oraz szczegółowym jej opisem.

EMR: A kto ma rację?

RP: Jestem przekonany, że każda ze stron pozostanie przy swoim stanowisku i ta precedensowa decyzja stanie się przyczynkiem do zmian ustawodawczych, rozwiewających wątpliwości.

EMR: No dobrze, to czy wyroki karne mają jeszcze jakieś znaczenie?

RP: Sądy są powołane do rozstrzygania spraw karnych i jako jedyne są uprawnione do oceny stanu faktycznego oraz jego reasumpcji pod ewentualną normę prawa materialnego. Z kolei prezydent ma prerogatywę do stosowania prawa łaski. Można się nie zgadzać z decyzją głowy państwa, ale sądy nie są od oceny motywów jego działania. Sądy muszą się do decyzji ułaskawieniowych stosować w ramach obowiązujących przepisów. Czym innym jest jednak dokonywanie publicznej oceny wyroku przez polityka. Jest to niedopuszczalne i podważa zaufanie obywatela do wymiaru sprawiedliwości. To prosta droga do wprowadzenia trybunałów ludowych w miejsce przepisów. Muszę jednak zwrócić uwagę, że ta niebezpieczna tendencja istnieje już od dłuższego czasu. Obecna opozycja w wielu wypadkach pozwalała sobie na ocenianie merytoryczne wyroków, w zależności od potrzeb.

EMR: Ale obecna władza podobno (według doniesień medialnych) pozwala sobie na ułaskawianie, nawet bez zaglądania do akt sprawy. Lepsza nie jest.

RP: Jeżeli prawdą są te doniesienia to niewątpliwie należy to ocenić bardzo krytycznie. Sytuacja taka świadczyłaby o przedmiotowym traktowaniu przeprowadzonej procedury ułaskawieniowej. Mam nadzieję, że doniesienia te nie są prawdziwe.

EMR: A to kolejna wątpliwość co do bycia w zgodzie z prawem przez głowę państwa.

RP: Nie jestem uprawniony do oceniania działań pana prezydenta. Sądy mają obowiązek wykonać decyzję skorzystania przez prezydenta z prawa łaski. W sprawie pana Kamińskiego pan prezydent skorzystał z ułaskawienia w formie umorzenia postępowania. Szkoda, że nie upubliczniono normatywnej podstawy tego umorzenia (art. 17 k.p.k.), ale w przeciwieństwie do niektórych komentatorów uważam, że decyzja ta kończy definitywnie postępowanie.

EMR: No to na koniec: najpierw manipulacje wątpliwe konstytucyjnie przy ustawie o Trybunale Konstytucyjnym, a teraz wątpliwe prawnie ułaskawienie. Czy sędziowie nie powinni już - jako środowisko - interweniować?

RP: Z ubolewaniem obserwuję wspomniane zdarzenia. Tym bardziej jest to smutne, że od wielu już lat politycy, w toku kampanii wyborczych zarzucają ekipom rządzącym zamachy na demokrację, działania na rzecz partyjnych interesów, a gdy osiągają cel polegający na przejęciu władzy w państwie, zapominają co krytykowali. Wydaje się, że jedynie niezawiśli sędziowie oraz niezależne sądy są zabezpieczeniem obywatela przed zakusami polityków. Mam nadzieję, że środowisko sędziowskie wykaże się odwagą cywilną i jeżeli będzie dochodziło do sytuacji wkraczania polityki w sferę odrębności władzy sądowniczej z całą mocą się temu przeciwstawi.

Rozmawiała: Ewa Maria Radlińska