Prezydent zwrócił się do sądu o wykonanie prawa łaski poprzez umorzenie sprawy byłego szefa CBA oraz pozostałych oskarżonych w sprawie afery gruntowej.
Sąd ma decyzję prezydenta wykonać, a nie rozstrzygać, czy jest ona zgodna z prawem, czy nie. W ten sposób Wojciech Małek, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, niejako przeciął spór na temat tego, czy postępowanie apelacyjne w sprawie dotyczącej byłego kierownictwa Centralnego Biura Antykorupcyjnego powinno nadal się toczyć, czy też należy je umorzyć.
Na specjalnie w tym celu zorganizowanej konferencji prasowej sędzia Małek przyznał, że pierwszy raz spotyka się z taką sytuacją, kiedy akt łaski prezydenta dotyczy osób, wobec których nie zapadł jeszcze prawomocny wyrok.
– To prawdopodobnie pierwszy taki przypadek w historii – mówił. Podkreślał również, że apelację w tej sprawie złożyli nie tylko wszyscy oskarżeni, ale także oskarżyciel posiłkowy, którym był przedstawiciel najbliższej rodziny Andrzej Leppera. A to oznacza, że nawet gdyby oskarżeni wycofali swoje odwołania, to sprawa i tak trafiłaby do II instancji.
Podczas konferencji sędzia przyznał również, że przed wydaniem aktu łaski ani prezydent, ani nikt z jego otoczenia nie zwracał się do sądu z prośbą o wgląd w akta sprawy. A większa ich część jest tajna, co oznacza, że zapoznawać się z nimi można jedynie w kancelarii tajnej sądu. I pewnie nie budziłoby to większych kontrowersji – prezydent bowiem nie ma takiego obowiązku przed dokonaniem ułaskawienia – gdyby nie to, że prezydencki minister Andrzej Dera zapewniał, że Andrzej Duda podjął swoją decyzję właśnie po zapoznaniu się z aktami sprawy Kamińskiego.
To jednak nie koniec kontrowersji. Oburzenie środowiska sędziowskiego wywołały wczorajsze wypowiedzi prezydenta, który z imienia i nazwiska wskazywał, że to sędzia Wojciech Łączewski doprowadził do tego, że sprawa stała się polityczna.
– Wytykanie palcem przez przedstawiciela władzy wykonawczej konkretnych sędziów, którzy przecież wydają wyroki w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej i robią to w granicach obowiązującego prawa, oceniam jako bardzo niebezpieczny precedens i naruszenie zasady trójpodziału władz. Jest to tym bardziej bulwersujące, że przecież skład w tej sprawie był trzyoosobowy – komentuje Waldemar Żurek, rzecznik prasowy Krajowej Rady Sądownictwa. Zastrzega jednak, że nie jest to oficjalne stanowisko rady. Ta bowiem jest organem kolegialnym, który wyraża swoje opinie w formie uchwał podejmowanych w drodze głosowania. Najbliższe posiedzenie KRS ma się zaś odbyć dopiero w grudniu.
Również sędzia Wojciech Małek podkreślał, że w sprawie szefostwa CBA wyrok zapadł w składzie trzech zawodowych sędziów. I był on jednogłośny, co oznacza, że żaden z sędziów nie złożył zdania odrębnego.
Prezydent Andrzej Duda zarzucał sędziemu Łączewskiemu, że specjalnie pisał uzasadnienie przez pół roku, aby później opublikować je tuż przed samymi wyborami.
Zdaniem sędziego Małka te insynuacje są obraźliwe. Jak podkreślił, dotrzymanie terminu instrukcyjnego co do sporządzenia uzasadnienia – zarówno w tej sprawie, jak i wielu innych – jest po prostu nierealne. Sam sędzia Łączewski w wywiadzie udzielonym DGP w październiku br. („Nie uciekam od odpowiedzialności – DGP nr 192/2015) tłumaczył, że przez 152 dni, jakie minęły od wydania wyroku do podpisania uzasadnienia przez wszystkich członków składu orzekającego, sporządził m.in. jednoosobowo 16 uzasadnień pierwszoinstancyjnych, 11 uzasadnień drugoinstancyjnych, wydał 55 wyroków, odbył 102 sesje, na których były wyznaczone 224 sprawy. Podkreślał przy tym, że uzasadnienie w sprawie byłego kierownictwa CBA liczy 407 stron, z czego tylko 182 strony są jawne, a pozostałe ściśle tajne. To oznacza, że większa część uzasadnienia musiała zostać sporządzona w kancelarii tajnej. A to znacznie wydłuża całą procedurę.
Zarzuty pod adresem sędziego Łączewskiego sformułował również Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości. Mówił w Polskim Radiu m.in., że sędzia został powołany do sprawy Mariusza Kamińskiego z pominięciem procedur. Zaprzeczył temu wczoraj sędzia Wojciech Małek. Jak podkreślił, wszystkie składy sądzące są wyznaczane tak samo, a więc według kolejności wpływu spraw. W tym przypadku też wszystko miało się odbyć zgodnie z procedurami zawartymi w kodeksie postępowania karnego.
Wyrok w sprawie szefa CBA wydało trzech sędziów. Żaden nie zgłosił zdania odrębnego.