Żaden z pięciu kandydatów na sędziego Trybunału Konstytucyjnego nie zjawił się na spotkaniu z koalicją organizacji pozarządowych, które w założeniu miało służyć przybliżeniu ich kompetencji i poglądów obywatelom.

To pierwsza taka sytuacja w historii obywatelskiego monitoringu wyborów na ważne stanowiska państwowe, prowadzonego od 2006 r. przez koalicję NGO-sów.

Prof. Andrzej Jakubecki, prof. Bronisław Sitek i prof. Andrzej Sokala tłumaczyli swoją nieobecność na spotkaniu wcześniejszymi zobowiązaniami zawodowymi i prywatnymi. Prof. Roman Hauser nie dotarł z powodu przedłużającego się posiedzenia Krajowej Rady Sądownictwa.

Najpełniej swoją niechęć do publicznej dyskusji na temat kompetencji i przekonań kandydatów do TK wyraził zaś prof. Krzysztof Ślebzak, który w odpowiedzi na zaproszenie NGO-sów przesłał informację, świadczącą o niezrozumieniu sensu i istoty proponowanego mu spotkania: „Publiczne wyrażanie prywatnych poglądów na temat obowiązującej konstytucji oraz ustaw dalekie jest od stosowania prawa w procesie podejmowania określonych rozstrzygnięć sądowych. Wręcz przeciwnie, należałoby oczekiwać umiejętności oddzielenia osobistych przekonań od podejmowania i uzasadniania rozstrzygnięcia. (…) Również kandydatów zobowiązuje pewna powściągliwość w tym zakresie”. Jak skonstatował ze zdziwieniem Łukasz Bojarski z INPRIS – Instytut Prawa i Społeczeństwa, dla żadnego z nich dyskusja z przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego nie okazała się ważniejsza od innych zobowiązań.

Tym samym spełniły się najgorsze przewidywania organizacji pozarządowych, które na początku września apelowały, że „krótki okres, jaki na przeprowadzenie wyborów sędziów Trybunału Konstytucyjnego przewiduje znowelizowana ustawa o TK, może uniemożliwić m.in. zorganizowanie otwartych dla wszystkich zainteresowanych osób spotkań z kandydatami”. Nadaremne okazały się też głosy byłych sędziów trybunału, którzy w kwietniu upominali się o jak najwcześniejsze rozpoczęcie całej procedury wyboru nowych członków TK, a tym samym umożliwienie przedstawienia ich sylwetek obywatelom oraz dyskusję publiczną na temat ich przygotowania i doświadczenia. Wbrew tym oczekiwaniom o wyborze pięciu osób, które przez kolejne dziewięć lat będą członkami jednej z najważniejszej instytucji w państwie demokratycznym, zadecydują ostatecznie preferencje polityczne i kalendarz wyborczy.

Organizacje pozarządowe od lat przekonują, że niechęć do poddania się monitoringowi obywatelskiemu nie tylko utrudnia społeczną kontrolę wyborów, ale też świadczy o ich aroganckim stosunku do obywateli. Zresztą to, jak istotne konsekwencje może mieć zbieranie informacji o kandydatach najlepiej pokazał przypadek adwokat Lidii Bagińskiej, wybranej w grudniu 2006 r. na sędziego TK z rekomendacji Samoobrony. Po kilku dniach od daty ślubowania prawniczka zrzekła się funkcji z powodu ujawnienia informacji o dyscyplinarnym odwołaniu jej z funkcji syndyka.