Czy regulacje UE mogą podważać gwarancje prawa karnego państw członkowskich? Do takiego wniosku może prowadzić analiza wyroku TSUE.
Zdaniem Trybunału przepisy włoskiego kodeksu karnego dotyczące przedawnienia naruszały art. 325 Traktatu o funkcjonowaniu UE: / Dziennik Gazeta Prawna
Chodzi o sprawę Taricco i inni przeciwko Włochom (C-105/14). – W wyroku tym trybunał, opierając się na przepisie dotyczącym zwalczania nadużyć finansowych w Unii – art. 325 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej – i zasadzie pierwszeństwa prawa unijnego nad prawem państwa członkowskiego, nakazał de facto włoskiemu sądowi krajowemu wyłączenie stosowania przepisów włoskiego kodeksu karnego o przedawnieniu karalności niektórych przestępstw – relacjonuje Zbigniew Krüger, adwokat z kancelarii Krüger & Partnerzy Adwokaci.
Dla karnistów to przełomowy wyrok. Oznacza bowiem, że europejski trybunał może decydować o stosowanych w porządku krajowym zasadach przedawnień.
Bezkarność oszustw
Pytanie prejudycjalne do trybunału UE skierował sąd włoski, który zajmował się sprawą karuzeli VAT. Oszustwo dotyczyło kilku milionów euro. Przez włoskie regulacje sprawa przedawniłaby się, zanim będzie można wydać ostateczny wyrok, w 2018 r. Wszystko dlatego, że zgodnie z włoskim prawem przedawnienie następuje po upływie okresu odpowiadającego maksymalnej karze przewidzianej za dany typ przestępstwa. Bieg okresu przedawnienia może zostać jednak przerwany, np. w wyniku wniesienia aktu oskarżenia. Powoduje to jednak tylko wydłużenie całego okresu o jedną czwartą. W efekcie sprawa karuzeli VAT przedawniłaby się po 7 latach i 6 miesiącach (udział w organizacji przestępczej) oraz 8 lat i 9 miesięcy (tworzenie organizacji przestępczej).
To zaniepokoiło sąd krajowy. Stwierdził on, że regulacja pozwalająca na przedłużenie terminu przedawnienia jedynie o jedną czwartą oznacza de facto brak przerwania biegu przedawnienia w większości postępowań karnych. Według włoskiego sądu analiza porządków prawnych państw UE wykazała, że włoskie przepisy są najkorzystniejsze dla oskarżonych, ponieważ przewidują najkrótsze okresy przedawnienia. A to może powodować powstanie przewagi konkurencyjnej oskarżonych nad firmami z siedzibą poza Włochami.
Trybunał przyznał, że uregulowanie może stanowić zagrożenie dla obowiązków nałożonych na państwa członkowskie. Powołał się przy tym na art. 325 ust. 1 i 2 TFUE. Włoska regulacja może praktycznie uniemożliwiać karanie za poważne oszustwa stanowiące zagrożenie dla interesów finansowych Unii.
Prawo krajowe
Wyrok budzi emocje w środowisku obrońców. Bo to sygnał, że na sytuację oskarżonych w procesach dotyczących karuzel VAT czy wyłudzeń dotacji unijnych może mieć wpływ nie tylko prawo krajowe.
– Z punktu widzenia podstawowych praw i wolności obywatelskich orzeczenie jest bulwersujące. Nie chodziło bowiem o materię traktatową. A prawo karne materialne i terminy przedawnienia przestępstw należą do wyłącznych kompetencji poszczególnych państw członkowskich – wskazuje mec. Krüger.
Zwracał na to uwagę w swym stanowisku wyrażonym w sprawie także rząd polski.
Czy jednak podobna sytuacja jak we Włoszech mogłaby mieć miejsce w Polsce?
– Jeżeli przedawnieniu miałaby ulec któraś z dużych spraw dotyczących karuzelowego obrotu towarami – a takich spraw jest bardzo dużo i dotyczą wielkich pieniędzy – polskie organy skarbowe i prokuratura mogą szukać furtki na podobnej zasadzie jak Włosi w sprawie Taricco – uważa mec. Krüger.
Zwraca przy tym uwagę, że przepisy, na które powołał się TSUE, mają charakter bardzo ogólny i same w sobie nie stanowią źródła praw czy obowiązków dla obywateli.
– Przepis ten stał się pretekstem dla trybunału, by wymóc na państwie członkowskim, by obywatele zostali tych praw pozbawieni. Pamiętajmy, że mówimy o podstawowych gwarancjach prawa karnego, jakie daje instytucja przedawnienia i jej terminy – podkreśla mec. Krüger.
Jego zdaniem wyrok może prowadzić do dalszych nierówności: podejrzani i oskarżeni o przestępstwa mogące choćby pośrednio wpływać na interesy finansowe Unii Europejskiej będą w gorszej sytuacji niż sprawcy podobnych przestępstw, o podobnej społecznej szkodliwości, w których jednak element interesu finansowego UE nie występuje.
Polityka karna
Powstaje więc pytanie, czy prawo europejskie może tak głęboko ingerować w krajowe prawo karne. Dotąd wiele było orzeczeń, które wywierały istotny wpływ na postępowanie karne: dotyczyły jednak uprawnień organów ochrony konkurencji w zakresie przeszukania i zabezpieczania dowodów w postępowaniu antymonopolowym czy tajemnicy zawodowej prawników zewnętrznych w tych postępowaniach.
– Pierwszy raz orzeczenie trybunału dotyka i podważa podstawową instytucję prawa karnego materialnego, jaką jest przedawnienie – informuje mec. Krüger.
Inaczej sprawę jednak komentuje dr Marcin Warchoł, wicedyrektor Instytutu Prawa Karnego na Uniwersytecie Warszawskim. Przypomina, że UE w trosce o swoje – czyli również nasze, polskie – interesy podejmuje wiele działań w obszarze polityki karnej.
– Przedawnienie jest jej elementem, bardzo ważnym instrumentem. Skoro art. 83 Traktatu Unii Europejskiej upoważnia instytucje unijne do określania przestępstw, a przedawnienie odnosi się do ich karalności, to nie widzę powodów, dla których instytucje Unii mogłyby określać ich znamiona, ale już nie ich karalność – wskazuje dr Warchoł.
Opowiada, jak na organizowanej przez niego konferencji prokurator okręgowy z Palermo dr Roberto Alfonso mówił, że przestępcy przenoszą swoją działalność do krajów, w których prawo im na nią pozwala. Dlatego według niego instytucja przedawnienia jest elementem polityki karnej i można ją ukształtować dowolnie.
– Przedawnienie nie jest prawem człowieka i oskarżony nie ma ekspektatywy przedawnienia. Terminy przedawnienia i sposób ich liczenia wcale nie muszą być korzystne dla sprawcy przestępstwa. I nie powinien on czerpać korzyści z tego, że skutek jego zachowania objawił się dopiero po pewnym czasie – zastrzega dr Warchoł.
Dla niego ten wyrok to jednak dowód na to, ja rozchodzą się wektory polityki karnej – tej prowadzonej w Unii i w Polsce.
– U nas skraca się terminy o połowę, zaś inne kraje unijne twierdzą, że wydłużenie ich o 1/4 to za mało i chcą więcej – podnosi prawnik.
Przypomina kazus konfiskaty rozszerzonej. Stanowi ona ważne narzędzie walki ze zorganizowaną przestępczością. Poselski projekt ustawy z 2008 r., który miał ją wprowadzić do polskiego prawa, wyrzucono do kosza bez uzasadnienia.
Tymczasem Parlament Europejski i Rada wydały w kwietniu 2014 r. dyrektywę 2014/42/UE w sprawie zabezpieczenia i konfiskaty narzędzi służących do popełnienia przestępstwa i korzyści pochodzących z przestępstwa w Unii Europejskiej. W dokumencie zauważono, że dotychczasowe „systemy służące konfiskacie rozszerzonej oraz wzajemnemu uznawaniu nakazów zabezpieczenia i nakazów konfiskaty nie są w pełni skuteczne. Konfiskata jest utrudniona z powodu różnic w prawie poszczególnych państw członkowskich”.
– Teraz po siedmiu latach jesteśmy zobowiązani wdrożyć rozwiązania unijne, tylko dlaczego nie uczyniliśmy tego wcześniej? Czy konieczny jest dopiero głos z Brukseli, aby nasz ustawodawca poszedł po rozum do głowy i wdrożył użyteczne i sprawdzone w innych krajach rozwiązania? – pyta dr Warchoł.