Pan Maciej niedawno przeprowadził się do podmiejskiej miejscowości. – Poprzedni właściciel posadził na terenie posesji sporo drzew – opowiada. – Są na tyle duże, że gałęzie przechodzą na sąsiednie działki i chodnik. Niedawno jeden z sąsiadów zwrócił mi uwagę, że liście z moich drzew rosnących blisko płotu zalegają na jego trawniku, i zażądał, żebym sam je usunął lub zwrócił mu koszty ich sprzątnięcia. Poinformował mnie też, że muszę zgrabić liście również z chodnika, który graniczy z moim terenem. Czy faktycznie mam taki obowiązek? Wydaje mi się, że sąsiad nie ma racji. Podobno nie można także palić liści, nawet na swojej działce. Jeśli tak, to co mam z nimi zrobić – zastanawia się czytelnik
Przede wszystkim nie ma przepisów zakazujących sadzenia drzew tuż przy płocie, który odgradza jedną nieruchomość od drugiej. Z tego też względu sąsiad nie powinien mieć pretensji i zarzucać, że drzewa rosną zbyt blisko jego posesji. Nie ma również takich przepisów, które nakazywałyby sprzątanie „swoich” liści z sąsiedniej nieruchomości.
To na właścicielu danego terenu spoczywa obowiązek zachowania na nim porządku, dlatego to sąsiad naszego czytelnika powinien na własną rękę posprzątać zalegające liście.
Trzeba też zauważyć, że spadające liście to w przyrodzie normalne zjawisko, a wiatr może przenosić je nie tylko z sąsiednich drzew, ale też tych rosnących dalej. Trudno rozsądzać, które liście pochodzą faktycznie z drzew sąsiada, a które z innych terenów.
Zgodnie z regulacjami dotyczącymi stosunków sąsiedzkich najważniejsze jest, że działanie jednej osoby nie może zakłócać korzystania z sąsiedniej nieruchomości ponad przeciętną miarę. Trudno za taką uznać spadające z drzew liście.
Jedyny przepis, który normuje uprawnienia właściciela gruntu w stosunku do drzew rosnących na sąsiedniej posesji, dotyczy prawa do obcinania i zachowania dla siebie ich korzeni, gałęzi (o ile nie doprowadzi to do zniszczenia drzewa) oraz owoców, jeśli przechodzą na jego teren. W ustawie nie ma osobnych regulacji dotyczących liści, a to sugeruje, że właściciel nie ma obowiązku podejmowania działań w związku z opadaniem ich na sąsiadujące działki.
Jednak przepisy prawa to jedno, a dobre relacje sąsiedzkie – drugie. Aby je zachować, warto porozmawiać z sąsiadem, poprosić o wyrozumiałość. Nie może on jednak żądać, powołując się przy tym na prawo, posprzątania liści lub zwrotu kosztów, które ponosi w związku z ich utylizacją.
Inaczej jest z chodnikiem, który przylega do nieruchomości. Tu prawo jasno wskazuje, że to na właścicielach posesji przylegających do chodników spoczywa obowiązek usunięcia liści opadłych z drzew, podobnie jak innych zanieczyszczeń – śniegu, lodu, błota. Warto o tym obowiązku pamiętać, inaczej może to drogo kosztować. Mokre liście są bardzo śliskie i nietrudno się na nich poślizgnąć, doznając przy tym niekiedy poważnego urazu. Poszkodowany będzie miał wtedy pełne prawo, by domagać się odszkodowania od właściciela nieruchomości, która przylega do niesprzątniętego chodnika.
Uwaga! Właściciel nieruchomości nie jest zobowiązany do uprzątnięcia chodnika, na którym jest dopuszczony płatny postój lub parkowanie samochodów. Jeśli zarząd drogi pobiera z tego tytułu opłaty, to obowiązek uprzątnięcia wszelkich zanieczyszczeń oraz dbałość o pojemniki postawione na chodniku spoczywa na gminie.
Obowiązki właściciela nieruchomości na tym się nie kończą. Skoro musi posprzątać liście, powinien je także zutylizować. Nie może jednak tego zrobić w dowolny sposób. Tę kwestię regulują przepisy dotyczące utrzymania czystości i porządku na terenach poszczególnych miast i gmin. Teoretycznie, najprostszym rozwiązaniem jest kompostowanie na miejscu, czyli na terenie posesji wszelkich odpadów roślinnych, które powstają w wyniku pielęgnacji zieleni. Takimi odpadami mogą być prócz opadających liści także skoszona trwa, wyrwane chwasty, przycięte gałęzie drzew lub krzewów. To wyjście jest dla właściciela działki bardzo k0rzystne, bo kompostując odpady, zyskuje dobry nawóz.
Nie zawsze jednak jest to na działce możliwe. Wówczas odpady powinny zostać przekazane do gminnego punktu odbioru lub kompostowni. W takim jednak przypadku trzeba liczyć się z kosztami, bo nie wszystkie kompostownie przyjmują je za darmo.
Można też skorzystać z usługi firmy wywozowej, która po wcześniejszym uzgodnieniu odbierze z terenu posesji zapełnione specjalne worki.
Uwaga! Wielu właścicieli działek wybiera spalanie liści. Nie jest to jednak najlepszy pomysł, a w większości przypadków – ostateczność ( patrz ramka). ©?
Spalanie dozwolone warunkowo
Suche gałęzie i liście można palić na terenie własnej posesji, jeśli w danej miejscowości nie ma kompostownika. Jeśli jest, to za ognisko właściciele nieruchomości mogą zapłacić nawet 500 zł mandatu, niezależnie od tego, czy działka jest położona na terenie zabudowanym, czy też nie.
Dym może również przeszkadzać sąsiadom, a ci mogą skierować sprawę do sądu. Kodeks wykroczeń wskazuje, że kto dokonuje czynności, które mogą spowodować pożar, jego rozprzestrzenianie się, utrudnienie prowadzenia działania ratowniczego lub ewakuacji, polegających na niedozwolonym używaniu otwartego ognia, paleniu tytoniu i stosowaniu innych czynników mogących zainicjować zapłon materiałów palnych, podlega karze aresztu, grzywny albo karze nagany. Podobna kara grozi również za zakłócanie porządku, a za takie można uznać także palenie liści.
Podstawa prawna
Art. 144, art. 150 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz.U. z 2014 r. poz. 121). Art. 5 ustawy z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (Dz.U. z 2013 r. poz. 1399). Art. 51, 82 ustawy z 20 maja 1971 r. – Kodeks wykroczeń (Dz.U. z 2015 r. poz. 1094).