Rok po zlikwidowaniu wykazu nierzetelnych firm ukazało się oświadczenie przepraszające za umieszczenie w nim legnickiego przedsiębiorcy. Ten zastanawia się jednak nad roszczeniami finansowymi.
Historia sporu / Dziennik Gazeta Prawna
Osoby wchodzące na stronę internetową Urzędu Zamówień Publicznych od kilku dni wita oświadczenie prezesa, w którym przeprasza on Jana Wleklika, właściciela przedsiębiorstwa YAX-Wleklik za bezprawne umieszczenie na czarnej liście, czyli w wykazie nierzetelnych przedsiębiorców. „Prezes UZP oświadcza, że dokonał wpisu do wykazu z naruszeniem przepisów ustawy – Prawo zamówień publicznych, czym naruszył dobre imię pana Jana Wleklika” – napisano w komunikacie.
– Cieszę się, że przeprosiny i przyznanie się do złamania prawa przez prezesa UZP wreszcie się ukazały. Trudno jednak mówić o pełnej satysfakcji z zakończenia sprawy. Pomimo oficjalnego sądowego rozstrzygnięcia i potwierdzenia naszego stanowiska, głoszonego od początku sporu, osoby odpowiedzialne za złamanie prawa nie poniosły żadnej odpowiedzialności – wskazuje Arkadiusz Wleklik, pełnomocnik przedsiębiorcy.
Prawo działa wstecz
Cała sprawa to konsekwencje umieszczenia przed ponad sześciu laty firmy na czarnej liście. Przedsiębiorstwo miało spór z jednym z zamawiających, ostatecznie zapłaciło karę umowną, co jego zdaniem zamykało sprawę. Problem polega na tym, że przepisy wprowadzające listę nierzetelnych firm jednocześnie zmieniły zasady wykluczania z przetargów. Wcześniej naprawienie szkody wyrządzonej przez wykonawcę pozwalało na dalsze uczestnictwo w rynku zamówień publicznych; zgodnie z nowymi przepisami z 2008 r. – już nie.
Zdaniem prezesa UZP zmiana prawa objęła także firmy, które przed nowelizacją zapłaciły kary umowne, naprawiając szkodę. Sądy uznały jednak, że oznaczałoby to, iż prawo działa wstecz. Potwierdził to Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z 27 sierpnia 2015 r. (sygn. akt I ACa 2026/14). To właśnie jego konsekwencją są przeprosiny.
– Mam nadzieję, że ta sprawa znajdzie swe odbicie w jakości legislacji. Pokazuje dobitnie, że stworzono prawo, które było krzywdzące dla przedsiębiorców – komentuje Piotr Mazuro, adwokat z kancelarii Mazurkiewicz Cieszyński Mazuro, która reprezentowała dwóch przedsiębiorców wpisanych na czarną listę. – Oczywiście nikt nie kwestionuje potrzeby eliminacji z przetargów nierzetelnych firm. Te muszą jednak wiedzieć, kiedy i za co poniosą konsekwencje – dodaje.
Groźba roszczeń
Przedsiębiorca zastanawia się teraz nad pozwem o zadośćuczynienie i odszkodowanie. Podjęta przez niego próba ugodowa opiewała na kwotę 10 mln zł, czyli mniej więcej połowę rocznego budżetu UZP. Na posiedzenie w tej sprawie nie stawili się ani przedstawiciel UZP, ani Prokuratorii Generalnej.
Prawnicy uważają, że sprawa o odszkodowanie może być trudna do wygrania. Dużo łatwiej będzie wywalczyć zadośćuczynienie. Właściciel firmy nie podjął jeszcze decyzji, czy o nie wystąpi.
– Ponieśliśmy olbrzymie straty finansowe, wizerunkowe, biznesowe, a tego typu skutki bezprawnych decyzji prezesa UZP ciągną się latami – tłumaczy Arkadiusz Wleklik.
– To przerażające, że polskie urzędy niszczą przedsiębiorców i nikt ostatecznie nie ponosi za to konsekwencji. Myślę, że urzędnicy powinni być obowiązkowo ubezpieczeni od odpowiedzialności cywilnej, podobnie jak przedsiębiorcy. Nie dziwię się, że polscy biznesmeni wolą prowadzić działalność w innych krajach – stwierdza prawnik.
UZP nie komentuje wyroków sądowych. Wcześniej zwracał uwagę, że prowadzony przez niego wykaz miał charakter wyłącznie informacyjny. To zamawiający podejmował decyzję, czy wykluczyć firmę z przetargu. Przedsiębiorcy alarmowali jednak, że eliminacja z rynku zamówień była automatyczna.
Czarna lista zniknęła w październiku 2014 r. Sejm zdecydował się wykreślić ją z przepisów w związku z postępowaniem prowadzonym przeciwko Polsce przez Komisję Europejską za niewłaściwą implementację regulacji unijnych.