Większość sędziów zamieszkujących w innym mieście niż siedziba ich sądu będzie wkrótce musiała płacić za dojazd do pracy z własnej kieszeni.
Nowelizacja prawa o ustroju sądów powszechnych, na mocy której prawo do kilometrówek mieliby stracić m.in. sędziowie sądów rejonowych oraz ci, którzy mają do pracy mniej niż 20 km, została uchwalona przez Sejm 20 lutego 2015 r. Nie weszła jednak w życie, gdyż prezydent stwierdził, że część jej przepisów budzi tak poważne wątpliwości, iż ocenić je powinien Trybunał Konstytucyjny. Ten wydał wyrok 14 października (sygn. akt Kp 1/15). I choć zakwestionował większość przepisów wskazanych przez głowę państwa, to jednocześnie podkreślił, że nie były one nierozerwalnie związane z całą nowelizacją. A to oznacza, że teraz jej dalsze losy zależą od głowy państwa. Prezydent może bowiem albo podpisać ustawę z wyłączeniem niekonstytucyjnych przepisów, albo zwrócić ją Sejmowi, by usunął niezgodności wskazane przez TK.
– Prezydent powinien wybrać wariant drugi – przekonuje prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista z Uniwersytetu Humanistycznospołecznego SWPS.
Jego zdaniem to konieczne m.in. dlatego, że w noweli sztywno – na 1 czerwca 2015 r. – określono datę wejścia w życie większości przepisów. – Termin ten dawno już minął. Sejm powinien więc ustalić go na nowo, zapewniając przy tym odpowiednie vacatio legis – wskazuje prof. Chmaj.
Stwierdza jednocześnie, że gdyby głowa państwa jednak zdecydowała się podpisać nowelę bez odsyłania jej do Sejmu, to byłoby to niezgodne z zasadą demokratycznego państwa prawnego (art. 2 konstytucji).
– Obywateli nie można zaskakiwać zmianami prawa, a już na pewno nie można doprowadzać do sytuacji, kiedy to prawo będzie działało wstecz, o ile oczywiście nie będzie ono dla nich korzystniejsze – zaznacza konstytucjonalista.
A zawarte w noweli regulacje dotyczące kilometrówek z całą pewnością dla większości sędziów korzystne nie są. Mimo to sami zainteresowani liczą się z tym, że prezydent jednak podpisze ustawę bez odsyłania jej do Sejmu.
– W takim przypadku będziemy się starali zainteresować problemem m.in. rzecznika praw obywatelskich oraz Krajową Radę Sądownictwa – zapowiada Łukasz Piebiak, przewodniczący zespołu ds. ustroju sądów Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Jego zdaniem gdyby przez decyzję prezydenta ustawa miała wejść w takim terminie, w jakim chciał tego Sejm, 1 czerwca 2015 r., mogłoby dojść do kuriozalnej sytuacji.
– Nie można wykluczyć, że Ministerstwo Sprawiedliwości domagać się będzie, by sędziowie zwrócili pobrane po tej dacie kilometrówki, a to zaowocuje kolejnym zalewem spraw, tym razem z powództw sądów przeciwko sędziom – zauważa Piebiak.
Formalnie bowiem to sądy wypłacają sędziom zwroty kosztów dojazdów, choć faktycznym dysponentem tych środków jest minister sprawiedliwości.
Ale nie należy się spodziewać końca sporu, nawet gdyby prezydent odesłał ustawę do Sejmu, a ten wprowadził odpowiednie vacatio legis. Iustitia od samego pojawienia się pomysłu odebrania większości sędziów prawa do zwrotu kosztów dojazdu twierdziła, że jest to rozwiązanie nie do przyjęcia. Podkreślała m.in., że naruszy to stabilność ekonomiczną pełnienia urzędu sędziego i doprowadzi do nieuzasadnionej dyskryminacji pewnej ich grupy.
30 gr zwrotu za każdy kilometr przejechany do pracy otrzymuje sędzia