Od ponad roku właściciele pojazdów sfotografowanych przez fotoradar mogą zapoznać się ze zdjęciem tylko albo w siedzibie Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) Inspekcji Transportu Drogowego, albo w jednej z 10 terenowych delegatur (wcześniej zdjęć nie udostępniano wcale).
We wtorek pisaliśmy o tym, że zdaniem rzecznika praw obywatelskich fotografie te powinny być wysyłane właścicielom pojazdu, bo bez tego nie są oni w stanie wskazać osoby, która popełniła wykroczenie. Problem dotyczy zwłaszcza właścicieli firm, w których samochody służbowe nie są przypisane na stałe do jednego pracownika. Doktor Adam Bodnar zwracał uwagę, że w sytuacji, gdy właściciel pojazdu stawi się w siedzibie GITD i zidentyfikuje pracownika, który popełnił wykroczenie, nabiera on statusu świadka. A w związku z tym przysługuje mu zwrot kosztów dojazdu.
Przedstawiciele GITD nie odpowiadają jednak wprost, czy koszty podróży są zwracane. Wszystko wskazuje na to, że to możliwość czysto iluzoryczna. Po pierwsze, zwrot kosztów podróży przysługuje świadkowi, jeśli ma on się stawić na wezwanie organu. Tymczasem tu organ wzywa go jedynie do podania nazwiska osoby kierującej pojazdem. Jeśli jest w stanie to zrobić bez zapoznania się z fotografią, to nie musi nigdzie jeździć. Zapoznanie się ze zdjęciem jest więc dobrowolne.
Ale to nie wszystko.
– Jeżeli wezwany świadek – właściciel pojazdu wskaże, że w chwili przekroczenia prędkości kierował Nowak, zwrot kosztów stawiennictwa świadka na mocy art. 118 par. 3 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia finalnie obciąża sprawcę wykroczenia – tłumaczy Łukasz Majchrzak, rzecznik CANARD.
Jeśli więc właściciel firmy wskaże, który z pracowników prowadził auto, wówczas ten – oprócz mandatu – mógłby zostać obarczony zwrotem kosztów podróży szefa. Ale jeśli przedsiębiorca po zapoznaniu się ze zdjęciem nie wskaże kierującego, wówczas zwrot kosztów w ogóle nie będzie mu przysługiwał. Niewskazanie kierującego stanowi bowiem wykroczenie, więc status świadka zmieni się na obwinionego.
Problemów można by uniknąć, gdyby GITD po prostu wysyłała zdjęcia z fotoradarów już w pierwszej korespondencji, w której żąda wskazania kierującego. Kiedy to wreszcie nastąpi?
– Kończymy prace wdrażające zmiany, które spowodują, że fotografie z urządzenia rejestrującego będą wysyłane do właściciela / posiadacza pojazdu wraz z pierwszym pismem – zapewnia Majchrzak.