Jemeńczyk Walid bin Attash, który dwa lata temu dostał od polskiej prokuratury status pokrzywdzonego w związku ze śledztwem w sprawie więzienia CIA w Starych Kiejkutach, wypowiedział właśnie pełnomocnictwo swojemu adwokatowi. Oznacza to kolejne opóźnienia w procesie więźnia oskarżonego o udział w zamachach z 11 września.

Przetrzymywany w więzieniu w Guantanamo Walid bin Attash jest podejrzany o pomoc w przygotowaniu zamachu na ambasadę amerykańską w Nairobi i Dar es Salaam w 1998 r., ataku bombowego na okręt marynarki amerykańskiej "USS Cole" u wybrzeży Jemenu w 2000 r. oraz zrekrutowanie terrorystów, którzy dokonali zamachu na World Trade Center. Twierdzi, że po zatrzymaniu przez CIA został przewieziony do ośrodka szkoleniowego w Starych Kiejkutach na terenie Polski, gdzie był torturowany.

Podczas poniedziałkowego przesłuchania przedprocesowego Walid bin Attash stwierdził, że stracił zaufanie do swojej adwokat Cheryl Bormann i zapowiedział, że będzie sam siebie reprezentował. Podejrzewa też, że w pomagającym mu dotąd zespole prawników jest agent FBI pod przykryciem. Sama Bormann przyznała, że nie miała pojęcia o tym, co zamierza zrobić jej były już klient.